Szedł koń grzybiarz wolno lasem,
Cicho zarżał sobie czasem,
Nagle widzi, że coś leży.
Patrzy - oczom swym nie wierzy.
-Ki chuj? - myśli - Co za licho?
I znów zarżał sobie cicho.
-Cóż to leży, tam pod drzewem?
Choćbym zesrał się, to nie wiem.
Koniu aż pobladło lico -
Dostrzegł napis cyrylicą.
Zerknął szybko dookoła.
-Sprawa nie jest za wesoła.
Pot po karku konia spływa,
Aż mu się podniosła grzywa.
Czy ten obiekt ma głowicę?
Czy rozjebie okolicę?
I dociera już do niego -
Kto to przysłał i dlaczego,
Jakie plany ten ktoś miał? -
Rozpierdolić Bydgoszcz chciał!!!
*
Tak się stało, że niestety,
Nikt nie znalazł tej rakiety.
Gdzieś z pół roku tam leżała
Choć nie była wcale mała.
I leżała by do dziś aż,
Lecz ją znalazł ten Koń Grzybiarz...
-To rakieta albo dron!
Trzeba zawiadomić MON!
Lecz czy mi uwierzą, niby
Że przyszedłem tu na grzyby?
Co wspólnego mam z obiektem
Co go tu nie było przedtem?
Będą mnie oskarżać zwłaszcza,
Że o wszystkim wie już Błaszczak.
Wszak poinformować miałem,
A nie poinformowałem...
---
sb&ub
2025-09-17