"Pojęcie potęgi, czyli nowe definicje świata"

„Pojęcie potęgi, czyli nowe definicje świata”

Wprowadzenie spotkania dyskusyjnego

w ramach „Spotkania na Dobrej”

Wydział Artes Liberales Uniwersytetu Warszawskiego

10 czerwca 2014

Szanowni Państwo,

Cieszę bardzo z możliwości zabrania głosu przed Państwem w sprawie, która jest mi bardzo bliska, mianowicie sprawa potęgi.

I. Istota potęgi

Na pierwszy rzut oka pojęcie potęgi, czy też mocy, jawi się jako coś tajemniczego i zarazem banalnego. Banalnego ze względu na to, że jest bardzo często używane, przynajmniej po francusku, i jeszcze bardziej po angielsku: opracowania historyczne i wiadomości o aktualnych wydarzeniach obfitują w odniesienia do wielkich potęg, do supermocarstw, do potęg nuklearnych czy „hipermocarstwa” (H. Védrine).

Lecz sama w sobie, gdy nie jest nijak dookreślona, potęga kojarzy się z bytem wszechobecnym, trochę niepokojącym, związanym z sekretnymi siłami i nieujawnianymi środkami. Jeśli jednak przyjrzeć się bliżej temu pojęciu, potęga nie jest ani jednym, ani drugim. Można ją opisać, analizować, zrozumieć – jak każde inne pojęcie z dziedziny polityki.

Przede wszystkim pozwolą Państwo, że zdefiniuję ten termin, o którym Raymond Aron powiedział ponad czterdzieści lat temu, że „mało jest pojęć równie często używanych i tak dwuznacznych jak słowo potęga”.

Podał on własną definicję: „nazywam potęgą na arenie międzynarodowej zdolność pewnego podmiotu politycznego do narzucenia swej woli innym jednostkom politycznym. Krótko mówiąc, potęga nie jest czymś absolutnym, ale relacją między ludźmi”.

Max Weber widzi w tym „wszelką sposobność do narzucenia własnej woli wewnątrz relacji społecznej, pomimo oporu drugiej strony”.

Jest to definicja, która pasuje zarówno do państw jak i jednostek. Tak więc, pomimo nagromadzenia środków lub sił, potęga jest przede wszystkim wolą – i to pojęcie można spostrzegać jako nić przewodnia dziejów ludzkości.

Ową nicią przewodnią jest przede wszystkim, co nikogo nie zaskoczy, wojna, najbardziej niezmienny wyraz potęgi i zarazem jej najbardziej niezmienne narzędzie. Lecz nasza nić przewodnia jest wyraźnie widoczna także w formach organizacji politycznej, gdy w regionach świata, które miały mało kontaktów ze sobą albo wręcz żadnej styczności pojawiała się ta sama forma – imperium.

Potem, po rozpadzie imperiów, wątek potęgi prowadzi do narodzin nowoczesnego państwa narodowego. Ta instytucja zatriumfowała nad innymi strukturami i zagarnęła całą władzę polityczną, zabierając ją podmiotom prywatnym, feudalnym, religijnym, lub sprawującym faktyczną władzę. Bo ona ukazała się najbardziej efektownym zbiornikiem suwerenności, która sama jest nierozłącznie związana z przywództwem.

Jest ona bowiem jego „atrybutem i z tej racji nie jest potęgą państwa, lecz potęgą konstytuującą państwo”, zauważa francuski filozof Julien Freund, „Czymże bowiem jest państwo, jak nie instytucją, która zakłada suwerenne przywództwo? Nie jest tak, że przywództwo istnieje, bo istnieją instytucje – instytucje istnieją, ponieważ istnieje przywództwo […] suwerenność tkwi w istocie sprawowania przywództwa”.

Państwo ukazało najbardziej zręczne w wykonaniu podwójnej funkcji, która je legitymizuje: zapewnia pokój wewnętrzny i bezpieczeństwo zewnętrzne – dwie strony tego samego „dobra publicznego”. W swym współczesnym rozumieniu, jednak, pojęcie potęgi dotyczy tylko tego drugiego wymiaru – stosunków państwa z tym, co nie podlega jego władzy.

