Maria Valtorta: Dekalog

Wprowadzenie

Maria Valtorta jest włoską osobą świecką zmarłą w roku 1961. Przez prawie 30 lat była niepełnosprawna i przykuta do łóżka, w roku 1943 zaczęła pisać wielkie dzieło literackie, znane pod tytułem „Poemat Boga-Człowieka”, które zawiera tysiące szczegółów historycznych i archeologicznych na temat życia Jezusa i topografii Ziemi Świętej. Jej opisy zostały naukowo sprawdzone i okazały się zawsze prawdziwe, choć Maria Valtorta nie mogła mieć dostępu do wiedzy, którą naukowcy potwierdzili dopiero kilkadziesiąt lat później. Maria, jak sama mówiła, pisała dyktanda bezpośrednio z ust Jezusa, Maryi lub świętych.

Jak wygląda przyjęcie jej pism przez władzę kościelną?

  • Sługa Boży Pius XII przeczytał jej pisma i polecił ich publikację.

  • Święty Paweł VI przeczytał jej pisma i polecił, żeby jej dzieła były dostępne w jego seminarium duchownym.

  • Święty Jan Paweł II trzymał pisma Marii Valtorty na własnym stoliku nocnym, co wskazuje na to, że czytał je z dużym zamiłowaniem.

  • Święta Matka Teresa z Kalkuty osobiście używała trzy książki: Biblię, Brewiarz i pisma Marii Valtorty.

  • Święty Padre Pio polecił swoim duchowym córkom czytanie pism Marii Valtorty.

Mamy więc wiele przykładów świątobliwych osobistości, które polecają czytanie pism Marii Valtorty, chociaż nie posiadają one jeszcze formalnego Imprimatur. Dla uczciwości muszę dodać, że kardynał Joseph Ratzinger nie polecał szerokiego rozpowszechnienia tych dzieł: uważał, że mogą niektórym mącić w głowie. Natomiast oficjalne stanowisko episkopatu włoskiego jest takie, że pisma Valtorty są dziełem literackim bez natchnienia nadprzyrodzonego (sic).

Przetłumaczyłem wam 17 stron z pism Valtorty, które dotyczą Dekalogu. Choć nie są reprezentatywne dla całości pism Marii Valtorty, zapraszam do wyrabiania sobie własnego zdania na ten temat.

Ostrzeżenie Jezusa

Oto Głos Mistrza, głos huczący i głaszczący.

Huczy kiedy jest skierowane do tych, którzy nie chcą się nawrócić.

Głaszcze tych, którzy choć są niedoskonali mają „dobrą wolę” poszukiwania Boga i Jego Słowa, i którzy po Jego znalezieniu uświęcają się.

Dla takich Głos Mistrza staje się pieszczotą Przyjaciela i błogosławieństwem Jezusa.

I. Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną.

21 X 1943

Jezus mówi:

Gdybyście uważnie zastanawiali się nad moim Prawem uwzględniając jego rady i przykazania, zdalibyście sobie sprawę z tego, że jest w całości nastawione na miłość. Miłość do Boga i miłość do bliźniego.

W pierwszym przykazaniu ja, Bóg, objawiam własną uroczystą Naturę („Jestem Panem twoim Bogiem”), która widziana z poziomu waszej nicości powinna wzbudzić waszą uniżoną miłość.

Zbyt często zapominacie, że „Jestem Panem waszym Bogiem”, gdyż jesteście ludźmi uważającymi siebie za bogów. Gdyby wasz umysł nie był ożywiony łaską, bylibyście niczym innym niż prochem i zgniciem, zwierzętami posiadającymi poza zwierzęcością spryt inteligencji, podobnie jak ten Potwór [szatan], który zmusza was do popełnienia potwornych czynów, gorszych od czynów zwierząt i demonów.

Przypominajcie sobie o tym rano i wieczorem, przypominajcie sobie w południe i o północy, przypominajcie sobie czy jecie czy pijecie, czy kładziecie się spać czy się budzicie, czy pracujecie czy odpoczywacie. Przypominajcie sobie w waszych miłościach i przyjaźniach, przypominajcie sobie kiedy wydajecie rozkazy lub kiedy jesteście im posłuszni, przypominajcie sobie zawsze następującą prawdę:

Nie jestem Bogiem. Jedzenie, picie, sen nie są Bogiem. Praca, odpoczynek, twórcze dzieła nie są Bogiem. Kobieta (lub gorzej: kobiety) nie są Bogiem. Przyjaźnie nie są Bogiem. Przełożeni nie są Bogiem. Jest jeden Bóg: jest nim mój Pan, który podarował mi to życie, abym dzięki niemu mógł zasłużyć na życie nieśmiertelne. Podarował mi ubrania, jedzenie, dach nad głową, pracę zarobkową, twórczość świadczącą o tym że jestem królem na ziemi. Podarował mi zdolność do kochania i do tworzenia, podarował mi zdolność do miłowania święcie – a nie pożądliwie. Podarował mi władzę lub autorytet, abym sobie z nich robił narzędzia własnej świętości – a nie własnego potępienia.

