František Halas

František Halas, Wiersze


František Halas, Śpiew na trwogę


Już tyle razy, wierszu mój,

Już tyle razy twój rytm kulał,

W bólu i żalu, i w miłości,

W mojej intymności,

Już tyle razy, wierszu mój,

Twój rytm jak w tańcu hulał.


Lecz teraz zbrój się, równaj krok,

Bo walczyć masz,

Naprzód, marsz!


W rytmie piechoty niech brzmią słowa

Przez trwogę ustawione w szereg,

Tę trwogę spełnionego czasu.


Zdrada, zdrada, dzwon ogłasza, dzwon dzwoni,

Czyje to ręce za sznury szarpały?

Słodka Francja, dumny Albion - to oni,

A Czechy tak ich kochały.


Znam łzy płynące z oczu kobiet,

Znam w pięści zaciśnięte ręce,

Już wkrótce wy, potęgi obie,

O nas się dowiecie więcej.


O ty, wszechwładna mórz królowo,

Łez naszych morze ciebie wita,

Gniewu już w nas dojrzewa owoc,

Łańcuch kotwiczny nadziei zgrzyta.


Zdrada, zdrada, dzwon ogłasza, dzwon dzwoni,

Czyje to ręce za sznury szarpały,

Słodka Francja, dumny Albion - to oni -

A Czechy tak ich kochały.


O Francjo słodka, Francjo wolna,

Marianno opiewana w odach,

Do czego ty się stałaś zdolna,

Zhańbiłaś się tym jednym: zgoda.


Jest noc. Na polu przerytym okopem

Krew w żyłach ziemi pulsuje.

Za ciebie, świecie, za taką Europę,

Ostatni rekrut wstyd czuje.


Zdrada, zdrada, dzwon ogłasza, dzwon dzwoni,

Czyje to ręce za sznury szarpały,

Słodka Francja, dumny Albion - to oni -

A Czechy tak ich kochały.


Nasze pola krzyczą: zdrada,

Nasze bory huczą: hańba,

Nasze rzeki szumią: zdrada,

Nasze góry dźwięczą hańba.


Teraz jest cicho, głos narasta,

Biadaniom ludu powiedz: basta.


Geniuszu, duchu ziemi naszej,

Na twoich skrzydeł białych piórach

Jest wiele łez, tak bardzo wiele.

Geniuszu, duchu ziemi naszej,

Gdy pora taka jest ponura,

Niech miecz twój dzwoni jak w kościele.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 1999)


Frantisek Halas, Czekanie


Ja tu nie czekam na nikogo.

A jednak popatruję wciąż na drzwi.

Jeśli pod nimi się znajdziecie,

To, proszę, zrezygnujcie z wejścia.

Nie wchodźcie, nawet powstrzymując oddech.

Ja tu nie czekam na nikogo.

Ja czekam tylko na samego siebie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Frantisek Halas, Pragnienie


Wolałbym skonać nie na prześcieradle,

W łóżku, przy bladym blasku świec kapiących,

Wolałbym odejść inaczej niż leżąc

W szpalerze kobiet smutnych i płaczących.


Wolałbym leżeć wśród bujnych łopianów

Rosnących w cieniu przy ceglanym murze,

By liście ich mój pyszny strach przykryły,

Jeżeli wówczas się okażę tchórzem.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Frantisek Halas, Pocieszenie

Tak bardzo prosto jest postawić

Jajko na czubku po tym, jak to zrobił Kolumb.

Poeta taki cud potrafi sprawić

Z każdym wyrazem na poezji polu.

Pierwszeństwo będzie mu przypadać

Przy odkrywaniu raz odkrytych spraw

I szlak na biegun, który z brzegu spada,

By dalej morzem płynąć wpław.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Frantisek Halas, Deszcz w listopadzie


Taka właśnie jest ta woda,

Woda wielce wymęczona,

Woda w żalu i udręce,

Niczym tamta, dawna woda,

W której Piłat obmył ręce.


Taka właśnie woda pada.


A ty czego sobie życzysz,

Mroczny jak burzowa chmura,

Kiedy taka woda pada.