Państwo ukazało również najbardziej zdolne do nowatorskiej i przerażająco skutecznej kombinacji dwóch składników potęgi – mianowicie zasobów i woli. Przewaga technologiczna i militarna, pozwoliła na rozszerzenie pola tejże potęgi z Europy na cały świat, niszcząc przy tym archaiczne imperia, by wybudować imperia kolonialne, także skazane na rozpad.

Tak zatem czynników, które formują potęgę, należy szukać w pierwszym rzędzie w jej szczególnej, organicznej więzi z państwem, w najważniejszym celu wszelkiej polityki, leżącym u zarania państwa, jakim jest bezpieczeństwo. To ono kształtuje w znacznej mierze stosunki międzypaństwowe nie tylko w kategoriach stosunku sił, zastraszania albo przymusu, lecz także reguł prawnych, które państwa postanowiły wypracować w celu regulowania swoich relacji.

Bo wojna, zastraszanie, przymus, czysta siła to ważne czynniki potęgi. Ale jest także przebiegłość, względnie ignorowana przez nauki polityczne, lecz celebrowana od zarania cywilizacji jako substytut wojny, substytut mniej okrutny i bardziej chwalebny. Ta właśnie przebiegłość, której nieśmiertelność zapewnił Ulisses, a która w chińskich traktatach o strategii z V i IV wieku p.n.e. jest przedstawiana jako szczyt kunsztu wojennego, została wyniesiona przez Machiavellego do rangi najwyższej formy sztuki politycznej : „Musicie bowiem wiedzieć, że są dwa sposoby prowadzenia walki: jeden – prawem, drugi – siłą; pierwszy sposób jest ludzki, drugi zwierzęcy, lecz ponieważ częstokroć pierwszy nie wystarcza, wypada uciekać się do drugiego”. Zresztą właśnie przebiegłości poświęcił czwartą księgę swego dzieła Dell’arte della guerra. Hobbes jest równie kategoryczny: „Siła i podstęp są w wojnie dwiema kardynalnymi cnotami”.

Po tym wstępnych – ale ważnych aby rozumieć o czym jest mowa – słowach, chciałbym podzielić się z Państwem kilku rozważań dotyczących współczesnych form potęgi, stąd z resztą tytuł mojej pracy - O potędze w XXI wieku.

II. Potęga dziś

Patrząc wstecz na miniony półwiek, wydaje mi się, że nigdy wcześniej w historii świata układ potęgi światowej, przynajmniej w czasie pokoju, nie uległ równie szybkiej transformacji. Polega ona na dwóch zasadniczych przemianach o światowych proporcjach – megatrendach, jeżeli pozwalam sobie odniesienie do niedawnej „rozmowy na Dobrej”.

- bezprecedensowa skala przemiany, której dzięki „rewolucji cyfrowej” zostało poddane samo wytwarzanie władzy ;

- gwałtowne przemieszczenie się środka ciężkości świata z transatlantyckiego Zachodu ku Azji, przeżywającej renesans po upadku zapoczątkowanym w XIX wieku.

A. „Wiek informacji” i rewolucja cyfrowa

Wtargnięcie technologii informacyjnych i komunikacyjnych przyczyniło się do powstania całkowicie nowej rzeczywistości, w formie osłabienia sfery wpływów państwa, tych wszystkich monopoli, które czyniły zeń główny i niepodważalny podmiot sceny międzynarodowej. Siły leżące u źródła tych przewrotów, którym daleko do wyczerpania swoich wpływów, wspólnie zarysowały radykalnie nowy krajobraz.

„Wiek informacji” w takiej mierze ukształtował nasze drogi myślenia i działania, że jego wpływ na sposoby wykonywania potęgi państwowej, zarówno w porządku wewnętrznym, jak i w jego międzynarodowych odsłonach, pozostaje wciąż w dużej mierze niedoceniany.

Jedna fundamentalną cechą nowego wzoru potęgi jest dostęp miliardów jednostek i milionów organizacji do sieci złożonej z węzłów, które są ze sobą połączone bez scentralizowanego i hierarchicznego porządku – do internetu. Nie dość, że koszty powielania i przesyłania informacji stają się coraz mniejsze, że wzrasta jakość i niezawodność, to jeszcze internet pozwala przetwarzać tę informację w sieci, łączyć się w nieskończoność, a nawet integrować całe sieci.

