William Morris

William Morris, Maj


Miłości moja, tego ranka, kiedy słowik

Długo nie mógł swej słodkiej skończyć opowieści,

Ty spałaś, a sen piękną historię wysłowił,

Po czym niezwłocznie odszedł i zginął bez wieści,

Gdy pierwszy świt majowy ziemię zaczął pieścić.

Czy coś zauważyłaś? Czy słyszałaś tony

Ludzkich pieśni, gdy słońce powitały dzwony?


Mnie się zdało, że obok przeszedł król miłości,

Żeby zasiąść na swoim ukwieconym tronie,

Otoczony orszakiem panien, młodych gości

I muzykantów. Szybko jednak nadszedł koniec

Tej wizji i był ranek sam na nieboskłonie.

Światła było wciąż więcej, a mnie dreszcz przewiercił,

Gdy o starości myśl mi przyszła i o śmierci.


Niestety, ominęła mnie miłość w półmroku,

Jej muzyka stłumiła poranny śpiew kosa,

Ale tym dwojgu słońca blask dodał uroku,

A ponad ich głowami ptak nucił w niebiosa,

A kiedy się zaszyli w las, gdzie jeszcze rosa

Nie obeschła, nie dostrzegł nikt ich uciekania.

Świat zapomniał o konieczności umierania.

(tłum. Wiktor Jarosław Darasz, 2015)

William Morris, Pomona


Jestem antyczną, jabłeczną królową,

Jak kiedyś byłam, tak jestem i teraz,

Choć niewidoczną, ale ciągle nową

Nadzieją, która się w gałęziach wzbiera.

Gdzie się znajduje dzisiaj runo złote?

Gdzie wysmagane wiatrem groby Troi?

Jak przychodziłam wcześniej, tak i potem

W lecie przychodzę ludzkie troski koić.

(tłum. Wiktor J. Darasz, 2015)


Ta pieśń opowiada o tym, jak tyryjski statek wbrew woli jego załogi zawiózł Herkulesa do odległego kraju na zachodzie, gdzie miał on wykonać zadanie nałożone na niego przez Przeznaczenie.


Równie wiele jak liści padających z drzewa

Lat minęło od chwili, gdy król Erysteusz

Siedział na złotym tronie w bogatych Mykenach.

Za jego panowania dotarła do celu,

Wpływając do zatoki skrytej w skały cieniu,

Galera, którą z Tyru łagodna przyniosła

Morska bryza i długie marynarzy wiosła.