Pragnąć zjednoczenia z JHWH

(Lb 5, 1-10)

Przemówił znów JHWH do Mojżesza: «Rozkaż Izraelitom usunąć z obozu każdego chorego na trąd, cierpiącego na wycieki oraz tego, kto stał się nieczysty przy zwłokach zmarłego. Tak mężczyznę [zachar], jak i kobietę [nekebah] macie usunąć poza obóz, aby nie plugawili waszego obozu, gdzie Ja mieszkam pośród was». Uczynili tak Izraelici i usunęli ich poza obóz; tak uczynili Izraelici według tego, co JHWH nakazał Mojżeszowi. (Lb 5, 1-4)

Otwieramy piąty rozdział Księgi Liczb, który odbiega od dotychczasowego uporządkowanego opowiadania. Dotąd Księga Liczb wywyższyła rolę kapłanów i lewitów, wydzielała funkcje poszczególnym rodzinom lewickim. Siódmy rozdział będzie dalej opisywał życie wokół Namiotu Spotkania, w środku tego opowiadania redaktor jakby wstawił piąty i szósty rozdziały, które mówią o trędowatych, o kobietach posądzonych o cudzołóstwo, o nazireacie. Zadaniem czytelnika jest odgadnięcie logicznego związku między wstawką ustawodawczą i wątkiem narracyjnym.

Pierwsze cztery wersety przypominają prawo odnoszące się do choroby trądu, odsyłam do naszego komentarza na temat tej przypadłości: link oraz link. W narracji Księgi Liczb widzimy już jasno taki schemat: kapłani chronią lewitów przed śmiercią skutkiem oglądania Arki Przymierza lub dotykania sprzętów liturgicznych. Lewici chronią wspólnotę przed śmiercią skutkiem bezczeszczenia świątyni. Teraz przypomina nam się, że cała wspólnota ma pilnować, aby nie dopuścić aby osoby nieczyste zbezcześciły cały obóz.

Osoby nieprzychylne widzą tutaj system kastowy, ale taka interpretacja stoi z dala od całej dynamiki, którą Biblia nam wykłada od pierwszego wersetu, zaczynając od stworzenia, poprzez odkupienie do uświęcenia. W tych przepisach trądowych nie buduje się piramidy władzy, skoro każdy członek wspólnoty może zachorować i otrzymać status trędowatego, nie wyłączając lewitów i kapłanów. Zresztą trzeci werset mówi o mężczyźnie i kobiecie nie jak zwykle słowami “isz / isza”, ale słowami z pierwszego rozdziału Księgi Rodzaju, słowami “zachar i nekebah” (męski i żeński):

Bóg stworzył Adama na swój obraz i podobieństwo, zachar i nekebah go stworzył. (Rdz 1, 27)

Rozmawiamy o Adamie, o Człowieku z dużej litery, o istocie która została powołana do życia dla zjednoczenia z Bogiem. Adam - członek Ludu Bożego, człowiek odkupiony - jest w pełni człowiekiem tylko wtedy, kiedy jest na obraz i podobieństwo Boże. Każdy człowiek jest obrazem Boga, ale podobieństwo może być utracone skutkiem grzechu. Aby człowiek mógł unosić się ku Bogu i zjednoczyć się z Nim, musi odzyskać podobieństwo utracone skutkiem grzechu. Nieczystość jest właśnie tym, co szpeci podobieństwo Adama do Boga, a więc możliwość ich zjednoczenia, co unicestwia sens i cel całego systemu ofiarniczego w świątyni. Nieczystość zagraża całemu projektowi zjednoczenia z Bogiem, zwłaszcza że może dotykać nie tylko pojedyncze osoby, ale całą wspólnotę. Dlatego trzeba dopilnować, aby obóz nie został zagrożony nieczystością, która udaremniła by całą rację istnienia wspólnoty i świątyni.

