Uzasadnienie przymierza
(Wj 19, 3-9)
Było to w trzecim miesiącu od wyjścia Izraelitów z Egiptu; w tym dniu przybyli na pustynię Synaj. Wyruszyli z Refidim, a po przybyciu na pustynię Synaj rozbili obóz na pustyni. Izrael obozował tam naprzeciw góry. Mojżesz wszedł wtedy na górę do Boga, a JHWH zawołał na niego z góry. (Wj 19, 1-3)
Wreszcie dotarliśmy do stóp Bożej góry Horeb, czyli tam gdzie w trzecim rozdziale Bóg objawił się Mojżeszowi w krzaku gorejącym (link). Mojżesz natychmiast wspina się na górę. Zauważmy jednak, że Mojżesz nie wchodzi „na górę”, ale „do Boga”. Odtąd Mojżesz będzie nieustannie wędrował w górę i w dół: na górze będzie słuchał Boga, po czym zaniesie dobrą nowinę ludowi w dolinie.
Wydarzenia nie są tutaj upiększone: nie ma mowy o żadnym uniesieniu do siódmego nieba ani o latającym dywanie. Wszystko odbywa się po ziemi. Jest to bardzo ważny aspekt Bożego objawienia: spotkanie Boga z człowiekiem odbywa się NA TEJ ZIEMI. Aby człowiek wnosił się do Boga nie potrzebuje wschodnich technik medytacyjnych, potrzebuje stąpać po ziemi, podążając ścieżką wytyczoną mu przez Boga.
Bóg nie prosi nas, żebyśmy porzucili nasze obowiązki w poszukiwaniu jakiejś nirwany. Tym się różni religia objawiona od ludzkich wymysłów: ideologie gnostyckie pogardzają ciałem i chcą się go pozbyć, podczas gdy człowiek jest i duchem i ciałem. Bez ciała przestałby być człowiekiem. Stąd wielkie niebezpieczeństwo „uwolnienia się” od ciała. Objawienie biblijne idzie na przekór takim gnostyckim ideologiom.
Mojżesz wszedł wtedy na górę do Boga, a JHWH zawołał na niego z góry i powiedział: «Tak powiesz domowi Jakuba i to oznajmisz Izraelitom: Wyście widzieli, co uczyniłem Egiptowi, jak niosłem was na skrzydłach orlich i przywiodłem was do Mnie. Teraz, jeśli pilnie słuchać będziecie głosu mego i strzec mojego przymierza, będziecie szczególną moją własnością pośród wszystkich narodów, gdyż do Mnie należy cała ziemia. Lecz wy będziecie Mi królestwem kapłanów i ludem świętym. Takie to słowa powiedz Izraelitom». (Wj 19, 3-6)
Powyższe wersety są typową „przemową przymierza”, która zawsze jest podzielona na trzy części: w pierwszej części przypomina się, co Bóg uczynił dla swojego ludu w przeszłości. W drugiej jest mowa o teraźniejszości, o tym co pod wpływem tej pamięci zamierzamy odtąd robić. W trzeciej części jest mowa o przyszłości, o tym jakie będą skutki naszego dzisiejszego postępowania: błogosławieństwo albo przekleństwo. Trzy części odpowiadają przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. W ramach przymierza przyszłość wynika z pamięci o tym, co wydarzyło się w przeszłości i jest uzależniona od naszego postępowania w teraźniejszości. Dlatego skutki przymierza są zawsze warunkowe: błogosławieństwo będzie JEŚLI będziemy wierni przymierzu, przekleństwo będzie konsekwencją naszego odejścia od zawartego przymierza.
O czym wspólnota wierzących ma pamiętać? Oczywiście o tym, co Bóg uczynił Egipcjanom. Ale nie tylko. Ma również pamiętać o tym, że Bóg „nosi swój lud na skrzydłach”. Będzie to powtórzone pod koniec Tory, w trzydziestym drugim rozdziale Księgi Powtórzonego Prawa:
Dziełem JHWH jest lud Jego,
Jakub udzielną Jego własnością.
Na pustej ziemi go znalazł,
na pustkowiu, wśród dzikiego wycia,
opiekował się nim i pouczał,
strzegł jak źrenicy oka.