Konsekwencje tego są trojakie, a w każdym przypadku odpowiada im osłabienie kontroli posiadanej przez państwa:

1. międzynarodowy koncern dzięki „rewolucji cyfrowej” stał się osią światowej gospodarki. Około 63 tysięcy ponadnarodowych przedsiębiorstw zapewnia za dwie trzecie światowego handlu, a 80% produkcji przemysłowej spoczywa na zaledwie około tysiącu przedsiębiorstw. Nawet jeśli zabiegają one o bezpieczeństwo prawne i dostęp do rynków, które mogą zapewnić jedynie ustrukturyzowane i uporządkowane państwa, stosunek sił przemawia na ich korzyść.

2. W następstwie „deregulacji”, która miała miejsce trzy dekady temu najpierw w Wielkiej Brytanii, a później w Stanach Zjednoczonych, światowa gospodarka przebrała coraz bardziej finansowy charakter. Bezpośrednie inwestycje zagraniczne zwiększyły się trzydziestodziewięciokrotnie między 1986 a 2000 rokiem, w tym samym okresie wskaźnik wzrostu światowego handlu wyniósł 330%, a światowego PKB 220%. Jednak bardziej znaczące było otwarcie narodowych rynków finansowych i wzajemne powiązanie centrów finansowych pozwalających na niemalże natychmiastowe i tanie przeprowadzanie transakcji, co pozwoliło na stopniowe pojawienie się kolosalnego wolnodostępnego rynku o światowym zasięgu. Ruchy spekulacyjne, błyskawicznie obiegając planetę, tworzą agregaty o rozmiarach przyprawiających o zawrót głowy. Podsumowując, Ta ewolucja zmniejszyła zakres działania krajowej ekonomii politycznej, zapewniając jednocześnie temu systemowi olbrzymią niezależność od jakiejkolwiek regulacji urzędowej, czy to państwa, czy banku centralnego. Kryzys w 2008 roku pokazał katastrofalne konsekwencje tego stanu rzeczy.

3. Trzecie następstwo jest wynikiem „rewolucji cyfrowej”, pozwalającej jednostkom łączyć się w celu prowadzenia działań zbiorowych. Hannie Arendt w zwięzłych słowach udało się uchwycić istotę władzy. Zdefiniowała ją jako ludzką zdolność nie do działania po prostu, lecz do „działania wspólnie”, zdolność zwielokrotnioną przez logikę sieci w takiej mierze, że powstała nowa przestrzeń władzy, znajdująca się poza zinstytucjonalizowaną i zhierarchizowaną władzą państwa. Pojawia się w niej mnóstwo „aktorów” innych niż przedsiębiorstwa: „organizacje pozarządowe”, uniwersytety, think tanki, kościoły, działacze polityczni, czy międzynarodowi terroryści. Międzynarodowa Kampania na rzecz Zakazu Min Przeciwpiechotnych, np., pokazała w 1997 roku, w raczkującym dopiero internecie, zdolność mobilizacji na przekór państwom – podobnie w przypadku międzynarodowych organizacji terrorystycznych. Technologie informacyjno-komunikacyjne zapewniają jednostkom znaczną możliwość działania przeciwko wszechwładzy państwa. Telefon komórkowy i internet - które mają odpowiednio cztery i dwa miliardy użytkowników na świecie, i które z trudem dają się kontrolować - są skutecznymi narzędziami rozpowszechniania informacji za pomocą tekstu, fotografii, a także, dzięki serwisowi YouTube, za pomocą obrazu wideo. Sprawy WikiLeaks, a później Snowdena – ujawniające tajemnicę amerykańskiej korespondencji dyplomatycznej czy działania służby wywiadowczej – przyniosły najbardziej spektakularną ilustrację zmiany stosunku sił między jednostką a państwem. Działalność polityczna w reżimach autorytarnych – zajmująca się udaremnianiem często nieporadnych wysiłków aparatu propagandy – uległa przeobrażeniu: rozprzestrzenienie się blogów w Chinach, rozwój Web 2.0, to znaczy sieci społecznościowych w internecie, co ilustrują fenomeny Facebooka i Twittera… Decydująca rola technologii informacji i komunikacji ujawniła się w czasie rewolucji czy powstań, które wstrząsają światem arabskim począwszy od grudnia 2010 roku, przyspieszając wzbierające kryzysy.

