Letni wieczór

Już zaszedł nad doliną

Złocisty słońca krąg;

Ciche odgłosy płyną

Z zielonych pól i łąk.

Dalekie ludzi głosy,

Daleki słychać śpiew,

I cichy szelest rosy

Po drżących liściach drzew

Promieni gra różana

Topnieje w sinej mgle,

A świeży zapach siana

Skoszona łąka śle.

Wraz z wonią polnych kwiatów,

Z gasnącym blaskiem zórz,

Cicha poezja światów

W głąb ludzkich spływa dusz.

W półcieniu pierś olbrzymią

Podnoszą widma gór,

Nocnemi mgłami dymią,

Wdziewają płaszcze chmur —

I wiążą swoje skrzydła,

Podarty kryjąc stok;

Jak senne malowidła

Powoli toną w mrok.

Wieczoru blask niepewny

Oświetla obraz ten...

Ludzie w zadumie rzewnéj

Gonią piękności sen.