Odizolowanie nieczystych nie oznacza ich potępienia, nie jest aktem ekskomuniki. Ich odizolowanie pozwala na to, żeby cała wspólnota nadal gorliwie pracowała nad swoim odzyskiwaniem podobieństwa do Boga, aby móc jednoczyć się z Nim. Czyści pociągają innych za sobą, również nieczystych. Osoba trędowata tymczasowo nie może uczestniczyć w ruchu liturgicznego podniesienia, co nie oznacza że jest wykluczona z dóbr wypływających z ołtarza na korzyść całej wspólnoty.

Kolejne wersety przypominają inne prawo z Księgi Kapłańskiej, tym razem dotyczącego winy moralnej (por. Kpł 5, 21-24 - link).

Przemówił znów JHWH do Mojżesza tymi słowami: «Powiedz Izraelitom: jeżeli mężczyzna [isz] lub kobieta [isza] dopuszcza się jakiegoś grzechu [chatat - link] wobec ludzi, popełniając przestępstwo przeciw JHWH, to osoba ta ponosi winę. Mają wyznać grzech popełniony i oddać dobro nieprawnie zabrane z dodaniem piątej części temu, wobec kogo zawinili. A jeśli nie ma on krewnego, któremu można by zwrócić, zwrot należny JHWH przejdzie na kapłana, z wyjątkiem barana ofiarowanego na ofiarę przebłagalną, przez którą dokona tamten na nim obrzędu przebłagania. Wszystkie zaś święte dary, które przynoszą kapłanowi Izraelici, należeć będą do niego. Święte dary każdego Izraelity będą należały do kapłana. Cokolwiek ktoś da kapłanowi, stanie się jego własnością». (Lb 5, 5-10)

Tym razem mężczyzna i kobieta zostali określeni słowami “isz / isza”, a więc tematem tego fragmentu są stosunki poziome, międzyludzkie. Jaki to ma związek z poprzednim akapitem? Taki sam, jak dwie tablice Dekalogu umieszczone wewnątrz Arki Przymierza. Pierwsza tablica odnosi się do stosunków między Bogiem a Adamem (stąd zachar i nekebah), druga tablica dotyczy stosunków międzyludzkich (stąd isz i isza). Innymi słowy próżna byłaba pilność w zachowaniu czystości świątyni i wspólnoty, jeśli tablice Dekalogu nie mieszkają w sercu wspólnoty, a więc prawo Boże ma być wyryte nie tylko na kamieniu tablic przymierza, ale przede wszystkich ma być przeżywane w ciele wierzących, w konkretnych okolicznościach życia codziennego wspólnoty. Gdyby zaniedbywać sprawiedliwość społeczną, cała liturgia świątynna ze swoimi kapłanami i lewitami byliby już tylko pustą maskaradą. Przypomina to wspaniałe proroctwo z Księgi Ezechiela:

Zabiorę was spośród ludów, zbiorę was ze wszystkich krajów i przyprowadzę was z powrotem do waszego kraju, pokropię was czystą wodą, abyście się stali czystymi, i oczyszczę was od wszelkiej zmazy i od wszystkich waszych bożków. I dam wam serca nowe i ducha nowego tchnę do waszego wnętrza, zabiorę wam serca kamienne, a dam wam serca z ciała. Ducha mojego chcę tchnąć w was i sprawić, byście żyli [chodzili] według mych nakazów i przestrzegali przykazań, i według nich postępowali. Wtedy będziecie mieszkać w kraju, który dałem waszym przodkom, i będziecie moim ludem, a Ja będę waszym Bogiem. (Ez 36, 24-28)