Ja bym sobie życzył dostać

Łzawy uśmiech smutnej pani,

Której ja bym odpowiadał.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Frantisek Halas, Komu podziękować?


Próchno pełne pleśni przemieniałem w pieśni,

Komu podziękować?

Za rozkład i rozpacz tych wilgotnych wrześni

Komu podziękować?


Za te tajemnice, które ze snów kraju

Wyniosłem, wychodząc bez jednego słowa,

Za mną zatrzasnęła się wnet brama raju,

A przede mną ziemia jaśniała jałowa.


Do tego wszystkiego dodano mi jeszcze

Cudzą nędzę z własnym żalem połączoną.

Kiedy ból z cierpieniem ujęły mnie w kleszcze,

Jak nie pisać wierszy dłonią udręczoną?

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Frantisek Halas, W deszczu


Gonić gałęzie z grobu nocy z głośnym pluskiem gna

Rzęsisty deszcz. A harfa Machy brzmi od nowa.

Żałosna żałobnico, księżycowa siostro,

Dźwięcząca moja struno od krwi purpurowa.


Ciemność na ciężkie kęsy jest porozcinana,

Drzewo się całe trzęsie w swojej bezlistności.

Padł pałac snów. I sterczy tylko blada ściana

Pokryta gryzmołami spod ręki litości.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Frantisek Halas, Odpowiedź


Poprzez twój szept w noc ciepłą, ciemną,

Śmierci się do mnie mówić zdarza.

Nie, ty nie lituj się nade mną,

Bo litość tylko upokarza.


Ja pragnę się jej przysłuchiwać

I wydrzeć z rąk jej sekret ten:

Dlaczego nikt nie może jej wykiwać?

Czy każdy z nas to jest jej sen?

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Frantisek Halas, Demobilizacja


Maszerują oddziały wielkim gniewem wrzące.

Tak bez jednego strzału! Cały pułk się wstydzi.

Załamanych zupełnie mężczyzn są tysiące.

Przy drodze broń rzuconą i hełmy się widzi.


„Wolimy walczyć! Dajcie nam ich stąd przegonić!

Jest siedmiu na jednego – cóż to w takim czasie!

Kto nie wydał rozkazu zniszczenia tej broni?”

Niemcy rabują wszystko, co zrabować da się.


Odjeżdżają rabusie. Zostajemy w tyle.

Żołnierz bez karabinu stoi całkiem niemy.

„Nawet z żelaznej łyżki da się wykuć sztylet!”

Silni zemstą, niedługo już ich dopadniemy.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Frantisek Halas, Wyznanie


Przejęty wszystkim, czym jest miłość,

Ja się do ciebie uciekam od nowa,

Smutny przez wszystko, czym jest miłość,

Przed tobą wciąż się chwiejnie chowam.

Zdziwiony wszystkim, czym jest miłość,

Milczę ostrożnie w samotności,

Chorujący przez wszystko, czym jest miłość,

Cierpię i pragnę łagodności.


Pokonany przez wszystko, czym jest miłość,

Zwieszając się bezwładnie u wiernych warg nocy,

Opuszczony przez wszystko, czym jest miłość,

W sobie samym ratunku szukam i pomocy.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Frantisek Halas, Wiadomość


Już jedzie wierzchem rycerz w bieli,

W błyszczącej zbroi kości chrzęszczą.

Dopity jego głowy kielich,

Śmierć, wróbel w garści.


Gołębie, które są na dachu,

Niech dłońmi łapią sobie inni.

A życie jak Judasza pocałunek

Zdradza, że się czujemy winni.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Frantisek Halas, Pociecha


Czas ze wszystkich zmysłów bierze,

Co mu trzeba, bez pytania.

Wszystkim bierze w równej mierze.

Ty o litość nie proś drania.


Lecz wyblakła barwa zdarzeń

Skryje ton, co niepokoił.

