Akt 1, w którym Karol...
marzy o mafii
Mówi Marta dnia pewnego:
- Olgierd jest, wszak, twym kolegą;
Ba! - jest twoim przyjacielem,
No i działa coraz śmielej.
On pomysłów ma wciąż wiele -
Wóda, koksy i burdele.
Geszefciki i przekręty,
A ty ciągle taki święty,
Chyba zaraz szlag mnie trafi!
Tylko gadasz wciąż o mafii,
Lecz nic z tego nie wynika,
Nie chcesz iść na polityka.
Znasz gangusów znakomicie,
A ja chcę mieć piękne życie!
Ciągle łazisz do Jerzego -
Szczerze mówiąc - mam dość tego!
Gdańskiej mafii znasz elity,
Więc mam pomysł znakomity.
Niech ci ten twój Olo cały,
Nagra jakieś łatwe wały.
Skołuj kasę, sprzedaj nerkę,
Wykup Jurka kawalerkę;
Zrób to szybko bo coś czuję,
Że się dziadek wyloguje.
Myśli Karol:
- To nie żarty -
Chuj wie, kto jest kumplem Marty.
Mam już całkiem dość tej gadki!
Westchnął ciężko, spiął pośladki
I pomyślał, że da radę,
Że załatwi to z sąsiadem,
Że pomoże mu uprzejmie,
I że lokum jego przejmie.
Akt 2, w którym Karol...
pogłębia swoją przyjaźń z Jerzym
Mówi Karol do Jerzego:
- Nie zostawię cię samego;
Popytałem ludzi w mieście,
I już wszystko wiem nareszcie;
Trzeba iść do notariusza!
Lecz staruszek się nie rusza,
Ciągle na kanapie leży,
No i zapach ma nieświeży...
- Może... lepiej... zostań w domu,
Tylko nie mów nic nikomu!
Pyta Jerzy:
- Co się stanie,
Kiedy sprzedam ci mieszkanie?
- Znamy się od dawna, Jerzy,
Będzie wszystko jak należy.
Weź i napisz w testamencie,
Że się zgadzasz na przejęcie...
Znaczy... że mi je darujesz,
Że się tobą opiekuję
I, że jesteś stary, chory,
Że rodzina to potwory,
Że trzydzieści lat bez mała
Słowem się nie odezwała.
Mają w dupie los kaleki.
Tobie brak na czynsz i leki,
A nadchodzą trudne czasy...
- No to sypnij trochę kasy;
Idą święta, kup mi szynkę,
Chciałbym również mieć choinkę.
Karol na to:
- Jerzy, co ty?
Już dostałeś 500 złotych,
Więc nie zbraknie ci niczego...
Przyjacielu mój... kolego!
Przecież daję ci po stówce;
Nawet światło masz... w lodówce.
No i prezent też dostaniesz
Tylko przepisz to mieszkanie.
Akt 3, w którym Karol...
przez podstępną lewacką lewaczkę,
wyznaje prawdę przez kłamstwo
i wtedy wszystko się zaczyna
- Co to za pomysły z dupy?
Wszak robiłem mu zakupy,
Odwiedzałem go dość często,
Przynosiłem bułki, mięso...
"Podłość ludzka nie ma granic!"
Co nie zrobisz - wszystko na nic!
Wydawałem całą pensję,
O co teraz te pretensje?
Miałem bliskie z nim relacje,
Przychodziłem na kolację,
Każdy dobrze to pamięta,
Odwiedzałem go na święta.
I sąsiedzi mnie widzieli -
Tak - pamiętam tych skurwieli.
Każdy zerkał przez judasza -
Kogo Jerzy tu zaprasza?
Dałem kasę na mieszkanie,
A ten dziad się wypiął na mnie!
Chciałem dobić interesu,
A on zwiał do DPSu!
Akt 4, w którym wszystko...
zaczyna się jeszcze bardziej
Rozpętała się zadyma.
Ile Karol to wytrzyma?
Nie zostanie suchej nitki,
Bo postąpił w sposób brzydki.
Wrze po prostu na Onecie,
Sporo faktów tam znajdziecie.
TVN przywołał hieny.
- Wszystkie brudy wywleczemy!
Obnażymy aż do kości!
Jadą po nim bez litości
(swoim dziennikarskim stylem)
Jak po łysej, w chuj, kobyle.
Nawet z MOPSu - pani Ania,
ma coś w sprawie, do dodania.
Czarnek papierami macha;
Widać w pisie mają stracha;
Wytoczyli ciężkie działa
- Czy ta pani nie kłamała?
Wiarygodność jej jest mała!
Pewnie sama przejąć chciała?!
Akt 5, w którym Karol...
objawia swoje prawdziwe wielkie serce
Zatem jest postanowione,
Choć mieszkanie wyłudzone,
Że w charytatywnym darze,
Karol chętnie je przekaże.
A decyzję o tym mieniu,
Wspólnie i w porozumieniu,
Karol podjął, zgodnie z prawem,
Razem z żoną - Jarosławem.
Akt 6, w którym Karol...
przedstawia prawdziwą prawdę o sobie
- Nawet nie wiem jak i skąd, to,
Jest od dawna moim motto -
Powiedzenie, że pieniądze,
Nigdy nie są tak śmierdzące,
Że się po nie sięgnąć nie da,
Gdy paląca jest potrzeba.
Spytaj więc samego siebie:
- Czy nie pomógłbyś w potrzebie?
W trakcie którejś tam rozmowy,
Nagle pomysł wpadł do głowy:
- Słuchaj, Jerzy jest w areszcie,
Ktoś wzbogaci się nareszcie.
Bądźmy tu przed sobą szczerzy;
Nikt nie straci, tylko Jerzy,
Jeśli tylko nam uwierzy,
się wzbogaci jak należy.
Więc potrzeba była duża,
Ściągnąć szybko notariusza.
Akt 7, w którym Karol...
przedstawia jeszcze prawdziwszą prawdę o sobie
- Ta umowa i te kwity,
To wszak dowód jest niezbity -
Uchroniłem go od nędzy,
Bo był Jerzy bez pieniędzy.
Gdybym mu za dużo dawał -
Mógłby biedak zejść na zawał.
Gdybym nie był przyjacielem;
Czy przychodziłbym w niedzielę?
Czy przynosiłbym owoce?
Czy bym kasę dał na procent?
Może czasem trochę pościł,
Ale za to żył w czystości.
(Do dyskusji pozostaje,
Co się komu czyste zdaje.)
Akt 8, w którym pewien młody alfons...
okazuje się być Karolem
Gdy od sexu się nie stroni,
Nikt ci wtedy nie zabroni,
Dawać dupy, ściągać gaci,
Nawet gdy ktoś za to płaci.
Kiedy jednak, choćby czasem,
Z czyjejś dupy czerpiesz kasę,
Gdy na ciebie ktoś pracuje
Swoją dupą - jesteś chujem
I masz miano sutenera,
Lub alfonsa, stręczyciela,
Alfa, sępa czy kuplera,
No i może być afera,
Zwłaszcza jeśli na dodatek
Ktoś cię zrobi kandydatem
I chcesz przenieść się z burdelu
I przenosisz się z burdelu
W skromne progi Belwederu.
Akt "kolejny", w którym...
ta najprawdziwsza prawda o Karolu
jeszcze się gdzieś czai
TBC... ???
---
sb
2025-05-07..28
https://wiadomosci.wp.pl/nawrocki-pozyczyl-pieniadze-jerzemu-jednak-nie-za-darmo-7156988967463424a