Mogę się do Boga upodobnić skoro powiedział: „jesteście bogami”, ale wyłącznie gdy będę żył jego Życiem, to znaczy jego Prawem. Jego Życiem, to znaczy jego Miłością. Jest tylko jeden Bóg: on. Jestem jego dzieckiem i poddanym, dziedzicem jego królestwa. Jeśli jednak zdezerteruję i zdradzę, jeśli urządzę sobie własne królestwo, gdzie będę chciał być królem lub ludzkim bogiem, wówczas stracę prawdziwe królestwo i moje przeznaczenie dziecka Bożego spadnie do bycia dzieckiem Szatana, ponieważ nie można równocześnie służyć egoizmowi i miłości. Kto służy egoizmowi służy Wrogowi Boga i traci Miłość, a więc traci Boga.”

[Jezus mówi:] Usuńcie z waszego ducha i z waszego serca wszystkie kłamliwe bożki, które tam umieściliście, zaczynając od bożka błota, którym sami jesteście gdy nie żyjecie we mnie. Pamiętajcie o wszystkim co jesteście mi winni za wszystko, co wam podarowałem – podarowałbym wam jeszcze więcej gdybyście nie wiązali rąk waszego Boga własnym stylem życia. Wszystko wam podarowałem dla waszego powszedniego życia z myślą o życiu wiecznym. Dla waszego życia wiecznego Bóg podarował wam swojego Syna, baranka bez skazy złożonego w ofierze dla wymazania waszych długów własną Krwią, abym już nie musiał przenosić, jak za czasów Mojżesza, winy ojców na dzieci aż do czwartego pokolenia grzeszników. Grzech jest obrazą Boga. Kto obraża, ten nienawidzi. Dlatego grzesznicy nienawidzą Boga.

Zaprzestańcie wznoszenia nowych ołtarzy fałszywym bożkom. Na żywym ołtarzu własnego serca miejcie jedynego Pana waszego Boga, nie zostawiajcie go na ołtarzach kamiennych. Służcie mu i oddawajcie mu prawdziwy kult miłości, miłości, miłości! O dzieci które nie umieją kochać, które ciągle powtarzają słowa modlitwy, same słowa bez przemiany miłości w modlitwę, choć jedynie taka jest przez Boga mile przyjęta.

Pamiętajcie, że dla mnie szczere drżenie serca wznoszące się jak obłok kadzidła z płomieni waszego rozmiłowanego serca ma wartość nieskończenie większa niż tysiące i tysiące modlitw odprawianych sercem letnim lub zimnym. Przyciągajcie moje Miłosierdzie własną miłością. Gdybyście wiedzieli jak wielkie i czynne jest moje Miłosierdzie względem tych, którzy mnie kochają! Jest jak fala, która przelewając się zmywa wszelki brud. Okrywa was stułą z bieli świecącej, abyście mogli wejść do świętego Miasta Niebieskiego, gdzie jak słońce świeci miłość Baranka, który oddał się w ofierze za was.

II. Nie będziesz brał imienia Pana Boga twego nadaremno

[Jezus mówi:]

Nie używajcie świętego Imienia z przyzwyczajenia, lub gdy chcecie dodać powagi waszemu gniewowi, wyrazić waszą niecierpliwość lub pieczętować własne przekleństwa! Przede wszystkim nie stosujcie słowa „bóg” do ludzkich istot będących przedmiotem waszego zmysłowego pożądania lub intelektualnego kultu. Święte Imię musi być wyłącznie użyte dla zwrócenia się do Jedynego – do mnie. Trzeba je wypowiedzieć z miłością, z wiarą, z nadzieją. Święte Imię stanie się wówczas waszą siłą i waszą obroną. Cześć oddawana świętemu Imieniu usprawiedliwi was, gdyż kto pieczętuje swoje działania moim Imieniem nie może źle postępować. Mówię o osobie, która działa ze szczerą intencją – nie mówię o kłamcach, którzy próbują ukrywać siebie lub własne dzieła pod zasłoną chwały mojego trzykroć świętego Imienia. Kogóż próbują oni oszukiwać? Ja nie podlegam oszustwom, nie podlegają im nawet ludzie (za wyjątkiem umysłowo chorych), ponieważ aby zdemaskować oszusta wystarczy porównywać jego dzieła z jego deklaracjami. Na taki widok ludzie odczuwają pogardę i odrazę.

