Giertych już zaczyna pracę
Będą jęki, będą płacze
Nowy program powstał już
Będzie zwany Cela Plus
Nikt się przed nim nie nie ukryje
Żadne gnidy ani żmije
Jeśli wziąłeś coś dla siebie
Roman srogo ci przyjebie
Pod pałacem więc afera.
Tłum się już od rana zbiera,
Wciąż gęstnieje i narasta -
To pisiory przyszły z miasta
Dla tych co w ostatniej chwili
Jeszcze ukraść coś zdążyli
By uniknąć mogli kary
Podstawiono autokary
To działacze, urzędnicy
Przyjechali do stolicy
No i tłoczą się szalenie
Licząc na ułaskawienie
Andrzej otarł pot ze skroni
I do kuchni zaraz dzwoni:
"Nie ma tylu porcji w karcie?
To zamówcie chińskie żarcie!"
Pędzi aby nowych gości
w różnych miejscach móc umościć
Sasin leży na kanapie
Błaszczak zaś pod stołem chrapie
Dworczyk po zaciętym boju
Zajął miejsce w przedpokoju
Lecz gdy smacznie sobie spał
Do śpiwora wlazł mu Rau
W garderobie jest za ciasno
vel Sękowi trudno zasnąć
W dupe mocno go uwiera
Jakieś twarde coś... Szreibera
W prezydenckim hallu tłoczno
Becia z Elą nie wypoczną
Jaki grzeje łóżko Ziobrze
By się biedak wyspał dobrze
A Kaleta - z tym jest gorzej -
blady chudy, spać nie może;
Będą mnie łamali kołem!?
po co ja się za to wziąłem?
Ma już tego dość Agata:
Czyja to jest karimata?
Co w sypialni robi Maląg?
Jakieś chamy w kiblu palą !
Ciągle łażą do lodówki,
Już wyżarli ser, parówki,
Nie ma wódki i popitki,
Ktoś nabrudził w sposób brzydki!
Choć Kamiński śmierdział wódką,
Ale gościł tu dość krótko.
Gruby Wąsik też przez chwilę
Naszym cieszył się azylem.
No i problem jest niestety
Bo wybiły toalety
Więc do wanny prócz Wójcika
Kilku kumpli naraz sika
Andrzej! - trzeba przenieść ich!
Do piwnicy lub na strych
Nie chcę by się Czarnek pętał
Z Budą po apartamentach
Masz nauczyć ich moresu,
Jak korzysta się z sedesu,
Bo już się za często zdarza,
Że ktoś wali na narciarza?
Wchodzi Andrzej z bladym licem;
Znalazł stolca pod prysznicem
- Co za świnia tam nasrała?
Gliński krzyczy: to Horała!
Andrzej z telefonem w dłoni
Gdzieś już po kryjomu dzwoni
I wyjechał na spotkanie
Nie wziął Mastalerka na nie.
Zajechała "dyskoteka"
SOP już od zaplecza czekał,
Pojechali wprost do paki
Morał z tego jest zaś taki:
Pewnie dobrze o tym wiecie;
Tak to czasem bywa w świecie -
Nadszedł w końcu czas nareszcie
Żeby zamknąć was areszcie
Tyle macie za uszami,
że już raczej koniec z wami
Pałac może być azylem
Lecz na szczęście tylko chwilę
---
ub&sb
20240119