A czeremcha pod cmentarzem

Wszystko wreszcie uspokoi.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Frantisek Halas, W taki dzień


W taki dzień małe, martwe ptaki z nieba spadają nam pod nogi,

W taki dzień więdną wszystkie liście i drzewa wielki pień próchnieje,

W taki dzień serce strapionego staje ze strachu, żalu, trwogi,

W taki dzień człowiek się rozpada i nic wielkiego się nie dzieje.


W taką noc krzyk cierpiących kobiet na porodówce się urywa,

W taką noc krwawi śmiech dziewczęcy, gdy którejś się na radość zbierze,

W taką noc lepkie błoto ciała smutek i wielki żal przeżywa,

W taką noc wódkę z jednej szklanki piją przed pójściem w bój żołnierze.


I trwa wojna.


Ogromne świnie interesów ubogich tłamszą w każdej chwili,

Przez pola płynie nurt błotnisty prastarej Lety, pełnej rumu,

O co właściwie była wojna, o co żołnierze ci walczyli,

Kiedy do szturmu szli w szeregach szarego, szalonego tłumu?


W purpurze, dumna jak kardynał,

Morana sobie spaceruje.

W purpurze, dumna jak kardynał,

Ta wiecznie roześmiana pani,

W purpurze, dumna jak kardynał.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Frantisek Halas, Odpowiedź dziecka


Gdy grząska glina się przebudzi, to z niej wypełza mała mysz.

Jeżeli szkłu jest bardzo zimno, zaraz zarośnie gałęziami.

Srebrną łyżeczką dla wodnika jest ryba. O tym wiesz, więc pisz.

A łza? Łza to jest czysta woda całkiem samotna pod rzęsami.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Frantisek Halas, Ojcowskie pouczenie


To wcale nie są tylko fale,

Bo to rusałek są imiona,

A to, co dźwięczy sobie dalej,

To harfa srebrna wód Wełtawy,

Ale cokolwiek rozstrojona.


A kiedy głodne są rusałki,

Księżyc je zbiera na wieczerzy.

Pieczone kaczki podaje na srebrze,

Niech sam popatrzy, kto nie wierzy.


A potem ciemność ciężka spływa

I srebrny talerz szybko zmywa.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


František Halas, Przed snem


Tato, ty nie wiesz. Tobie śmiać się chciało,

Gdy na trawniku zobaczyłeś kosa.

On żółtym dziobkiem wiązał sznurowadło,

Kiedy mu się rozwiązało.

Ciągnął i ciągnął, aż się rozerwało.

I wiesz, ten głupek zjadł kawałek.


Gdzie teraz kupi sobie nowe, całe?


Mówisz, dżdżownica? Że to była ona?

Poczekaj do rana, to sam się przekonasz.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


František Halas, Winobluszcz


Winobluszcz na ceglanym murze domu starców,

Tylko winobluszcz,

Pociechę nam przynosi w wierszu.


A w bagnie nocy czarnej jak atrament

Pływają w galarecie ryby wciąż te same

I nadal blednie klisza.


Daremnie doszukujesz się akordu,

To jakbyś starał się końcówką kordu

Z błota wyczyścić sobie buty.


Winobluszcz na ceglanym murze domu starców,

Tylko winobluszcz,

Pociechę nam przynosi w wierszu.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


František Halas, Szczurołap


Agnieszko, Agnieszko z ziemi Siedmiogrodu,

Dokąd ty zaprowadzisz nas?

Surowa sowo śmierci, powiedz, kiedy - mój Boże - szlakiem chłodu

Wejdę do tej krainy ciemnej, do ziemi Siedmiogrodu,

Którą twój głos objawi nam, gdy wyznaczony przyjdzie czas.


Agnieszko, Agnieszko, podziemna rzeka śpiewa,

Smolna pochodnia głowy dymi się tragedią wszelką.

W ciemności ciężkiej, gdzie istnienie w sławny koniec się przelewa,

Twój głos nas wiedzie, tkliwa pieśń nam daje skrzydła niczym mewa,

Tę drogę śmierci czyniąc dostojną i wielką.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


František Halas, F. X. Š.


Teraz on w mrokach Lety palce swoje moczy,

W tym nurcie ze źródełek śmiertelnego potu.

Jak my, żywi, przez tę rzekę odnajdziemy drogę?


