Krytyka

Krytyka przekładu to bardzo ważny dział krytyki literackiej. Celuje w niej Stanisław Barańczak, autor opracowania Ocalone w tłumaczeniu, które równie dobrze mogłoby mieć tytuł Książki najgorsze (inny zbiór esejów Barańczaka), bo profesor bierze pod lupę przekłady innych twórców i bezlitośnie je analizuje, wytykając wszystkie błędy, na które nikt inny nie zwróciłby nawet uwagi. Trudno powiedzieć, czy zawsze ma rację, ale zwykle zapewne ma. Trochę czasem żal dawnych tłumaczy, którzy przecież nie byli złymi translatorami, co najwyżej wydają się nimi, z powodu zmian w samym języku. Zmienia się też moda literacka. Dlatego przekłady młodopolskie są odsądzane od czci i wiary, a przecież były dokonywane w dobrej wierze, i ich największą wadą bywa to, że są zbyt dobre, w tym sensie, że na przykład zbyt ściśle realizują wzorzec metryczny. Z tego powodu nie należy pastwić się nad Miriamem, który bardzo dużo energii włożył w swoje tłumaczenia. Są one często niezbyt bliskie stylistycznie współczesnym gustom. Lepsze wydają się nawet przekłady poetów pozytywizmu, Adama Asnyka i innych, bo są one bardziej neutralne pod względem stylu. Pasję polemiczną przejawia też Robert Stiller, którego felietony były czasem drukowane na wyłączną odpowiedzialność autora. Krytykował on totalnie przekłady Apolonii Załuskiej Stromberg. Przekłady te czytałem i nie wydawały mi się złe pod żadnym względem. Chodzi o tłumaczenia Eddy poetyckiej i sag islandzkich, między innymi Sagi o Njalu. Krytykowano też Kazimierza Andrzeja Jaworskiego, który pierwszy tłumaczył poezje czeską na wielką skalę na długo przed Józefem Waczkowem. Nie wiem, czy słusznie krytykowano. Krytykowano również przekłady Jerzego S. Sity, które, owszem zbladły przy dokonaniach Stanisława Barańczaka, ale przy nim wszyscy bledną. Tłumaczenia te były jednak wcześniej i przynajmniej jedno pokolenie się z nich uczyło literatury angielskiej. Gdyby nie one nikt by nie sięgnął po Antologię angielskiej poezji metafizycznej XVII stulecia Barańczaka, bo by nie wiedział o istnieniu metafizyków. Krytykowanie dziewiętnastowiecznych przekładów Szekspira uważam za bezcelowe. Język się zmienił. Osobną sprawą są przekłady młodopolskie. Tu chodzi o modę, a nie o stan języka. Dawny polski przekład Gilgamesza rzeczywiście był dyskusyjny stylistycznie już w momencie powstania. Bardzo wypracowane przekłady młodopolskie z mnóstwem rymów męskich nie wytrzymują próby czasu, ale nie wiadomo, ile wytrzymają nowe przekłady. Liczy się umiar w stosowaniu środków poetyckich. Przekłady stonowane są trwalsze. Przekłady bardzo wyraziste stylistycznie często nie wytrzymują próby czasu i są pierwsze obiektem ataków ze strony przedstawicieli nowej epoki.