Rdz 39

Józef poniżony

W poprzednim odcinku dowiedzieliśmy się, że pomimo wagi zbrodni braci Józefa, Przymierze zostało uratowane dzięki determinacji jednej kobiety – Tamar, która jest też przodkiem Dawida, a więc i Jezusa.

Józef trafił do Potifara i znalazł się w bezpośrednim otoczeniu samego faraona. Józef się zmienił: spokorniał. Był nieznośnym i bezczelnym nastolatkiem, ale od tej chwili staje się człowiekiem sprawiedliwym. Nie poznaje się sprawiedliwego po tym, że jest doskonały i bez skazy. Sprawiedliwego poznaje się po jego pokorze. A poziom upokorzeń Józefa będzie wyjątkowy, stąd też tym większa będzie jego sprawiedliwość!


Znów widzimy w historii Józefa działanie mechanizmu wybrania. Na początku wybrany cieszy się ze swojego powołania. Myśli, że czymś zasłużył, myśli, że wybranie przyniesie mu jakiejś przywileje... I tak Józef popisywał się w swojej nowej tunice, miewał sny i się nimi chwalił... Wszystko w porządku, tylko że wybranie to nie odpoczynek. Ono poddaje wybranego próbom, ciężkim próbom, które mają na celu oczyszczenie go z całej jego manii wielkości!


Bycie wybranym oznacza również bycie „oddzielonym”, „odrębnym”, „poświęconym”. Takie jest znaczenie biblijnego słowa „święty” (Kadosz po hebrajsku). Biblijna świętość nie oznacza doskonałości moralnej, lecz fakt bycia innym, odrębnym. I tak w Biblii tylko Jeden jest doskonale święty: Bóg, który jest całkowicie transcendentny, "oddzielony", „inny”. Aniołowie śpiewają: "Kadosz! Kadosz! Kadosz Adonaj cewaot”, czyli "Święty, Święty, Święty, Pan Bóg zastępów!” (Iz 6,3). Tutaj świętość jest w znaczeniu biblijnym, polega na fakt bycia „innym”, „oddzielnym”, „wyjątkowym”.

W Księdze Kapłańskiej wiele razy usłyszymy przykazanie „Bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty, Pan, Bóg wasz!” (Kpł 19,2; 20,7n.26; 21,6.8.15.23; 22,9.16.32). W takim znaczeniu: bądźcie inni, bądźcie wyjątkowi! I tak się wspaniale składa, że bycie wyjątkowym akurat należy do najgłębszych pragnień człowieka! Właśnie stąd się bierze nasza potrzeba sprawiedliwości, nasza potrzeba uznania... Ta potrzeba jest jeszcze głębsza, niż nasze pragnienie bycia kochanym, niż potrzeba jedzenia i picia! Jeśli się zostawi noworodka samego, bez kontaktu z kimkolwiek, umrze, nawet mając zapewnione jedzenie i picie! Bo noworodek najbardziej potrzebuje odczuwania, że jest unikatowy w czyichś oczach. To odczucie przychodzi mu zazwyczaj poprzez dotyk, poprzez słowo i czułość. Bez tego uczucia dziecko umiera!

Czyli bycie świętym w znaczeniu biblijnym polega na tym, aby odkryć, jak bardzo się jest wyjątkowym w oczach Boga. Tym samym człowiek staje się usprawiedliwionym, staje się sprawiedliwym. A to nie jest takie łatwe, bo można to przyjąć tylko przez wiarę. Abraham był dobrym tego przykładem.

Czyli świętym na wzór Boga się jest przez odkrywanie, do jakiego stopnia się jest wyjątkowym. Naszą świętość, naszą unikatowość, niepowtarzalność i oddzielność odkrywamy w kontakcie z Bogiem. Taka jest przynajmniej Boża droga.