Nie znajdziemy, nie znajdziemy. Tylko słowa opuszczone

I wiersze w żałobnej kapie na ramionach

Tam się włóczą smutne, drżące, nim z powrotem się potoczą.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


František Halas, Przed zaśnięciem III


Czy umiesz naśladować grzmoty? Na czym właściwie wicher gwizda?

Kiedy dojrzałe będą gniazda? Po co się w glinie grzebie glizda?

Gdzie czarna wrona na noc chowa pisklęta, gdy się opiekuje?

Czy się anioły załatwiają w niebiosach, skoro popaduje?

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


František Halas, Pytania


Dlaczego

Zając zakłada sobie serwetkę na plecy?

Dlaczego płacze trawa,

A mak tak się wstydzi?

Dlaczego nie trzymamy lwa u siebie w domu?

Dlaczego las się poci?


Z czego

Wiatr ma uszyte ubranie?

Gdzie

Ptaki do gwizdania kupują piszczałki?


Czym

Wiatr z gałązek strząsa liście,

Czym dmucha?

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Frantisek Halas, Cmentarz


Od dołu będziesz teraz wąchać wonne róże

I śmiercią w ciemnym grobie będziesz odtąd żyć.

W mrok rzucisz miłość, którą czułeś tu, na górze,

A która już przestała twoją tarczą być.


W nogach nagrobka bujnym bluszczem będę tobie

I cichą pieśnią ciebie otoczę dokoła.

Ja pergamin przez ciebie we własnej osobie

Zapisany, którego czas zniszczyć nie zdoła.


I znów będziemy długo obok siebie spać.

Na harfie traw nam wichry piskliwe zagrają

Szumu Lety słuchając, będziemy tak trwać

Przy pieśni kobiet, które całun naprawiają.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Frantisek Halas, Rozdroże


Opuścić wiersze nazbyt ciche

Dla czynów wielkich mi wypada.

Moje lamenty były liche,

A teraz zbliża się zagłada.


Wydziedziczeni się zbierają

Dokoła ciebie w dzień i w nocy.

Zębami z zimna wciąż szczękają

Dzieci siedzące bez pomocy.


Świat złota, pychy i uciechy,

Świat pełny gęstej, lepkiej gliny,

Na jego wszystkie brudne grzechy

Wystarczą tylko karabiny.


Ty, biedny, mi wypominałeś

Moje bezsilne, ciche słowa.

Lecz teraz, jak Cambronne, na całe

Gardło odezwę się od nowa.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Frantisek Halas, Preludium


Rumieńce na paznokciach twoich,

Kiedy zaciskasz w pięści dłonie,

Te piękne zorze, daj mi, proszę,

Żebym się skryć mógł w ich osłonie.


Ja tam, jak za sklepieniem nieba,

Co nie jest jednak stropem świata,

Stworzę sekretnym swym sposobem

Światełka, ze słów je posplatam.


Światła słów, których jeszcze nie znam,

Już teraz słabo tlą się we mnie,

A gdy się zmienią w jasne gwiazdy,

Na ciebie sypną się przyjemnie.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


Frantisek Halas, Ale nic więcej


Ciągle do siebie mówię: Życie,

A to jest nić w Fortuny dłoniach.

Dane mi będą namiętności,

Smutki, tęsknoty i błagania,

Ale nic więcej.


Ciągle do siebie mówię: Sny,

A to węgielek z paleniska.

Dane mi będą głód i chłód,

Zawód miłosny, niecierpliwość,

Ale nic więcej.


Ciągle do siebie mówię: Miłość,

A to jest hojny tlen po zmierzchu.

Dane mi będzie trochę wstydu,

Złotej powłoki, braku innych,

Ale nic więcej.


Ciągle do siebie mówię: Śmierć.

A to jest stara żona szklarza.

Dana mi będzie wiara w przyszłość

I krzyż na drogę, a do tego

Ani słomki więcej.


Ciągle do siebie mówię: Twórczość,

A to pęk piór ze skrzydeł orła.

