Owi dwaj aniołowie przybyli do Sodomy wieczorem. (Rdz 19,1)
Aniołowie – to posłańcy z poprzedniego odcinka, którzy wyglądali jak ludzie, ale w trakcie rozmowy przy stole okazywało się, że chodziło o samego Boga. Było ich trzech, dwóch udało się do Sodomy, a trzeci pozostał przy Abrahamie.
Docierają do Sodomy wieczorem. Tak więc od samego początku jesteśmy ostrzegani: to, co się tutaj wydarzy będzie miało związek z królestwem ciemności.
Natomiast wszystko się rozstrzygnie na polu gościnności. U Abrahama gościnność była postrzegana na równi z prawdziwym przykazaniem. W Nowym Testamencie apostoł Paweł o niej przypomni w liście do Hebrajczyków :
Nie zapominajmy też o gościnności, gdyż przez nią niektórzy, nie wiedząc, aniołom dali gościnę. (Hbr 13,2)
To powiedzenie jest prawdziwe zarówno w stosunku do Abrahama, jak i do Lota. Gościnność jest kluczowym zachowaniem zapobiegającym wojnom. Kiedy wypełniamy rytuał gościnności, kiedy na stole dajemy więcej jedzenia niż Gość może pomieścić, wówczas przekazujemy mu taki komunikat: “żyjesz z nami w pokoju”.
Wieczorny epizod jest odwrotną stroną tego, co działo się w południe: tam gościnność była przestrzegana, tutaj jej nie będzie, a konsekwencje będą straszliwe dla Sodomy i Gomory.
Na razie Posłańcy dochodzą do Sodomy. Lot jest przy bramie, bo bramy starożytnych miast pełniły rolę naszych rynków: tam się handlowało, tam się rozmawiało, tam też odbywał się cały wymiar sprawiedliwości. Było miejscem styku mieszkańców miast i cudzoziemców, którzy przychodzili z zewnątrz oferować coś lub handlować. Bramy były też pilnie strzeżonymi granicami oraz miejscem poboru podatków.
Lot, jako jedyny z całego towarzystwa zgromadzonego przy bramie, dostrzega Posłańców. Powtarza rytuał gościnności, podobny do rytuału Abrahama:
Gdy Lot ich ujrzał, wyszedł naprzeciw nich i oddawszy im pokłon do ziemi rzekł: Raczcie, panowie moi, zajść do domu sługi waszego na nocleg; obmyjcie sobie nogi, a rano pójdziecie w dalszą drogę. Ale oni mu rzekli: Nie! Spędzimy noc na dworze. Gdy on usilnie ich prosił, zgodzili się i weszli do jego domu. On zaś przygotował wieczerzę, poleciwszy upiec chleba przaśnego. I posilili się. (Rdz 19,1-3)
Widzimy, że Lot zachowuje się jak Sprawiedliwy, tak jak Abraham. Częstuje obficie, zgodnie z rytuałem. Goście jedzą i kładą się spać: zapada noc.
Wtedy zaczyna się dramat: dom zostaje otoczony przez mieszkańców. "Od najmłodszych do najstarszych" - to znaczy przez wszystkich! Nawet przez tych starszych, którzy powinni być strażnikami mądrości! To pokazuje, że cała społeczność jest zepsuta do szpiku kości. Przychodzą i pytają Lota:
Gdzie są ludzie, którzy dziś wieczorem przyszli do waszego domu? Przyprowadź ich nam, abyśmy ich poznali! (Rdz 19,5)
Czasownik “poznać” w Biblii oznacza nie tylko "poznawać", lecz ma również wymiar posiadania. Użyty jest w przypadku stosunków seksualnych. Ma też wymiar wiedzy intymnej, a nawet opętania. W tym kontekście czujemy, że zagrożenie jest duże.
Lot stara się chronić gości, ofiarowuje nawet w zamian swoje dwie córki, „które nie znały mężczyzny”, czyli dziewice – widzimy tutaj wymiar płciowy czasownika „poznać”. Dlatego też do dzisiaj powszechnie kojarzymy grzechy Sodomy i Gomory z płciowością. I właśnie tutaj kontemplujemy głębokie zepsucie moralne tego ludu: bo płciowość powinna służyć życiu, a tutaj została zdegradowana do tego stopnia, że służy śmierci.