Jak orzeł, co gniazdo swoje ochrania,
nad pisklętami swoimi krąży,
rozwija swe skrzydła i bierze je,
na sobie samym je nosi -
tak JHWH sam go prowadził,
nie było z nim boga cudzego. (Pwt 32, 9-12)
W kulturze wschodniej funkcjonował taki mit, że orły uczą swoje pisklęta nauki szybowania poprzez zabieranie ich na przejażdżkę nosząc je na plecach. Żaden biolog nigdy nie zaobserwował takiego zjawiska, ale obraz jest bardzo piękny i poetycki. Ten obraz został przedstawiony w formie równie wzruszającej w innych miejscach Starego Testamentu:
Widziałeś też i na pustyni: JHWH niósł cię, jak niesie ojciec swego syna, całą drogę, którą szliście, aż dotarliście do tego miejsca. (Pwt 1, 31)
A przecież Ja uczyłem chodzić Efraima, na swe ramiona ich brałem; oni zaś nie rozumieli, że przywracałem im zdrowie. Pociągnąłem ich ludzkimi więzami, a były to więzy miłości. Byłem dla nich jak ten, co podnosi do swego policzka niemowlę - schyliłem się ku niemu i nakarmiłem je. (Oz 11, 3-4)
«Posłuchajcie Mnie, domu Jakuba, i cała reszto z domu Izraela! Noszeni przez Mnie od urodzenia, piastowałem od przyjścia na świat. Aż do waszej starości Ja będę ten sam i aż do siwizny Ja was podtrzymam. Ja tak czyniłem i Ja nadal noszę, Ja też podtrzymam was i ocalę». (Iz 46, 3-4)
Sławić będę dobrodziejstwa Pańskie, chwalebne czyny JHWH, wszystko, co nam JHWH wyświadczył, i wielką dobroć dla domu Izraela, jaką nam okazał w swoim miłosierdziu i według mnóstwa swoich łask. Powiedział On: «Na pewno ci są moim ludem, synami, którzy Mnie nie zawiodą!» I stał się dla nich wybawicielem w każdym ich ucisku. To nie jakiś wysłannik lub anioł, lecz Jego oblicze ich wybawiło. W miłości swej i łaskawości On sam ich wykupił. On wziął ich na siebie i nosił przez wszystkie dni przeszłości. (Iz 63, 7-9)
Wyjście z Egiptu nie jest jakimś ludzkim triumfalnym pochodem. Dowodzi, że Bóg z miłością opiekuje się swoim ludem nieustannie wzdłuż całej drogi. Bóg jest Ojcem miłującym, jest Ojcem odpowiedzialnym. Nie kończy swojej pracy na rodzeniu, ale opiekuje się swoim potomstwem przez cały czas jego dojrzewania, by na końcu dać dziecku możliwość wyfrunięcia w wolności. Bóg nie jest ani mężczyzną ani kobietą, ale pod tym względem bardziej pełni rolę ojca niż matki: pokazał swoją wszechmoc przy wyzwoleniu ludu, po czym uczy go fruwać o własne skrzydła, i to na całą wieczność. Oto ostateczny cel, oto radosna perspektywa historii zbawienia!
Jest to powołanie ojcowskie, a więc wymagające, ale jakże bardziej pociągające niż rozpływanie się w macicy bezosobowej nirwany! Biblijna obietnica nie jest jakimś hasłem ideologicznym bez pokrycia - jest poparta historycznym doświadczeniem całego ludu. Nie jest teorią, ale doświadczeniem popartym faktami. Dlatego w czwartym wersecie Bóg może się pochwalić: „Wyście widzieli, co uczyniłem!”. Bóg sam zszedł na środek bitwy, nakarmił swój lud cudowną Manną, poił go nieustannie dzięki cudownej skale tryskającej wodą, zatroszczył się o porządek i o sprawiedliwość społeczną - Boże obietnice nie są bez pokrycia, można im zaufać!
Nasza własna wiara opiera się na świadectwie naszych praojców, którzy na własne oczy widzieli czyny Boga. Zobaczyli i uwierzyli, weszli w przymierze i dali nam świadectwo o obecności Boga pośród nas! Historia się powtórzy w Nowym Testamencie: apostołowie i uczniowie zobaczyli na własne oczy Jezusa zmartwychwstałego, uwierzyli i stali się świadkami nie jakiejś nauki teologicznej, ale tego, co „widzieli i usłyszeli”.
Wracając do góry Horeb możemy być pewni, że w pełni uzasadnione jest zawieranie przymierza z Bogiem tak dobrym i potężnym. Przymierze zostanie formalnie zawarte i ludzie są zaproszeni do zawierania tego przymierza świadomie i dobrowolnie, o czym mówi piąty werset: „jeśli pilnie słuchać będziecie głosu mego i strzec mojego przymierza”. Ludzie są powołani do tego, aby dobrowolnie wybierać życie. Żyć to być w relacji, to pragnąć i postanowić wejść w relację. Bez relacji z Bogiem, człowiek jest skazany na śmierć. Aby żył, człowiek potrzebuje SŁUCHAĆ i PRZESTRZEGAĆ, wcielać w życie usłyszane słowo…
Będą temu dwie konsekwencje opisane w szóstym wersecie: lud stanie się najpierw „królestwem kapłanów” - królestwo o którym mowa nie mieści się na jakimś terytorium, ale trwa w czasie. Kapłani takiego królestwa mają zadanie pielęgnowania relacji z Bogiem poprzez służbę ofiarną, pełnienia roli mediatora pomiędzy Bogiem i innymi narodami, głoszenia Jego imienia po całym świecie. Kapłan jest przede wszystkim sługą swoim braci. Jezus jest najdoskonalszym tego przykładem, bo “nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć” (Mt 20, 28) i do takiej samej postawy wzywał swoich uczniów (Mk 9, 35). Jakub w swoim liście wyraźnie wytłumaczył, na czym polega królewskie Prawo:
Jeśli przeto zgodnie z Pismem wypełniacie królewskie Prawo: «Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego», dobrze czynicie. (Jk 2, 9)
Czyli królestwo kapłanów jest królestwem służebnym, cały lud jest powołany do uczestnictwa w tym powszechnym kapłaństwie. Dzięki przymierzu cały lud stanie się też “święty”, to znaczy oddzielony, poświęcony Bogu. Tym samym Izraelici stają się szczególną własnością Boga pośród innych narodów, JEŚLI okażą posłuszeństwo Jego przykazaniom i dochowają wierności zawartemu przymierzu.
