Andrzejek Duda w pałacu mieszka,
Jest prezydentem ten wasz koleżka.
Modli się pilnie wieczorem, z rana;
Ciągle to krzyżem, to na kolanach.
Niepodpisane leżą ustawy,
On w kurii ważne załatwia sprawy.
Aby w hierarchów łaski się wkupić,
Podpisze wszystko co chcą biskupi.
Kraj jest w ruinie, głodują dzieci;
Andrzej na modły znowu gdzieś leci.
Do Watykanu zaś nie zamierza,
Bo nie uznaje tego papieża.
Gdy są kamery i gdy są gapie,
To z poświęceniem on hostię złapie.
Wstań w końcu z kolan ktoś z tłumu woła;
On jednak woli iść do kościoła.
Żona już grzeje małżeńskie łoże,
Lecz on pacierza przerwać nie może.
Na mieście mówią już ludzie podli,
Że nic nie robi, tylko się modli.
Szkoda, że Andrzej ciągle z tym krzyżem
I eminencjom rowa wciąż liże;
Oraz, że biznes episkopatu,
Jest mu wciąż bliższy niż los Polaków.
sb&ub