III. Pamiętaj, abyś dzień święty święcił

[Jezus mówi:]

Wy ludzie kochacie wyłącznie siebie i pieniądze. Uważacie, że stracona jest każda godzina, której nie poświęciliście zaspokojeniu żądz waszego ciała lub napełnieniu waszego portfela. W przerwie od przyjemności lub od waszej upartej i zachłannej pracy, nauczcie się myśleć o Bogu: o jego dobrociach, o jego cierpliwości, o jego miłości. Powtarzam: powinniście zawsze mieć mnie na umyśle, cokolwiek byście nie robili. Ale skoro nie potraficie działać trzymając waszego ducha zawsze wpatrzonego w Boga, porzućcie wszelkie zajęcia raz w tygodniu, aby myśleć wyłącznie o Bogu.

To prawo wydaje się wam niewolnicze. Jest odwrotnie. To prawo pokazuje wielkość Bożej miłości. Wasz dobry Ojciec wie, że jesteście kruchymi maszynkami, które zużywają się skutkiem nieprzerwanego wykorzystywania, dlatego zapobiegł potrzebom waszego ciała (nawet tym potrzebom, gdyż ciało również jest Bożym dziełem!) i nakazał wam odpoczywać raz na siedem dni, żeby ciało mogło odpowiednio się regenerować. Bóg nie chce waszej choroby. Gdybyście nadal byli jego dziećmi (naprawdę jego) od czasu Adama nie znalibyście chorób. Choroby są, obok cierpienia i śmierci, owocem waszego nieposłuszeństwa Bogu. Tak jak grzyby, rosną na korzeniu pierwszego nieposłuszeństwa Adama. Pęcznieją jedne od drugich, tworząc tragiczny łańcuch wywodzący się od zarodka obecnego w waszym sercu, od trucizny przeklętego Węża powodującej waszą gorączkę zmysłowości, chciwości, łakomstwa, lenistwa i zawinionej nieroztropności.

Zawinioną nieroztropnością jest zmuszanie waszego ciała do nieprzerwanej pracy dla zarobku. Jest nią również chęć nadmiernego zaspokajania pożądliwości lub zmysłowości, nie zadowalania się pokarmem niezbędnym życiu i towarzyszem niezbędnym do przedłużenia gatunku, podczas gdy zajadacie się nadmiernie jak zwierzęta w bagnie, wyczerpujecie wasze siły i upadlacie się jak bydlęta – a nawet gorzej niż bydlęta: te was przewyższają, gdyż w swoich kopulacjach poddają się narzuconym im prawom – wy upadlacie się jak demony, które buntują się przeciwko świętemu prawu instynktu, prawu rozumu i prawu Bożemu.

Zepsuliście wasz instynkt, który odtąd skłania was ku zepsutym posiłkom składających się z rozwiązłych czynów bezczeszczących wasze ciało, które jest przecież moim dziełem, i waszą duszę, która jest moim arcydziełem. Zabijacie zalążki życia i odbieracie im szansę na życie: usuwacie je dobrowolnie przed terminem lub przekazujecie im własny trąd, który jest śmiertelną trucizną dla noworodków.

Wasz głód zmysłowy ściąga z Nieba tyle dusz, którym następnie zamykacie wrota życia! Iluż ledwo uchodzi z życiem i przychodzi na świat umierających lub nawet martwych! Są to dusze którym zabraniacie Nieba. Iluż duszom narzucacie ciężar nadmiernego cierpienia poprzez niepełny żywot, bo naznaczony bolesnymi i wstydliwymi chorobami! Iluż z nich nie potrafi dźwigać tego niechcianego męczeństwa, które narzuciliście im jak znamię wypalone na ciele! Zrodziliście je bez zastanowienia się nad tym, że kiedy jest się zepsutym jak grób pełen zgnilizny, nie ma się prawa do rodzenia dzieci skazanych do cierpienia i pogardy ze strony społeczeństwa. Iluż z nich, nie mogących znieść tego losu, popełnia samobójstwo!