B. Przemieszczenie się środka ciężkości świata z transatlantyckiego Zachodu ku Azji

Wiadomo jednak, że klasyczne sposoby sprawowania władzy nie tracą na znaczeniu. Przystosowując się do nowej konfiguracji, państwa nadal posługują się właściwymi im atrybutami i narzędziami, aby zrealizować swoje cele. Ale krajobraz potęgi podlega pewnym ruchom tektonicznym.

Obecny krajobraz, wcześniej przez długi czas zdominowany przez trzy bieguny świata zachodniego, a mianowicie przez Stany Zjednoczone, Europę i Japonię – pod postacią tego, co zwało się Komisją Trójstronną – staje się teraz bardziej złożony wraz z pojawieniem się na arenie krajów wschodzących, jak Chiny, Indie, Brazylia, Meksyk, Afryka Południowa, Indonezja, Turcja i, rzecz jasna, Rosja, która po dziesięcioletnim okresie względnego pozostawania w cieniu wraca teraz przebojem.

Jednak środek ciężkości potęgi przesunął się przede wszystkim w stronę Azji. Ścieżkę przetarły „azjatyckie smoki” – Korea Południowa, Tajwan, Singapur – po czym została przejęta przez pomaoistyczne Chiny, następnie przez Indie, a w końcu przez resztę Azji Południowo- -Wschodniej, według słynnej metafory szyku lotu dzikich gęsi, wraz z rozwiązaniami opartymi na reformie gospodarczej, kapitalizmie o najczęściej wyraźnym elemencie etatystycznym, merkantylizmie, ale również znaczących inwestycjach w edukację, naukę i badania.

Zdumiewające wskaźniki wzrostu, które towarzyszą temu przedsięwzięciu, wskazują na doganianie bardziej rozwiniętych gospodarek w przyspieszonym tempie. Te wskaźniki odnoszą się do dwóch potęg demograficznych, Chin i Indii, w których setki milionów ludzi wyciągane są z nędzy, które na nowo rysują gospodarczy krajobraz świata.

Wskutek tego, również krajobraz ekonomiczny świata przybrał nowe kształty. Zjawisko to stanowi ilustrację koncepcji zwanej „teorią przejęcia władzy”, jaką sformułował pół wieku temu amerykański politolog A. F. K. Organski. Ten pisał: „w miarę, jak poszczególne kraje wkraczają na drogę uprzemysłowienia, rozpoczynają również sprint po potęgę, pozostawiając daleko w tyle te kraje, które nie zdążyły jeszcze wyruszyć, a także zmniejszając za to dystans do tych, którzy uprzemysłowili się wcześniej.. W przypadku dużego kraju, ten sprint może doprowadzić do wywrócenia do góry nogami istniejącego wcześniej porządku międzynarodowego”.

Wyciągając wnioski ze swego nowo osiągniętego dobrobytu, kraje wschodzące bez skrępowania wyposażają się w narzędzia, atrybuty i symbole potęgi – w broń jądrową (Indie), w marynarkę wojenną, w technologicznie zaawansowane uzbrojenie, w programy podboju kosmosu… – podważając jednocześnie wyższość krajów Zachodu w zarządzaniu światem.

Taki wytężony wysiłek nie będzie mógł być utrzymany w dłuższej perspektywie, ale sama dynamika może jednak być powielana. Można więc sądzić, że w ciągu najbliższego ćwierćwiecza Azja, która reprezentuje obecnie z jednej strony 60 % ludności na Ziemi, ale tylko jedną trzecią światowego PKB, podniesie ten ostatni wskaźnik do około połowy, czyniąc z Azji najważniejszy ośrodek wzrostu.

Brutalność stosunków między państwami azjatyckimi, uporczywość nierozwiązanych sporów, rozkwitający wszędzie nacjonalizm były materiałem do porównywania tych rosnących potęg z Europą końca XIX wieku, której równowaga została zachwiana, z wiadomymi konsekwencjami, przez tor obrany przez imperialne Niemcy. Jednak pomimo owych alarmujących przepowiedni, pomimo ostrzeżeń o wzroście napięcia, należy zauważyć, że azjatyccy przywódcy polityczni do tej pory zachowywali się przezornie – względnie, przynajmniej.