Możemy być zszokowani, że Lot ofiaruje swoje córki. Ale w obecnym kontekście gościnność jest naprawdę czymś świętym. Lot oddaje własne życie, żeby chronić gości, czuje się za nich odpowiedzialny. Do tego stopnia, że woli, żeby jego własny dom został zhańbiony, aniżeli pozwoliłby na zhańbienie gościa! Stawką jest tutaj pokój albo wojna! Chcąc swawolić z obcokrajowcami, mieszkańcy Sodomy wypowiadają im wojnę, ponieważ jeśli ktoś chce wypowiedzieć wojnę swojemu przeciwnikowi, zaczyna od zhańbienia jego posłańców.
Tutaj przesłanie jest następujące: Lot jest jedynym sprawiedliwym w mieście. Dlatego zostanie wyrzucony z miasta:
Ale oni krzyknęli: Odejdź precz! I mówili: Sam jest tu przybyszem i śmie nami rządzić! Jeszcze gorzej z tobą możemy postąpić niż z nimi! I rzucili się gwałtownie na tego męża, na Lota, inni zaś przybliżyli się, aby wyważyć drzwi. (Rdz 19,9)
Dlaczego mieszkańcy Sodomy reagują tak gwałtownie? Bo są bogaci. Znajdują się w bardzo dobrze prosperującym regionie: wydobywają bazalt, który jest zbierany całymi blokami z dna morza, a następnie eksportowany do Egiptu. Służy on do wykonywania powłok wodoodpornych, zwłaszcza dla kadłubów łodzi i kanałów irygacyjnych. Służy również do mumifikacji.
Mieszkańcy Sodomy i Gomory są tak bogaci, że nie muszą troszczyć się o następny dzień. Po co im wzywać bogów na pomoc? Posiadają wszystko! A kiedy ktoś posiada wszystko, zamyka się w sobie. Nie potrzebuje innych. Staje się zarozumiały, dumny i wrogi. Nie praktykuje już gościnności. Gorzej: kiedy pojawia się cudzoziemiec, ten natychmiast staje się podejrzany! Czyli Sodoma i Gomora są pierwowzorem materialistycznego narodu, są pierwowzorem naszej cywilizacji zachodniej... Kiedy Bóg odwiedza takie miasto, mieszkańcy Go odrzucają i chcą zabić, uprzednio wyzyskując Go do szpiku kości, aż do gwałtu!!!
Dlatego, w świetle tego tekstu, każdy z nas powinien sobie zadawać pytanie: czy gościnność jest dla mnie imperatywem moralnym, czy też nie? Czy cudzoziemiec, czy Bóg jest mile widziany w moim domu? To pytania, które odzwierciedlają naszą najgłębszą istotę: nasza gościnność ujawnia jakość naszego serca.
Wracamy do naszego opowiadania. Całe pospólstwo naciera na Lota, który opiera się o drzwi domu - ale Posłańcy szybko je otwierają, wprowadzają Lota i zamykają drzwi za nim. Scenariusz tej opowieści jest naprawdę dobry!
Niestety, zło osiągnęło swój szczyt. Już nie może być gorzej. Tu przejawia się kluczowy temat Biblijny: Bóg interweniuje z mocą (lub nawet z przemocą) dopiero wtedy, gdy ludzie tak długo stosowali przemoc, że ta przemoc w końcu odwraca się przeciwko nim.
Bo ludzie nie panują nad przemocą. Nie korzystamy bezkarnie z sił zła. Te siły zawsze nas kiedyś przerosną. Apokalipsy biblijne zawsze zwracają uwagę na fakt, że Bóg karze dopiero wówczas, gdy zło dojdzie do swojego szczytu i nie ma już naprawdę żadnej nadziei na poprawę lub na uratowanie czegokolwiek.
To przerażające! Ale człowiek bez Boga właśnie w ten sposób kopie swój własny grób, na własne nieszczęście! Kiedy ludzie myślą, że mogą igrać z przemocą, Bóg musi zainterweniować, by wyratować człowieka z błędnego koła napędzanego przemocą.
Bóg nie zwalcza człowieka, ale zwalcza przemoc. Ta przemoc została tutaj nazwana grzechem.
