Przychodzi Roman do burdel mamy:
- Szanowna Pani, co my tu mamy?
Staję przed drzwiami za napisem "Izba",
Drogę zagradza mi jakaś pizda
I mówi, że mi nic nie pokaże,
I że bez sensu ja tutaj włażę;
Żebym się udał prosto do celu,
Do kierownika tego burdelu.
No więc przyszedłem!
Pokaż wyniki!
Dziś mnie nie zwiodą już żadne tricki!
A burdel mama z wielkim spokojem:
- Ja tu Romanie mam robić swoje -
Za to mi płacą różne kacyki,
Żebym ukryła wszystkie wyniki.
Wyszedł więc Roman, lecz plan ma w głowie.
Wie gdzie zadzwoni, co komu powie.
Ma swoich ludzi, ukrytych wszędzie,
Szybko wyniki owe zdobędzie.
A w tych wynikach - czarno na białym -
Widać wyraźnie, że w pisie całym -
Od samej góry do dołu spisu -
Wielki odsetek jest... syfilisu.
Rzeżączka także wielce się pleni
I utajnienie tego nie zmieni.
Trudno uwierzyć, po prostu - zgroza -
Wszędzie rozpełzła się chlamydioza.
I choć to raczej pociecha marna -
Opryszczka - jakby mniej popularna.
Prawda jest straszna - to oczywiste
Wielu ma również... kłykciny kończyste!
A zatem wynik jest dość ciekawy.
Czy to od ciągłej z kotem zabawy,
Różne się gówna porozłaziły,
Od zwykłych pryszczy po stadium kiły?
Kiedy jest kiła nierozpoznana,
We łbie się jebie, trzeszczą kolana.
Z początku trudno zapiąć rozporek;
Na końcu można trafić do Tworek.
---
sb
2025-06-18