Powyższe słowa wybrzmiały w czasach powrotu z wygnania, które są analogiczne do czasów powrotu z Egiptu. W obu przypadkach upomnienie jest takie same: Arka Przymierza nie działa automagicznie. Tablice Dekalogu mają być wyryte na sercu wszystkich wierzących, a nie tylko na kamieniu. Dekalog jest drogowskazem dla rozkazu wyruszenia w drogę wewnętrzną, taki sam jak w słowach usłyszanych przez Abrahama na początku historii zbawienia: Lech Lecha, idź w siebie. Dlatego każdy kto odpowiada na Boże wezwanie do wyruszenia w drogę, jest duchowym synem Abrahama, i tak jak Abraham ma zrozumieć, że przygoda do której nas wzywa Bóg jest przygodą wewnętrzną, nakierowaną nie na podbój świata zewnętrznego, ale na odzyskanie naszej natury adamicznej poprzez pokonanie trzech wrogów: ciała, świata i szatana. Rozwój duchowy nie dokonuje się poprzez nabywanie, ale poprzez wyzbywanie się wielkich wyobrażeń, jakie mamy na własny temat. Jak się dalej okaże nie jest to sprawa prosta, ale możliwa: człowiek stopniowo odkrywa prawdę i nabywa pokory aż do zrozumienia swojej nicości bez Boga.

Doświadczenie tej prawdy nie przyjdzie w sposób intelektualny, ale poprzez cielesne wydarzenia z naszego życia, dlatego niezbędne jest też cielesne wyruszenie w drogę, tak jak Adam i Ewa po ich pierwszym grzechu. Ich wygnanie z raju i posłanie w drogę nie były karą, ale impulsem do podążania drogą powrotu poprzez nabywanie wiedzy o sobie, a więc pokory. Grzechem jest każde zaprzestanie pielgrzymowania, dojścia do wniosku, że już się do czegoś doszło i że już nie trzeba postępować naprzód, co będzie ciągłą pokusą dla Ludu Bożego, który chciałby już osiąść się w Ziemi Obiecanej i więcej się nie wysilać. Bóg będzie musiał zmuszać taki lud do kontynuowania drogi, poprzez kolejne wygnania i powroty.

Tak więc w drodze do poznawania samego siebie, w drodze do pokory, nie można zadowolić się błyskotliwym startem, ale trzeba powoli i konsekwentnie podążać wytrwali naprzód. Podobnie jest z wyrażaniem naszej miłości do Boga. Na początku wyznajemy ustami naszą miłość i wydaje nam się, że już dużo zrobiliśmy, ale jest to tylko początek przygody prowadzącej do miłości całkowitej i wyłącznej: Będziesz miłował Pana Boga twego z całego serca swego, z całej duszy swojej i ze wszystkich myśli swoich, a bliźniego swego, jak siebie samego (Pwt 6, 5). Chyba jasne jest, że nikt z żyjących na ziemi jeszcze nie doszedł do tak doskonałej miłości, a więc powinien zawsze podążać drogą coraz głębszej miłości, nigdy nie ustając.

Nasza miłość do Boga wyraża się w naszym posłuszeństwie do Jego przykazań. Na początku jeśli uda nam się z grubsza nie grzeszyć przeciwko przykazaniom Dekalogu wydaje nam się, że już jesteśmy całkiem porządnymi ludźmi, ale nie możemy na tym poprzestać. Powinniśmy podążać naprzód w drodze do coraz doskonalszego utożsamiania naszej woli z Wolą Bożą, co wyraża się najpierw w dokładnym spełnianiu wszystkich naszych obowiązków, a później w przyjmowaniu wszystkich okoliczności naszego życia jako wyraz Woli Bożej.

Wstawka piątego i szóstego rozdziału Księgi Liczb dotyczą więc miłości bliźniego, drugiej tablicy Dekalogu, gdzie jest między innymi mowa o małżeństwie i zakazie pożądania. Dalszy ciąg tekstu omawia właśnie sprawę cudzołóstwa, ściślej mówiąc podejrzenia o popełnienie cudzołóstwa, co omówimy w następnym odcinku.




© Père Alain Dumont, La Bible en Tutoriel, https://www.bible-tutoriel.com/ Désirer l'union avec YHWH