Przemysław Tacik
Absolwent Międzywydziałowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych (magister filozofii i socjologii), doktorant w Instytucie Filozofii UJ, dwukrotny laureat Stypendium Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Autor publikacji m.in. na temat filozofii G.W.F. Hegla, F. Nietzschego, K. Marksa, J. Derridy i J. Lacana. Zajmuje się głównie dwudziestowieczną filozofią francuską.
Celem referatu jest namysł nad zagadką stosunku czasu i języka, inspirowany pismami trzech autorów: Zygmunta Freuda, Marcela Prousta i Waltera Benjamina.
Jedną ze słynniejszych tez Freuda, zawartą w Objaśnianiu marzeń sennych, jest uwaga na temat czasowego charakteru wypartych treści psychiki (na tym etapie utożsamianych z nieświadomością). Otóż wedle Freuda nieświadomość istnieje poza czasem; zawarte w niej powracające przeżycia pozostają żywe, jakkolwiek człowiek oddala się od zdarzenia, które zostało zapisane w nieświadomości. Chociaż samo wyparte zdarzenie miało miejsce w określonym czasie, to jego oddziaływanie w psychice różni się od innych przeżyć. Takie zdarzenie wpływa na późniejsze zachowania osoby; niektóre z tych zachowań stanowią swoiste powtórzenie traumy. W pewnych określonych momentach, gdy człowiek znajdzie się w obliczu wspomnianego powtórzenia, pierwotne doświadczenie zdaje się powracać, choć zapośredniczone przez łańcuch swoich interpretacji – tworzony wraz z upływem czasu dzielącym go od traumatycznego epizodu. Ważną wskazówkę interpretacyjną dał w odniesieniu do powyższych tez Jacques Lacan (Le séminaire I: Les écrits techniques de Freud). Stwierdził mianowicie w Heglowskim duchu, iż nie tyle nieświadome jest bezczasowe, ile raczej czas jest jego własną formą. Oznacza to, że czas decyduje o pojawianiu się i zanikaniu nieświadomego w życiu podmiotu. Tak więc nieświadome byłoby radykalnie bardziej czasowe niż świadome. Mówiąc metaforycznie, nieświadome byłoby objawianiem się czasu jako takiego.
Kontynuując myśl inspirowaną Heglem można zauważyć, że wszystko, co się staje, jest w całości ujęte jedynie przez sam czas. Jak powiada Hegel, czas jest najdoskonalszym pojęciem (Fenomenologia ducha). Wszelka mowa natomiast, o ile pretenduje do ujmowania wydarzającego, stanowi z konieczności pewną selekcję. Innymi słowy, o ile czas ujmuje wszystko, dana postać mowy ujmuje tylko część, z konieczności stanowiąc pewną perspektywę. Mamy tu do czynienia z fascynującym paradoksem. To język buduje miarę dla czasu, jaki znamy: w nim powstają opowieści, tworzy się historia (także osobista historia podmiotu). Ale czas, z którym obcujemy, jest tylko pewną wąską i spreparowaną przez język formą. Najdoskonalej zjawisko to obserwujemy wówczas, gdy ujawnia się inna postać pamięci, niezwiązana bezpośrednio z dostępną podmiotowi mową. Pamięć taka charakteryzuje m.in. Freudowskie nieświadome oraz Proustowskie wspomnienie. Jest to pamięć bezwolna, zdająca się płynąć pod powierzchnią odróżnianych i manipulowanych przez mowę zjawisk. W odróżnieniu od tego, co jest nam dostępne na wezwanie woli, pamięć bezwolna uaktywnia się przez uruchomienie nieznanych ścieżek skojarzeń. Nadto zapewnia żywe, niemal sensoryczne doznanie tego, co odtwarza. Takie wspomnienie jest jednak – co mocno podkreśla Proust – nie odtworzeniem, lecz zmartwychwstaniem. Oznacza to, że pamięć nie stara się przywrócić sceny, jaka się w niej zapisała, ale prowadzi do jej zmartwychwstania, czyli z obecnej sytuacji czyni dawną, wiążąc je razem jako jednocześnie obecne.
Można więc powiedzieć, że istnieją dwa rodzaje czasu. Pierwszy to czas powszedni, odmierzany regularnością kalendarzy i zapisywanych w nim ciągle zdarzeń. Wspomnienia, które przynależą do jego porządku, są wywoływane w mowie wedle woli. Drugi natomiast, czas źródłowy, by sięgnąć po to Heideggerowskie sformułowanie, jest czasem wszechogarniającym, niepoddającym się selekcji, objawiającym się jako przerwanie, radykalna teraźniejszość, która ujmuje w sobie wszystko, co już minęło i czyni je obecnym. Taki czas wykazuje pokrewieństwo zarówno z Proustowskim wspomnieniem, z Benjaminowskim czasem mesjańskim, jak i z Heglowskim pojęciem – z którymi zostanie na końcu referatu zestawiony.