W każdym razie, w tym momencie Posłańcy ujawniają przyczynę ich przybycia:
A potem ci dwaj mężowie rzekli do Lota: Kogokolwiek jeszcze masz w tym mieście, zięcia, synów i córki oraz wszystkich bliskich, wyprowadź [ich] stąd. Mamy bowiem zamiar zniszczyć to miasto, ponieważ skargi na nie do Pana tak się wzmogły, że Pan posłał nas, aby je zniszczyć. (Rdz 19,12-13)
Zachęcają Lota, by zabrał swoją rodzinę ze sobą, ale... dzieje się to, co zwykle z prorokami: są lekceważeni. My, ludzie, nie chcemy wierzyć, że najgorsze może nadejść... Dlatego też zięciowie Lota odmawiają ucieczki.
Nadchodzi świt: światło po ciemności, ale to światło będzie straszliwe, bo spełni swoją funkcję: w świetle ujawnią się grzech i przemoc Sodomy i Gomory, a także w tym świetle grzech Sodomy i Gomory zostanie zniszczony!
Lot się jeszcze waha. Posłańcy chwytają jego rękę, jego żonę, jego córki i wypędzają ich z miasta!
Uchodź, abyś ocalił swe życie. Nie oglądaj się za siebie i nie zatrzymuj się nigdzie w tej okolicy, ale szukaj schronienia w górach, bo inaczej zginiesz! (Rdz 19,17)
Słońce wschodzi, ogień zstępuje z nieba, by zniszczyć całą okolicę. Żona Lota obejrzała się i została przemieniona w słup soli. To symboliczna historia, której przesłanie jest następujące: nigdy nie powinniśmy żałować za to, że opuściliśmy zło, że zrezygnowaliśmy z przemocy, w przeciwnym razie przemoc ta dogania nas i dzielimy los wszystkich tych, którzy mają w niej upodobanie! Tylko Sprawiedliwy zostanie ocalony od tej przemocy.
I tu widzimy rękę Boga: bo kiedy człowiek postanawia coś zniszczyć, niszczy wszystko bez rozróżniania. Bóg tak nie postępuje: jeśli ktoś żyje w zgodzie z Bogiem, Bóg nie pozwoli, aby pioruny Apokalipsy spadły na niego. Nie oznacza to, że Sprawiedliwy nigdy nie zostanie poddany próbom, ale że na końcu Bóg go zbawi, ponieważ gdy Abraham wstawił się za Sprawiedliwymi, wstawił się za całym swoim potomstwem. To bardzo pocieszające pouczenie.
Taka jest tajemnica zbawienia: Bóg nie zbawia zbiorowo. Bóg zbawia tych, którzy Jemu ufają i Jego przyjmują (w postaci bliźniego).
Konsekwencje są poważne: kiedy ktoś zaniedbuje gościnność, kiedy zaniedbuje miłość bliźniego - pozwala na to, żeby przemoc panowała na ziemi, a ta przemoc zamienia wszystko w kamień. Te prawdy są wciąż tak bardzo aktualne.
Z drugiej strony, kiedy ktoś pamięta o gościnności i miłości bliźniego, pozwala Bogu na uratowanie go, na zbawienie, na ocalenie życia, ale też i na pomnażanie życia.
Rozdział się jeszcze nie skończył, bo będzie jeszcze epizod z córkami Lota, które myślą, że zdarzył się drugi Potop i że nie ma już ludzi na świecie. W związku z tym upijają swojego ojca i mają z nim dzieci, zapoczątkowujące dwa szczepy kananejskie: Moabitów i Ammonitów, pochodzące z kazirodztwa.
To jest mit, który ma za zadanie pokazać zasadniczą różnicę między potomkami Abrahama i potomkami Lota: Abraham jest ojcem swoich dzieci w ramach prawdziwego małżeństwa (pamiętamy stanowczość Boga, żeby Abraham nie rozwiązywał swojego małżeństwa), natomiast pozostali potomkowie Teracha (Ojca Abrahama) pochodzą z kazirodztwa. Dlatego różnią się zasadniczo od ludu zrodzonego z Abrahama i nie wolno synom Abrahama się z tamtymi mieszać. Potomkowie Abrahama muszą pochodzić z prawdziwego małżeństwa i czekać z wiarą na przyjście obiecanego potomka Izaaka, nawet w sytuacji braku nadziei.
To dość ostre pouczenie, ale popatrzmy na to z punktu widzenia dydaktycznego: kiedy ktoś próbuje nas słownie przekonać, że trzeba robić jedno a unikać drugiego, zazwyczaj lekceważymy to, tak jak zięciowie Lota, i niczego nie zmieniamy w naszym życiu.
