Jeśli za właściwy wyraz intuicji dotyczących przypadku uznamy stwierdzenie, że zdarzenie przypadkowe to takie, którego zajścia nie jesteśmy pewni, wówczas odwołanie się do rachunku prawdopodobieństwa – w próbie skonstruowania racjonalnej „filozofii przypadku” – staje się oczywiste. Jednakże ujęcie takie jest zbyt szerokie: jeśli ruszam w podróż, nie mogę być całkowicie pewien, że dotrę do celu, jednak szczęśliwy kres podróży trudno uznać za przypadkowy. Jednocześnie jest zbyt wąskie: wydaje się, że intuicja ta w ogóle nie obejmuje zdarzeń „bezcelowych” (typu: „wczoraj przypadkowo spotkałem na ulicy kolegę z wojska” – to spotkanie było przypadkowe, bo nie było celem żadnego z nas).
W referacie spróbuję odpowiedzieć na pytanie, jakie jest miejsce rachunku prawdopodobieństwa (i jego interpretacji) w filozoficznej „teorii przypadku”.