Czy myślicie, że potępię ich z powodu ich zamachu na Boga i na nich samych? Nie. Zanim one zgrzeszyły przeciw dwojgu, wy zgrzeszyliście przeciw trojgu: przeciwko Bogu, przeciwko wam samym i przeciwko niewinnym istotom, które rodzicie i doprowadzacie do beznadziei. Zastanówcie się! Zastanówcie się dobrze! Bóg jest sprawiedliwy. Rozważa winę oraz przyczyny winy. W tym przypadku przyczyny łagodzą karygodny czyn samobójstwa, ale dokładają do waszego potępienia to, że jesteście zabójcami własnych zrozpaczonych dzieci.

Bóg umieścił w tygodniu jeden dzień odpoczynku i sam dał wam przykład odpoczynku: on, nieskończona Przyczyna stale rodząca innych i siebie samego, on wam pokazał potrzebę odpoczynku! Zrobił to po to, aby być waszym Nauczycielem życia. Wy natomiast, o znikomej władzy, nie chcecie tego brać pod uwagę, tak jak byście byli potężniejsi od Boga! Macie jeden dzień odpoczynku dla waszego ciała złamanego nadmiernym zmęczeniem, umiejcie tego dnia zająć się prawami i obowiązkami duszy. Jej prawami do prawdziwego Życia. Dusza odsuwana od Boga umiera! Dajcie niedzielę waszej duszy – skoro nie potraficie tego robić każdego dnia i każdej godziny – niech w niedzielę wasza dusza nakarmi się słowem Bożym, niech nasyci się Bogiem, niech nabędzie żywotności na wszystkie pozostałe dni pracy. Odpoczynek w domu Ojca jest tak bardzo słodki dziecku oddalonemu przez cały tydzień z powodu pracy! Dlaczego odmawiacie tej słodyczy waszej duszy? Dlaczego brukacie ten dzień zabawą i rozwiązłością, zamiast robić z niego czyste światło dla waszego szczęścia obecnego i przyszłego?

IV. Czcij ojca swego i matkę swoją

[Jezus mówi:]

Po złożeniu hołdu waszej miłości temu, który was stworzył, oddawajcie miłość tym, którzy was zrodzili oraz tym, którzy są waszymi braćmi i siostrami. Skoro Bóg jest miłością, jesteście w Bogu wtedy, kiedy staracie się być jemu podobni w miłości. Czyżby jesteście jemu podobni kiedy kochacie jego ale nie tych, których stworzył? Bóg rzeczywiście musi być kochany ponad wszystko, ale nie kocha Boga ten, który zaniedbuje miłość względem tych, których Bóg kocha.

Kochajcie więc naprzód tych, którzy przez rodzicielstwo stali się drugimi stwórcami waszego pobytu na świecie. Ostatecznym stwórcą jest Pan Bóg, który ukształcił wasze dusze i który jako Pan życia i śmierci zezwala na wasze przyjście na świat. Ale drugimi stwórcami są ci, którzy z dwóch ciał i z dwóch krwi tworzą jedno nowe ciało, jedno nowe dziecko Boże, przyszłego mieszkańca Niebios. Jesteście stworzeni dla niebios, na ziemi musicie żyć dla Niebios.

Co za wzniosła godność ojca i matki! Święte biskupstwo – użyłem odważnego, ale prawdziwego słowa – święte biskupstwo namaszcza nowego sługę Bożego krzyżmem miłości małżeńskiej, obmywa go we łzach matki, ubiera go pracą ojca, który staje się nosicielem Światła dzięki wpajaniu znajomości Boga duchom maluczkich, dzięki wpajaniu miłości Bożej niewinnym sercom. Zaprawdę mówię wam, że rodzice są mniejsi od Boga o jeden malutki stopień z faktu stworzenia nowego Adama. Ale jeśli dodatkowo rodzice umieją z nowego Adama zrobić nowego małego Chrystusa, wówczas ich godność jest mniejsza od godności Wiekuistego o niecały stopień.

Kochajcie więc waszych rodziców miłością przewyższaną jedynie tą, którą macie mieć dla waszego Pana Boga. Rodzice są Bożym objawieniem, które miłość małżeńska z dwójki czyni jedno. Miłujcie [to objawienie] ponieważ jego godność i owoce są tymi, które są najbardziej podobne do Bożych dzieł: wasi rodzice są waszymi ziemskimi stworzycielami. Całym sobą powinniście ich czcić jako takich.

