Fernando Pessoa

Fernando Pessoa, Antinous


Na zewnątrz wciąż padało wprost w duszę Hadriana.

Chłopiec leżał nieżywy

Na niewysokim łóżku, a na jego ciało

Obnażone przed wzrokiem Hadriana, któremu

Oczy krwawymi łzami smutku zachodziły,

Gdy patrzył, mroczne Śmierci światło zapadało.

Chłopiec leżał nieżywy i dzień się zdał nocą

Na zewnątrz. A deszcz padał jak rozpacz natury,

Żałującej swojego zbrodniczego kroku.

Przez galerie umysłu minionych radości

Przeciągały obrazy, by utonąć w mroku.

O, dłonie, co chwytały niegdyś dłoń Hadriana,

A oto pod dotykiem jego wychłodniały.

O, włosy powiązane niegdyś złotą wstążką,

O, dwoje pięknych oczu nad miarę nieśmiałych.

O, nagie ciało męskie wpół, a wpół kobiece,

Jak ciało boga, który wstąpił między ludzi.

O, usta, których kolor jaskrawoczerwony

Pożądanie lubieżną swoją sztuką budził.

[...]

(tłum. Wiktor J. Darasz)


Fernando Pessoa, Inskrypcje I.


Mijamy marząc. Ziemia się uśmiecha. A cnota wokół rzadko się przejawia.

Wiek, obowiązki i wielcy bogowie ważą na szalach wag nasze rozkosze.

Nasza nadzieja niech się przygotuje na to, co jest najlepsze i najgorsze.

Suma mądrości ukierunkowanej stale przez wszystko to do nas przemawia.

(tłumaczenie Wiktor J. Darasz, 2015)


Fernando Pessoa, Inskrypcje II.


Mnie, Chloe, młodą dziewczynę, wyroki losu zagnały do krainy cienia.

Nic nie znaczyłam wobec przeznaczenia, któremu nagle zostałam poddana,

Ale w ten właśnie sposób nieśmiertelnych bogów o ludziach decydują gremia

I na odległych polanach i łąkach trwam dalej, całkiem przez nich zapomniana.

(tłumaczenie Wiktor J. Darasz, 2015)


Fernando Pessoa, Inskrypcje III.


Z tarasu mojej willi na wysokim wzgórzu patrzyłem bardzo długo na dół,

Na całe wielkie szemrające miasto,

Wreszcie pewnego dnia (gdy mnie zmierziło życie i gdy się pozbyłem nadziei)

Togę na głowę sobie zarzuciłem.

Ten gest najprostszy z prostych się okazał rzeczą największą w całym moim życiu,

Jak wielkie, ptasie, podniesione skrzydło.

(tłumaczenie Wiktor J. Darasz, 2015)


Fernando Pessoa, Inskrypcje IX.


Cisza panuje wielka tam, gdzie niegdyś rozpościerało się potężne miasto.

A gęsta trawa rośnie tam, gdzie w ziemi nie zachowało się nawet wspomnienie.

My, cośmy kiedyś głośno ucztowali, oto podobni staliśmy się piaskom.

To koniec naszej opowieści. Tętent ucicha. Pora na światła zgaszenie.

(tłumaczenie Wiktor J. Darasz, 2015)


Fernando Pessoa, Wiersze angielskie (VI)


Gdy zaśpiewacie jej pod oknem, to usłyszycie wczesne skrzydła,

Głośno brzęczące w jej pokoju, towarzyszące snu brakowi,

W tym waszym śpiewie nieustannym niech sama radość sobie śpiewa.

Niewielkie muszki chodzą sobie po prześcieradle i wpełzają

W parach na dłoni jej wysmukłe palce. Lecz ona ciągle zwleka.

Podnieś się z łóżka. Czas nadchodzi, by cię przyjemność ogarnęła.

Wzdłuż jej złączonych nóg się zbiera przepowiedziana radość, która

Już oczekuje, że zostanie zebrana. Nie zerwana róża.

Życie brzęczeniem, co narasta, jej wszystkie zmysły obejmuje.

Spójrz, nad horyzont tarcza słońca wychylić się zdążyła cała.

Podnieś się z łóżka! Zbudź się! Wstawaj! Ubierz się, by się znów rozbierać.

Popatrz, jak ona ciągle zwleka. Powiedz jej: nie bój się radości.

Ona się zbliża, pełznąc, niczym dłoń, co kieruje się do wnętrza.

(tłumaczenie Wiktor J. Darasz, 2015)