Ale ta historia głęboko porusza nas i zapada w naszą pamięć. Mamy ochotę się zbuntować. I właśnie o to chodzi – do tego zmierzała cała konstrukcja literacka: żebyśmy przestali czytać Biblię w sposób obojętny.
Tam, gdzie mowa o życiu, o Przymierzu i o obietnicy, tam nie możemy być obojętni, chłodni. Jeśli buntujemy się, Biblia wygrała: bo poruszyła nas do głębi i zmusiła nas do wyjścia – do wyjścia z naszej zaściankowości, z naszego prywatnego ogrodu, gdzie czujemy się spokojni i gdzie niczego nie potrzebujemy od innych, gdzie nie potrzebujemy Boga. Taki ogród staje się naszą prywatną Sodomą i Gomorą – trąca siarką.
Tyle jeśli chodzi o przekaz biblijny, teraz warto się zastanowić, czy jest on oparty na faktach historycznych. Otóż najprawdopodobniej tak, ponieważ region ten znajduje się na styku płyt tektonicznych, które przesuwają się w przeciwnych kierunkach. Dlatego Sodoma i Gomora miały nietypowe położenie, unikatowe w skali światowej: leżały na wysokości 400 metrów poniżej poziomu Morza Śródziemnego!!!
Mamy dowody geologiczne, że te miasta istniały jeszcze przed rokiem 2500 p.n.e., a nagle wszelki ślad po tych miastach zaginął. Musiało tam dojść do niespotykanego zjawiska. Co mogło się wydarzyć? Przedstawię wam aktualną hipotezę naukową.
Te miasta znajdowały się w rejonie częstych trzęsień ziemi, na bardzo niestabilnym terenie o złożonej strukturze geologicznej: warstwa piasku nasycona wodą (czyli kurzawka), pokryta warstwą nieprzesiąkliwej gliny, na której z kolei miasta zostały zbudowane.
W przypadku trzęsienia ziemi o dużym natężeniu, warstwa piasku zaczyna płynąć: na przykład w Japonii w 1964 roku podczas trzęsienia ziemi woda z niższych warstw piaszczystych została nagle uwolniona pod wielkim ciśnieniem, co dało efekt jak w tym filmie.
A zatem możliwy jest następujący scenariusz: wskutek trzęsienia ziemi warstwa gliny znalazła się jakby na zjeżdżalni z mokrego piasku i popędziła w stronę Morza Martwego, nie dając żadnych szans na uratowanie mieszkańców. To mogło trwać i 15 minut, podczas których miasto mogło się przemieścić nawet o kilka kilometrów.
Posadowienie Sodomy i Gomory wiąże się również z obecnością metanu w postaci pęcherzy (nota bene do dziś, metan jest znajdowany w tamtym regionie i poważnie utrudnia budowanie tam dróg). Metan jest gazem łatwopalnym. Gwałtowne ruchy płyt tektonicznych mogły spowodować uwolnienie metanu. W czasach, gdy nie było elektryczności, oświetlano świecami, lampkami oliwnymi - bardzo łatwo o zapłon i wybuch metanu, skutkujący ogromnym pożarem, zgodnym z opisami biblijnymi.
Wskutek ogromnego pożaru i gwałtownego osunięcia się gruntu nastąpiła totalna zagłada. Cała ludność zginęła w ciągu w zaledwie 20 minut. Wydarzenie to musiało głęboko utkwić w pamięci ludowej. A na tak ogromny kataklizm ludzie znajdowali tylko jedno wytłumaczenie: mieszkańcy Sodomy i Gomory byli bezbożni, narazili się bóstwom i dlatego zostali ukarani przez bogów.
Ogrom tragedii był tak wielki, że niemożliwym było jej zatajenie, dlatego potraktowano ją jako nauczkę - Biblia wyjaśnia ją w odniesieniu do Boga Przymierza, który nie traktuje na równi Sprawiedliwego i bezbożnego. Ta historia jeszcze dzisiaj silnie oddziaływuje na wyobraźnię, wywołując następujące skojarzenie: taki koniec czeka tych, którzy nie panują nad drzemiącą w nich skłonnością do stosowania przemocy.
© Père Alain Dumont, La Bible en Tutoriel, http://www.bible-tutoriel.com/sodome-et-gomorrhe.html