Wy rodzice kochajcie wasze dzieci. Pamiętajcie, że każdemu obowiązkowi odpowiada prawo. Jeśli dzieci mają obowiązek widzieć w was największą godność po Bogu i dawać wam największą miłość po miłości absolutnej należnej Bogu, wy macie obowiązek bycia doskonałymi, aby nie zmniejszyć opinii, jaką dzieci mają o was ani ich miłości względem was.

Pamiętajcie, że rodzić ciało to wiele, ale też niewiele. Zwierzęta rodzą ciało i często lepiej zajmują się nim niż wy. Ale wy rodzicie obywateli Niebios. Tym macie się przyjmować. Nie gaście światła w duszach waszych dzieci, nie pozwalajcie żeby ich perłowa dusza przyzwyczaiła się do błota: to przyzwyczajenie skłaniałoby ją do tonięcia w błocie! Dawajcie miłość waszym dzieciom, świętą miłość zamiast głupich zabiegów dla ich piękna fizycznego lub wykształcenia. Nie. Musicie dbać o piękno ich duszy i o wychowanie ich ducha.

Życie rodziców jest poświęceniem tak samo jak życie kapłanów i nauczycieli przekonanych o swojej misji. Wszystkie te trzy grupy należą do kategorii „kształcących” nieśmiertelnego ducha (lub psyche jeśli wolicie). Biorąc pod uwagę, że duch ma się do ciała jak proporcja tysiąca do jednego, rozważcie do jakiej doskonałości powinni dojść rodzice, nauczyciele i kapłani, żeby byli takimi, jakimi powinni! Podkreślam słowo „doskonałość” odnośnie kształcenia. Skoro muszą kształcić innych, żeby ich nie szpecić muszą ich kształtować na podobieństwo doskonałego wzoru. Jakże mogliby to czynić będąc sami niedoskonali? Jakże mogliby sami stać się doskonałymi jeśli nie kształtują siebie na wzór Doskonałości, jaką jest Bóg? Co może uzdolnić człowieka do uformowania się na Boży wzór? Miłość. Zawsze miłość. Sami jesteście podobni do nieprzerobionego, bezkształtnego żelaza. Miłość jest tyglem, który was oczyszcza, was roztapia i was upłynni, abyście mogli przepływać przez nadprzyrodzone żyły Bożego wzoru. Wówczas staniecie się „kształcicielami” innych, po tym jak sami zostaniecie uformowani na wzorze Bożej doskonałości.

Dzieci często uwydatniają duchową porażkę rodziców. Widać po dzieciach ile warci są rodzice. Prawdą jest, że czasem zdeprawowane dzieci rodzą się od świętych rodziców, jest to jednak wyjątek. Zazwyczaj przynajmniej jeden rodzic nie jest święty. Skoro łatwiej jest naśladować zło niż dobro, dziecko naśladuje najgorsze z dwojga. Jest też prawdą, że czasem święte dziecko rodzi się ze zdeprawowanych rodziców. W tym przypadku również rzadko bywa, żeby oboje rodzice byli zdeprawowani. Na mocy prawa zadośćuczynienia, najlepsze z dwojga jest dobre za obydwoje – dzięki swoim modlitwom, łzom i słowom wypełnia zadanie obydwojga, kształtując dziecko dla Nieba.

W każdym razie mówię wam, dzieciom, kimkolwiek byliby wasi rodzice: „Nie osądzajcie ich, tylko kochajcie, tylko wybaczajcie, bądźcie tylko posłuszni, chyba że w tematach sprzecznych z moim Prawem. Zdobędziecie zasługę posłuszeństwa, miłości i przebaczenia. Wasze przebaczenie przyśpiesza Boże przebaczenie rodzicom, przyśpiesza je tym bardziej, jeśli wasze będzie całkowite. Bogu, jedynemu Sędziemu, zostawiajcie odpowiedzialność i sprawiedliwość osądu zarówno w tym, co was dotyczy, jak i w tym co dotyczy Boga”.

V. Nie zabijaj

[Jezus mówi:]

Zbędne jest wyjaśnienie, że zabijanie jest brakiem miłości, miłości do Boga któremu odbieracie prawo życia i śmierci nad jednym z jego stworzeń, odbieracie mu też prawo bycia Sędzią. Bóg jest jedynym sędzią. Jest świętym sędzią. Aby powstrzymywać zbrodnię, Bóg zezwolił człowiekowi na tworzenie trybunałów i na karę [śmierci], ale biada wam kiedy z ich pominięciem stawiacie siebie w roli sędziego waszego brata, który was skrzywdził lub tak się wam tylko wydaje. Wówczas przekraczacie prawo ludzkie tak samo jak prawo Boże.