Istnieje też ludzka droga, która dąży do tego samego w inny sposób. Tak się dzieje, kiedy szukamy u innych ludzi potwierdzenia własnego istnienia, kiedy próbujemy zdobyć uznanie innych ludzi. W tym celu rozwijamy różne strategie, ostatecznie zawsze chodzi o to, że chcemy się narzucać innym (czy to za pomocą naszej siły, naszej inteligencji, naszego piękna, naszego bogactwa itd.). Problem polega na tym, że w naszej głowie mamy wyidealizowany obraz samych siebie, a próbujemy narzucić innym ten właśnie wypaczony obraz. A skoro nam się tego nie udaje, stajemy się nieznośni: próbujemy go narzucić siłą albo podstępem. Stajemy się zazdrośni, knujemy intrygi, negujemy wszystko, co nam zadaje kłam itd. W taki sposób dajemy się wciągać w piekielną spiralę, która prowadzi nas do śmierci; to właśnie Biblia nazywa grzechem.

Bóg ratuje nas z tego błędnego koła, ale żeby to osiągnąć, musi przełamać nasze błędne schematy, musi wyzwolić nas z naszych błędnych poglądów na nasz temat. Czyli droga do świętości zawsze prowadzi przez oczyszczenie. Nie ma innej drogi. Na tej drodze potrzebujemy nauczenia się prawdy o sobie samych, potrzebujemy nauczenia się pokory. Po zburzeniu bałwochwalczego obrazu siebie, który nosimy w naszej głowie, będziemy mogli odkrywać prawdziwe przyczyny naszej odrębności: fakt, że jesteśmy wyjątkowi w Bożych oczach, że jesteśmy przez niego usprawiedliwieni! Jezus nie opisywał innej drogi, kiedy mówił:

Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony (Łk 14,11).

Czyli droga do świętości prowadzi koniecznie przez pokorę, a pokorę zdobywamy, przechodząc różne próby i oczyszczenia. W tym znaczeniu historie życia Jakuba i Józefa są przykładne, bo obaj przeszli drogę oczyszczenia i obaj z pysznych ludzi stali się pokornymi.

Przy czym oczyszczenie nie dotyczy samych wybranych, ale również całego ich otoczenia, bo niewybrani przechodzą przez próbę zazdrości, zawiści. Bóg powiedział Abrahamowi: "Będę błogosławił tym, którzy tobie błogosławić będą" (Rdz 12,3), to znaczy, że sama obecność wybranego jest próbą dla jego otoczenia. Oni muszą się pogodzić z tym, że Bóg wybrał kogoś innego jako swojego wybranego.

Bardziej niż przypadek Jakuba i Józefa wymowny jest przypadek samego Jezusa. On doświadczył największej próby upokorzenia:

On, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi.(Flp 2,6-7)

On, który był na szczycie, znalazł się na dole! Jest Wybranym, czego dowodem jest to, że otrzymał namaszczenie podczas swojego chrztu. Ale natychmiast potem Duch prowadzi Go na pustynię, aby był kuszony przez szatana! Czym szatan kusił Jezusa? Otóż próbował go przekonać, że wybranie jest przywilejem. Szatan podsuwa wybranemu trzy pułapki (Mt 4,1-11):

Wybrany musi właśnie wyrzec się tych przywilejów, wszelkich przywilejów! Na tym właśnie polega próba wybrania! Tej próby nie można unikać, tym bardziej że sam Bóg do niej zaprasza. Bóg daje wybranemu łaskę i siłę, aby w tej próbie nie ulec pokusie.


Powtórzmy jeszcze raz, bo to jest kluczowe do zrozumienia całej historii biblijnej. Gdyby nie droga poniżenia i oczyszczenia, Mesjasz miałby obraz ludzkiego króla, który siłą narzuca swoją wolę całej ziemi. Jest to obraz pogańskiego Boga, który nosimy w sobie, kiedy na przykład wołamy „Gdzie jest Bóg? Co Bóg robi? Dlaczego Bóg na to pozwala?”. Taki był obraz Boga u Żydów, którzy oczekiwali Mesjasza triumfującego. W tym punkcie jest największa kość niezgody między chrześcijanami, którzy rozpoznali najpokorniejszego Sługę Pańskiego, a Żydami, którzy nadal czekają na Mesjasza pełnego siły i chwały.