Mojżesz przedstawił tę pociągającą perspektywę starszym ludu i otrzymał pozytywną odpowiedź:
Mojżesz powrócił i zwołał starszych ludu, i przedstawił im wszystko, co mu JHWH nakazał. Wtedy cały lud jednogłośnie powiedział: «Uczynimy wszystko, co JHWH nakazał». Mojżesz przekazał JHWH słowa ludu. (Wj 19, 7-8)
«Uczynimy wszystko, co JHWH nakazał» - piękna i wspaniałomyślna to odpowiedź, co nie znaczy że wszystko pójdzie gładko. Kierunek został wytyczony, ale nie wyklucza upadków po drodze, na przykład bliski epizod ze złotym cielcem. Czy to oznacza, że starszyzna ludu jest obłudna? Nie. Jest to deklaracja chęci, jest to wyraz „dobrej woli”. Postanowienie trzeba będzie wcielić w życie, a więc potrzebna będzie praca wewnętrzna. Trzeba będzie wybierać życie nawet wtedy, kiedy będzie się wydawało, że opcja śmiercionośna jest łatwiejsza i bardziej pociągająca. Upadki będą, grunt żeby zawsze się z nich podnosić. Pojawią się wrogowie, ale będziemy się bić do upadłego, bo wiemy dokąd zmierzamy.
Życie już nie jest zamkniętym kręgiem ciągle powtarzających się zjawisk, pojawiła się w nim nadzieja dzięki obietnicy przymierza, że kiedyś będziemy mogli służyć Bogu wolni od wszelkich zagrożeń zewnętrznych i wewnętrznych. Bóg sam daje o tym gwarancję i chce dać ludowi na to dowody, posłuchajmy:
JHWH rzekł do Mojżesza: «Oto Ja przyjdę do ciebie w gęstym obłoku, aby lud słyszał, gdy będę rozmawiał z tobą, i uwierzył tobie na zawsze». A Mojżesz oznajmił JHWH słowa ludu. (Wj 19, 9)
Powtórzone jest to, co już zostało powiedziane po przejściu Morza Czerwonego. Jest bardzo istotne, aby lud wierzył nie tylko Bogu, ale również pośrednictwu Mojżesza, który sam jest widzialnym znakiem Boga, jest sakramentem we własnej osobie. Nie chodzi o to, aby wierzyć w Boże istnienie za świadectwem Mojżesza. Chodzi o to, aby wierzyć obydwu naraz. Mojżesz i Bóg są nierozdzielni. Aby wytrwać w przymierzu niezbędna jest wiara w Boga i w pośrednictwo Mojżesza. Bo kto widzi Mojżesza widzi Boga, kto odrzuca Mojżesza odrzuca Tego, który go posłał…
Dla potwierdzenia tego faktu sam Bóg chce dać o tym widzialne świadectwo: «Oto Ja przyjdę do ciebie w gęstym obłoku, aby lud słyszał, gdy będę rozmawiał z tobą, i uwierzył tobie na zawsze». Bóg mówi Mojżeszowi: przychodzę DO CIEBIE, do twojego wnętrza. Mojżesz tak bardzo będzie zamieszkany przez Boga, jego twarz będzie tym jaśniała tak bardzo, że trzeba będzie mu ją zakryć! Wszystko po to, aby lud „uwierzył Mojżeszowi na zawsze”! Chrześcijanie również mają wierzyć Mojżeszowi, bo jeśli Mojżeszowi nie uwierzą, nie uwierzą i temu, który powstał z martwych (por. Łk 16, 31)…
Dziewiąty werset został przetłumaczony na język aramejski w taki sposób:
„JHWH powiedział Mojżeszowi: „Oto moja MeMRaH ukaże się tobie w gęstym obłoku”! (Targum Neofiti)
Mojżesz rozmawiał z MeMRaH JHWH, to znaczy z Bogiem objawiającym się cieleśnie. MeMRaH JHWH, Słowo Boże, to jak wierzymy Jezus Chrystus, który sam mówił żydom:
Gdybyście jednak wierzyli Mojżeszowi, to byście i Mnie wierzyli. O Mnie bowiem on pisał. Jeżeli jednak jego pismom nie wierzycie, jakżeż moim słowom będziecie wierzyli? (J 5, 46-47)
Wierzyć Bogu to wierzyć Mojżeszowi. I odwrotnie: autentyczna wiara w Mojżesza prowadzi niechybnie do wiary w MeMRaH JHWH, w Jezusa Chrystusa, który sam jest wcielonym Słowem Bożym!
© Père Alain Dumont, La Bible en Tutoriel, http://www.bible-tutoriel.com/prendre-son-envol.html