Biedne dzieci, zauważcie że obraza i ból poruszają waszego ducha i wasze serce, że wasz gniew i wasz ból okrywają welonem wasz wzrok intelektualny. Ten welon uniemożliwia wam spojrzenie na faktyczną prawdę i na miłość tak jak Bóg wam ją ukazuje, abyście mogli do niej dostosować wasze oburzenie (nawet słuszne), abyście sami nie popełnili niesprawiedliwości poprzez bezwzględne potępienie winnego. Bądźcie świętymi nawet wtedy, kiedy obraza was pali. Zwłaszcza wówczas przypominajcie sobie o Bogu.

Sędziowie ziemscy, wy również bądźcie świętymi! Do waszych rąk trafiają najgorsze okropieństwa ludzkie. Badajcie je z oczami i duchem przesiąkniętymi Bogiem. Doszukujcie się prawdziwej przyczyny niektórych nędz. Choć są to prawdziwe nędze rozpadającego się człowieczeństwa, zauważcie że są one spowodowane wieloma przyczynami. W ręce, która zabiła, dopatrujcie się siły, która popchnęła do zabicia i pamiętajcie, że sami jesteście ludźmi. Zastanówcie się czy w przypadku zdrady lub prowokacji sami bylibyście lepsi niż oskarżony, który przed wami czeka na swój wyrok. Czyńcie surowy rachunek sumienia, zastanówcie się, czy żadna kobieta nie może was oskarżać o bycie rzeczywistym zabójcą swojego usuniętego dziecka, ponieważ po chwilach uniesienia [erotycznego] sami uciekliście od waszego obowiązku. Jeśli pomyślnie przejdziecie taki rachunek sumienia, wówczas macie prawo do surowości.

Ale jeśli sami zgrzeszyliście przeciwko dziecku poczętemu skutkiem waszego oszustwa lub rozwiązłości, jeśli później próbujecie uzyskać przebaczenie od Tego, którego nie można oszukiwać i który nawet po latach poprawnego życia nie zapomina winy, której nie chcieliście wynagrodzić, zbrodni której się przyczyniliście, bądźcie przynajmniej aktywni w zapobieganiu złu, zwłaszcza tam, gdzie kobieca lekkomyślność i nędza skłoniły ją do popadnięcia w nieprawość i w dzieciobójstwo.

Niech mężczyźni pamiętają że ja, Czysty, nie odmówiłem odkupienia kobietom bez honoru. W miejscu utraconego honoru przyczyniłem się do rozkwitania ich duszy, jak kwiat na zbezczeszczonej ziemi, żywy kwiat odkupieńczego żalu. Dałem swoją współczującą miłość tym biednym nieszczęśliwym, które rzekoma „miłość” popchnęła do błota. Moja prawdziwa miłość uratowała je od rozpusty zaszczepionej w nich przez waszą rzekomą miłość. Gdybym od nich uciekł lub je przeklął, straciłbym je na zawsze. Kochałem je również za świat, który po ich wykorzystaniu zasypuje je obłudnymi drwinami i kłamliwą pogardą. Zamiast grzesznych pieszczot otrzymały pieszczotę mojego czystego spojrzenia. Zamiast słów uniesienia miałem dla nich słowa miłości. Zamiast pieniędzy, wstydliwej ceny ich pocałunku, obdarowałem je bogactwami mojej Prawdy.

Mężczyzno, tak się właśnie czyni w celu wyciągnięcia z błota te, które tam upadły. Nie chwyta się ich za szyję narażając się na podwójne zatopienie, nie rzuca się im kamieni, które by je dodatkowo pogrążyły. Miłość zbawia, zawsze miłość.

VI. Nie cudzołóż

(25 września 1943) Jezus mówi:

Świat dzieli się na dwie kategorie. Pierwsza bardzo szeroka zawiera ludzi bez jakichkolwiek skrupułów (ani ludzkich ani duchowych). Druga to grupa bojaźliwych, która dzieli się na dwie podgrupy: na tych, którzy są bojaźliwi słusznie i na tych, którzy są bojaźliwi z ciasnoty ducha. Dzisiaj będę mówił o pierwszej kategorii oraz o drugiej grupie z drugiej kategorii.

Małżeństwo nie jest pogardzane przez Boga, skoro ustanowiłem je sakramentem. Ale dzisiaj nie będę mówił o małżeństwie jako sakramencie, tylko o zjednoczeniu przewidzianym przez Boga przy stworzeniu jedności mężczyzny i kobiety, aby stali się jednym ciałem którego żadna ludzka siła nie może (ani nie powinna) rozdzielać.

