Pilot mówi: "Prezydencie,
lepiej wracać na Okęcie,
lepiej wróćmy póki czas,
lepsze to, niż jebnąć w las."
Lech zaś patrzy na zegarek;
"Lądować! Tak kazał Jarek!
Mi nie będzie żaden Wania
zakazywał lądowania.
Chuj tam że nie widać pasa,
telewizja jest i prasa,
mnóstwo zaproszonych gości,
nie ma innej możliwości!
Jak nie uda się to w glorii
przejdę z żoną do historii.
Szkoda prawie setki osób,
ale to jedyny sposób
I poświecić innych trzeba
aby dostać się do nieba.
Płakać po mnie będzie wielu.
Będę leżał na Wawelu!"
***
Już nie umkną przed upadkiem...
(nic nie dzieje się przypadkiem)
Już podstępny ruski cwel
ze zbiornika puszcza hel.
Putin daje znak - "Już pora
puszczać mgłę z generatora.
Nie ma miejsca tu na cuda,
to się, kurwa, musi udać!
I... zakłócić GPS-a
za pomocą SMS-a."
A do tego Jezu słodki;
"Jeszcze zablokować lotki!"
Wołodymyr już się cieszy -
"Dobijemy ich z pepeszy."
(Sfilmowano go nad ranem
jak przechadzał się z naganem)
***
Już zniżają tupolewa,
już ścinają pierwsze drzewa.
Rośnie w oczach strach i groza,
zbliża się piekielna brzoza.
Chociaż TAWS wciąż się drze "PULL-UP!" -
w kabinie zebrał się sztab;
Błasik się po głowie drapie -
"Ja słyszałem o push-upie,
ale pull-up? Co kolego,
miałbyś ciągnąć i dlaczego?"
I mieli już odejść... lecz wnet...
przyjebali w TERRAIN-AHEAD
i jak bywa to w komiksach
zamienili się w feniksa.
Słychać wrzaski, krzyki, piski,
lecą flaszki i walizki,
odznaczenia i ordery.
Pilot trzyma wciąż za stery.
Siadłby lekko niczym motyl,
lecz niestety wybuchł trotyl
i wybuchy dwa! trzy!! cztery!!!
niszczą kadłub, skrzydła, stery.
Że z trotylem bywa różnie -
Ruscy wytworzyli próżnię,
odpalili 2 rakiety...
To już koniec był niestety...
Wielka to dla świata strata,
nie ma już Jarosław brata.
---
ub & sb
wersja dla gimnazjum:
Ta opowieść będzie krótka;
pierdolnęła w glebę Tutka.