Właśnie ta świadomość przesuwania się w stronę Azji różnych punktów ciężkości doprowadziła amerykańskie mocarstwo do ogłoszenia, jesienią 2011 roku, reorientacji w kierunku regionu Azji i Pacyfiku pod kątem potencjału wojskowego, jak również gospodarczego i politycznego – ten ruch szybko określono „zwrotem ku Azji”.

Jako główny gwarant tego dobra publicznego, jakim jest światowe bezpieczeństwo, Stany Zjednoczone – cierpiące obecnie na znaczące zadłużenie publiczne – są coraz mniej chętne do podejmowania zobowiązań zagranicznych.

Stany Zjednoczone, główny strażnik publicznego dobra, jakim jest światowe bezpieczeństwo, padły ofiarą zadłużenia publicznego rzędu 100% PKB i coraz mniej chętnie angażują się poza swymi granicami. Prezydent Obama powtórzył to podejście w swym przemówieniu w West Point 2 tygodni temu.

Co do Unii Europejskiej, sam fakt, że powstała z woli „ciężko poszkodowanych” przez owo zboczenie z kursu potęgi, jakim była druga wojna światowa, ukierunkował jej rozwój raczej w stronę zapobiegania ryzyku, jakie niesie ze sobą zjawisko mocarstwowości, aniżeli w stronę tworzenia nowej postaci mocarstwa.

Nawet jeśli stawiałaby sobie za cel uzyskanie statusu światowej potęgi, jej różnorodność stanowiłaby w tym przeszkodę: pośród 28 państw członkowskich mamy dwie potęgi nuklearne, dwóch stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ, sojuszników w ramach NATO, państwa od dawna neutralne, państwa oswobodzone z sowieckiego jarzma, członków unii gospodarczej i monetarnej, innych, którzy wybrali opt out, państwa nieskore do użycia siły militarnej, a także te o tradycji interweniowania a także te o tradycji interwencji.

Pod wieloma ważnymi względami ten różnorodny zbiór odczuwa – jak można się temu dziwić? – dość znaczne trudności w przedstawieniu wspólnego stanowiska… Kiedy Kosowo ogłosiło niepodległość, państwa członkowskie Unii Europejskiej poróżniły się w kwestii jego uznania. Nie mówiąc już o wojnie w Iraku, temacie, przy którym Europa pękła być może najwidoczniej.

Ten wybór, a w efekcie brak instrumentu wojskowego, a także niepowodzenia wspólnej waluty oraz immanentne trudności rządzenia z udziałem 28 państw, nie upoważniają Unii Europejskiej do odgrywania pełnoprawnej roli w wąskim kręgu wielkich mocarstw, nawet jeśli jej normy znajdują uznanie w świecie. I tak, ośrodki władzy w Waszyngtonie, Moskwie, Pekinie czy New Delhi wolą pertraktować z Berlinem, Paryżem, Londynem czy Warszawą aniżeli z Brukselą.

Podsumowując: na dzisiejszej szachownicy potęgi obowiązują zmienione reguły gry, i to zarówno w odniesieniu do już ugruntowanych potęg, jak i do tych krajów, które do mocarstwowości dopiero aspirują.

Przyznając jednostkom „działającym wspólnie” możliwość rzucenia moc podważania władzy państwowej w obszarze, który do tej pory wydawał się niepodważalnym monopolem państw, „rewolucja cyfrowa” i „era informacji” nabierają znaczenia podobnego do tego, czym była rewolucja druku w Odrodzeniu. Natomiast co do władzy w jej najbardziej klasycznym wymiarze, jej podstawy zostają sprowadzone do takich parametrów, jak efektywność gospodarcza, konkurencyjność, innowacyjność, badania naukowe, nauczanie akademickie; a kiedy odpowiednie dziedziny nie są w pierwszym szeregu polityki publicznej, pojawia się wówczas ryzyko utraty rangi.

Dziękuję Państwu za uwagę.