Na widok waszej coraz większej zatwardziałości serca zmieniłem przepis mojżeszowy i zastąpiłem go sakramentem. Celem tego było niesienie pomocy małżeńskim duszom w walce z ich zwierzęcą zmysłowością, aby zahamować karygodną łatwość z jaką oddalacie współmałżonka przed wstąpieniem do kolejnych karygodnych zbliżeń przynoszących szkodę waszym duszom i duszom waszych dzieci.

Ci, którzy gorszą się prawem stworzonym przez Boga dla przedłużenia cudu stworzenia poważnie się mylą – zresztą na ogół sami nie należą oni do grona wstrzemięźliwych. Prędzej należą do grona obłudnych, ponieważ wstrzemięźliwi dostrzegają w zjednoczeniu małżeńskim tylko świętość celu, podczas gdy inni skupiają się na czynności aktu. Dołączają do grona tych, którzy z karygodną lekkomyślnością uważają, że mogą bezkarnie łamać mój zakaz przechodzenia do nowych miłości (chyba że śmierć rozwiązała pierwszy związek).

Cudzołożnikiem i przeklętym jest ten, który rezygnuje z raz upragnionego zjednoczenia pod wpływem zachcianki ciała lub ograniczoności moralnej. Jeśli ona lub on twierdzi, że ich zjednoczenie stało się im ciężarem lub odrazą odpowiadam, że Bóg wyposażył ludzi w rozum i w zdolność do myślenia po to, aby się nimi posługiwali, zwłaszcza w sytuacjach tak ważnych jak zakładanie nowej rodziny. Powtarzam: jeśli popełniło się błąd (czy to umyślnie czy lekkomyślnie), trzeba później ponieść tego konsekwencje, aby nie spowodować większych nieszczęść, które spadają zwłaszcza na lepszego z dwojga małżonków i na niewinne dzieci doprowadzone do zbyt wielkich cierpień i do osądzenia tych, których zabroniłem osądzić z faktu bycia ojcem lub matką. Gdybyście byli prawdziwymi chrześcijanami a nie bękartami, łaska sakramentalna powinna działać w was i czynić z dwojga małżonków jedną duszę, która kocha w jednym ciele, zamiast dwóch dzikich bestii, które przywiązane do jednego łańcucha nienawidzą siebie nawzajem.

Cudzołożnikiem i przeklętym jest ten, który w sprośnej komedii odgrywa dwie lub więcej ról małżeńskich, po czym wraca do swojego współmałżonka i do swoich niewinnych dzieci, nosząc we krwi gorączkę grzechu i na swoich kłamliwych ustach zapach nałogu.

Nic nie usprawiedliwia cudzołóstwa. Nic. Ani porzucenie, ani choroba współmałżonka, jeszcze mniej jego charakter mniej lub bardziej nieznośny. Wasza rozpusta najczęściej was skłania do odbierania waszego towarzysza jako nieznośnego. Chcecie go takim widzieć aby usprawiedliwiać przed sobą wasze wstydliwe zachowanie, które wasze sumienie wam zarzuca.

Rzekłem i nie zmieniam swoich słów: cudzołożnikiem jest nie tylko ten lub ta, który popełnia cudzołóstwo, ale również ten lub ta, który w swoim sercu pragnie je popełnić i patrzy ze zmysłowym głodem na obcą kobietę lub mężczyznę.

Rzekłem i nie zmieniam swoich słów: cudzołożnikiem jest ten, który swoim zachowaniem stawia współmałżonka w niebezpieczeństwie bycia samemu cudzołożnikiem. Podwójny cudzołożnik odpowie za własną zgubioną duszę oraz za duszę, którą doprowadził do zguby własnym lekceważeniem, własnym zaniedbaniem, własnym chamstwem lub własną niewiernością.

Boże przekleństwo wisi nad wszystkimi tymi cudzołożnikami! Wcale nie jest to obrazowo powiedziane, ale dosłownie!

Świat rozpada się w ruinach, ponieważ rodziny zostały najpierw zburzone. Przypływy krwawej rzeki zalewającej was zostały spowodowane waszymi prywatnymi nałogami, które z kolei popchnęły rządy na wszystkich szczeblach – od głów państw do sołtysów – aby stali się złodziejami i tyranami: dla zdobycia pieniędzy i wpływów niezbędnych dla zaspokajania własnych pożądań.