Józef w rozdziale 39 stoi na rozdrożu. Doświadcza na własnej skórze, na czym polega bycie wybranym. W obliczu jego wybrania zazdrośni bracia zamierzali go zabić. Jak na to Józef zareaguje? Czy będzie szukał zemsty? Jeśli tak, upodobni się do Kaina, Ezawa albo Saula... Alternatywną drogą jest droga pokory, poniżenia. Józef musi nauczyć się słuchać Boga, Tego, który go wybrał. Józef nie będzie figurą króla, ale będzie figurą proroka. Józef jest kluczowym człowiekiem, bo dzięki niemu narodzi się lud Izraela, który wyjdzie z Egiptu pod wodzą Mojżesza. Ale sam Józef nie będzie królem, tylko pokornym sługą Pańskim, który zniknie po wykonaniu swojego zadania. Faktycznie, nie mówimy o "Bogu Abrahama, Izaaka, Jakuba i Józefa", tylko zawsze mówimy o Bogu ”Abrahama, Izaaka i Jakuba”. Józef nie jest "patriarchą", pozostaje tylko "synem" Izraela, bratem pośród swoich braci…

Jest też figurą wybranego odrzuconego przez swoich braci. Z nim rozpocznie się historia obecności Izraela w Egipcie. Z powodu swojego wybrania, Izrael jest odrzucony przez krainę, którą zamieszkuje. Życie Józefa podsumowuje całą Torę: to jest historia Ludu Wybranego spośród narodów, a jednak odrzucanego przez narody. Ale im bardziej ten lud staje się odrzucony, tym bardziej staje się oddzielony, poświęcony, święty!

Życie Józefa jest jednym wielkim proroctwem! Józef jest poniżony, ale Bóg nie opuszcza go w tym poniżeniu, a nawet mu błogosławi, bo, jak mówi psalm 1, sprawiedliwy odnosi sukces we wszystkich swoich przedsięwzięciach:

Szczęśliwy mąż,

który nie idzie za radą występnych,

nie wchodzi na drogę grzeszników

i nie siada w kręgu szyderców,

lecz ma upodobanie w Prawie Pana,

nad Jego Prawem rozmyśla dniem i nocą.


Jest on jak drzewo zasadzone nad płynącą wodą,

które wydaje owoc w swoim czasie,

a liście jego nie więdną;

co uczyni, pomyślnie wypada. (Ps 1)

W życiu Józefa kontemplujemy działanie Boga, który dźwiga pokornego i go podtrzymuje: wszystko, co Józef podejmuje, jest udane! Józef jest błogosławiony, ale będzie jeszcze bardziej poniżony za sprawą jednej kobiety, cudzoziemki, tak samo jak Tamar.

Od razu widzimy zestawione ze sobą dwie kobiety: Tamar stała się prozelitką i spisała się w roli strażniczki mądrości, druga nie podejmie tej roli, a nawet przeciwnie: będzie figurą nierządnicy, uwodzicielki, barwnie opisanej w siódmym rozdziale Księgi Przysłów, która prowadzi do zguby młodego głupca idącego za nią, „jak wół, co idzie na rzeź” (Prz 7,22).

Tak więc kobieta ma wzniosłe powołanie, może życie przekazywać, ale może i to życie odebrać. A jeśli kobieta nie idzie za Bogiem, pociąga za sobą ludzi do zguby, do Szeolu, „w podwoje śmierci prowadzi” (Prz 7,27). 


Józef na szczęście nie uległ namowie tej bezimiennej kobiety, która jest przeciwieństwem Tamar. Oparł się pokusie. Tym samym udowodnił, że już się stał figurą człowieka sprawiedliwego, ale i cierpiącego, jak u Izajasza:

Dręczono Go, lecz sam się dał gnębić, nawet nie otworzył ust swoich. Jak baranek na rzeź prowadzony, jak owca niema wobec strzygących ją, tak On nie otworzył ust swoich.” (Iz 53,7)

Józef jest w tajemniczy sposób prowadzony przez Boga jeszcze dalej w swojej inicjacji. Został wcześniej poniżony do poziomu niewolnika, ale zejdzie jeszcze niżej: zostanie wtrącony do więzienia, na 12 lat według tradycji ustnej. A w tych czasach więzienie było przedsionkiem śmierci, miejscem zapomnienia, miejscem niesprawiedliwości...

Jak Józef sobie tam poradzi? Zobaczymy w następnym odcinku.



© Père Alain Dumont, La Bible en Tutoriel, http://bible-tutoriel.com/la-descente-de-joseph.html