Dana mi będzie jeszcze skórka

Szczęścia, podziwu i pokuty,

Ale nic więcej.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)



Frantisek Halas, Pożegnanie


Trzeba wyrwać siłą słowa z korzeniami

W tym momencie, właśnie w tym momencie,

Gdy na butach mi osiadła pyłem całość krajobrazu.

Tutaj wszędzie pełno pieluch, pełno płacht i prześcieradeł

Z mojej krainy, tej mojej krainy,

Krainy mojej i moich kolegów.


Jakby nagle wszyscy oni na raz zmarli,

Jakbyś z rąk wypuścił skrzypce, jakby uderzyły w ziemię,

Wśród gałęzi i gałązek, pośród gęstych, grubych liści

Brzmi ich odchodzenie, głucho brzmi.


Sowa surowym głosem pohukuje,

Ktoś jaworowi duszę wyrwał twardą dłonią,

Gdzie gonią chłopcy, dokąd oni gonią

Z tą duszą wyłupioną z drewna twardą dłonią?

Sowa surowym głosem pohukuje.


Jak drobna kropla słońca

W skórce winogronowej

Byłaś, ojczyzno moja,

Ojczyzno moja i moich kolegów.


Grzebiąc się we wnętrznościach wyrwanych wyrazów,

Wywróżyć własną przyszłość usiłowaliśmy,

A pokorne poznanie zimnym potem z czoła

Po policzkach nam spływało aż do serca

I kapało na róże roztrzęsionych rozmów.


Chwała chorągwi.


Chwała chorągwi.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


František Halas, Pierwszy lot (První let)


Gdy ktoś jest ptakiem, potrzebuje na skrzydłach swych się wzbić do góry

I latać - wiedzą o tym nawet domowe gęsi, kaczki, kury.


Wstyd temu, to odwagi nie ma, by wzlecieć, temu, kto się boi

Podskoczyć i polecieć potem, kto ze skrzydłami w błocie stoi.


Wszystko, co żyje, teraz fruwa, fruwa, aż w oczach mieni się mi,

Nic nie osiągnie ten, co przylgnął do twardej i wilgotnej ziemi.


Każdy, kto nie dość mocno macha skrzydłami, nawet, gdy jest duży

I silny, nie poleci w górę i skończy bieg swój gdzieś w kałuży.


A kto bez strachu się rozpędza i pewnym ruchem w górę wzlata,

Będzie szczęśliwy i uznanie zdobędzie w oczach tego świata.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


František Halas, To są, panie, dobre konie...


To są, panie, dobre konie,

Ogień w nozdrzach, iskry w oczach,

Złapcie je i osiodłajcie,

Siądźcie, pędźcie w dół po zboczach!


Te radosne, rosłe konie,

Jak zające rozbrykane,

Tylko siąść i gnać galopem

Do księżniczki z piękna znanej.


One z Bieszczad przyszły do nas

Z pasterzami, do tej książki,

Byśmy mogli im na bujnych

Grzywach wiązać barwne wstążki.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


František Halas, Bukieciki na wiosnę


Popatrz, już wszystkie bukieciki na polach nam pozakwitały

I tym sposobem bujne krzaczki właściwą barwę nam nadały.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)


František Halas, Wiersz na poranek Wielkiej Nocy


Zagdakała jedna kura,

Dołączyła druga kura.

Już się hałas robi duży

I w kurniku aż się kurzy.

Wszystkie kury wciąż gdakają,

Na koguta narzekają.


O co chodzi? O co chodzi?

Chyba wiem już, o co chodzi.

Otóż w kilku kurzych gniazdach

Leżą jajka całe w gwiazdach,

Leżą jajka kolorowe,

I czerwone, i brązowe.


Kura takich jaj nie znosi!

Taka rzecz gdzieś trzeba zgłosić!

Kury szukają winnego;

Prócz koguta brak innego!

Kury gdaczą z całej mocy:

Kogut zniósł je w środku nocy!


Zagdakała jedna kura,

Dołączyła druga kura.

Już się hałas robi duży

I w kurniku aż się kurzy.

Wszystkie kury wciąż gdakają,

Na koguta narzekają.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2021)