Patrzcie na historię świata: jest pełna takich przykładów. Rozpusta jest częścią potrójnej pożądliwości, która doprowadza was do ruiny. Całe państwa zostały zniszczone, całe narody zostały wyrwane z łona Kościoła, kilku-wieczne schizmy powstały dla zgorszenia i dla udręki narodów z powodu cielesnej pożądliwości władców.

To jest logiczne. Rozpusta gasi Światło ducha i zabija Łaskę. Bez Łaski i bez Światła nie różnicie się już od zwierząt, a więc zaczynacie zachowywać się jak zwierzęta.

Jeśli tak bardzo się wam to podoba, czyńcie tak. Ale mówię wam, nałogowcom bezczeszczącym własnym grzechem domy i serca waszych dzieci, że widzę, pamiętam i czekam na was. W spojrzeniu Boga, który kochał najmniejszych i który stworzył dla nich rodzinę, w jego spojrzeniu ujrzycie światło którego nie chcielibyście widzieć i który was spiorunuje.

"Wówczas Jezus rzekł do nich: Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych napisał wam to przykazanie. Lecz na początku stworzenia Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę: dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co więc Bóg złączył, tego niech człowiek nie rozdziela. W domu uczniowie raz jeszcze pytali Go o to. Powiedział im: Kto oddala swoją żonę, a bierze inną, popełnia względem niej cudzołóstwo. I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo.

Przynosili Mu również dzieci, żeby ich dotknął; lecz uczniowie szorstko zabraniali im tego. A Jezus, widząc to, oburzył się i rzekł do nich: Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże. Zaprawdę, powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego. I biorąc je w objęcia, kładł na nie ręce i błogosławił je." (Mk 10, 5-16)

VII. Nie kradnij

[Jezus mówi:] Oczywiste jest, że kto kradnie grzeszy przeciwko miłości. Wystarczy sobie przypomnieć, że nie wolno czynić drugiemu co sobie niemiłe. Wystarczy miłować drugiego jak siebie samego. Nie odbiera się drugiemu tego, co do niego należy, czy to oszustwem czy gwałtem. Wystarczy o tym pamiętać, aby nie grzeszyć przeciw miłości. Grzeszy przeciwko niej ten, kto kradnie towary, pieniądze lub stanowiska pracy. Iluż kradzieży dokonujecie odbierając miejsce pracy przyjaciela lub wynalazek kolegi! Jesteście wówczas złodziejami, po trzykroć złodziejami, bardziej niż gdybyście ukradli mu portfel lub klejnot, gdyż można bez nich żyć, ale bez wynagrodzenia się umiera, a wraz z poszkodowanym umiera z głodu jego rodzina.

VIII. Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu

[Jezus mówi:] Dałem wam dar mowy jako znak waszego wywyższenia ponad zwierzętami. Powinniście mnie kochać za ten dar. Ale czy mnie kochacie za ten niebieski dar, kiedy robicie z niego broń dla zrujnowania waszego bliźniego dzięki krzywoprzysięstwu? Świadcząc kłamstwa nie kochacie ani mnie ani bliźniego, nawet go nienawidzicie. Czy nie zauważyliście, że mowa zabija nie tylko ciało, ale też czyjąś renomę? Kto zabija nienawidzi, kto nienawidzi nie może kochać.

IX-X. Nie pożądaj żony bliźniego swego ani żadnej rzeczy, która jego jest

[Jezus mówi:] Pożądanie nie jest miłością: jest anty-miłością. Kto nieumiarkowanie pożąda cudze mienie jest zazdrośnikiem i nie kocha. Zadowalajcie się tym, co macie. Pomyślcie, że pod pozorem radości, często znajdują się cierpienia widziane przez Boga i zaoszczędzane wam, którzy pozornie wyglądacie na mniej szczęśliwych od tych, którym zazdrościcie. Jeśli obiektem waszego pożądania jest cudza żona lub cudzy mąż, wiedzcie że do grzechu pożądania dokładacie grzechy rozwiązłości i cudzołóstwa. Popełniacie więc potrójne wykroczenie przeciwko miłości Boga i bliźniego.


[Jezus mówi:] Sami możecie stwierdzić, że pogwałcenie dekalogu jest pogwałceniem miłości. Rady których wam udzieliłem są pączkami kwiatu miłości. Gwałcąc Prawo gwałcicie miłość, jest więc oczywiste że grzech jest pogwałceniem miłości. Trzeba więc mu wynagrodzić poprzez miłość.



© 2003 by Centro Editoriale Valtortiano srl.