A więc szeptem, między nami
Do czynienia nic z koniami
Nie mam i nie miałem wcale,
Ale mit ten wnet obalę,
Trzeba tylko ruszyć głową -
Wszystko pójdzie końcertowo
Bo się nie ma czego wstydzić
Jaki koń jest - każdy widzi
Moja żona - wyznam szczerze
Często mówi "mój ogierze"
Każdy lekarz również powie,
Że mam iście końskie zdrowie
Dziad mój jeszcze pod zaborem
Był wybitnym koństruktorem
Ja rozkręcać się zaczynam -
Wiem wszak co to jest kończyna,
Gdy jest mecz, to w czasie przerwy,
Piję piwo, jem końserwy
A w przypadku wódki braku
Mogę napić się koniaku
I do coli, tak dla smaku
Daję rumu... lub rumaku
Lecz straciłem już nadzieję
Pojąć, z czego koń się śmieje
Dziecku robię "patataja"
Aż mi przy tym dzwonią jaja
A gdy dziecko śmieci zbiera,
Wrzuca je do końtenera
Hodujemy tu araby
To jest pomysł bardzo słaby
Dziś nadeszły wresznie czasy
By promować polskie rasy
Mam więc spore końpetencje
By prowadzić tę agencję
...oczywiście, że... stadninę
Z końpetencji to ja słynę
Czy naprawdę nic nie znaczy,
Że mam wzwód na widok klaczy?
Albo, że ma morda szczera
Przypomina łeb ogiera?
Niezłą mam też parę w dłoniach
Bo codziennie walę konia,
Aż zrobiły się odciski
Temat ten jest bardzo śliski
Już się robi niebezpiecznie,
A więc kończmy to... koniecznie
sb&ub