Przekłady

Adam Asnyk był również tłumaczem poezji obcej. Przetłumaczył między innymi słynny wiersz amerykańskiego poety Longfellowa.

Henry Wadsworth Longfellow, Excelsior!

Szybko zapadał wieczorny mrok;

Alpejskiem siołem przez górski stok

Szedł młodzian, niosąc w śniegu i lodzie

Sztandar z tem dziwnem godłem na przodzie:

Excelsior!

Czoło miał smutne, ale z pod brwi,

Jakby miecz z pochwy, oko mu lśni;

Jak srebrnej fletni głos kryształowy,

Dźwięczy ton jego nieznanej mowy:

Excelsior!

Widzi on światła szczęśliwych chat,

Jasny i ciepły domowy świat;

Nad nim lodowców groźne widziadła —

Więc smutna skarga z ust się wykradła:

Excelsior!

„Nie próbuj szczęścia!” — rzekł starzec doń —

„Burza nad głową, potoku toń

„Wezbranym nurtem huczy w parowie!”

Na to donośny głos ten odpowie:

Excelsior!

„Stój — rzekło dziewczę — zmęczoną już

„Na mojej piersi głowę twą złóż!”

Łza w modrem oku błysła promieniem;

Lecz odpowiedział tylko westchnieniem:

Excelsior!

„Strzeż się gałęzi, idąc przez bór,

„Strzeż się lawiny lecącej z gór!”

Tym go wieśniacy słowem żegnali...

A głos im odparł na górze w dali:

Excelsior!

O świcie, kiedy niebieska straż

Uczniów Bernarda chyląc swą twarz,

Zanosi w niebo modły gorące,

Ten okrzyk przedarł powietrze drżące:

Excelsior!

Wędrowca wierny odnalazł pies:

On w śnieżnej zaspie znalazł swój kres;

Lecz trzyma jeszcze w ręku skostniałem

Ten sztandar z godłem dziwnem a śmiałem:

Excelsior!

Tam w szarem świetle porannych zórz,

Martwy, lecz piękny spoczywa już,

A z toni niebios pogodą tchnącej,

Głos na kształt gwiazdy mknie spadającej:

Excelsior!

Asnyk wykorzystał w swoim przekładzie strofę 9(5+4)/9(5+4)/10(5+5)/10(5+5)/3, rymowaną aabbR. Rymy a są tu męskie, a rymy b żeńskie. Przekład ten zachował świeżość i czytelniczą atrakcyjność do naszych czasów.

Asnyk przełożył też między innymi sonet Percy'ego Bysshe Shelleya Ozymandias:

Podróżnik wracający z starożytnej ziemi

Rzekł do mnie: — Nóg olbrzymich z głazu dwoje sterczy

Wśród puszczy bez tułowia. W pobliżu za niemi

Tonie w piasku strzaskana twarz. Jej wzrok szyderczy,

Zacięte usta, wyraz zimnego rozkazu —

Świadczą, iż rzeźbiarz dobrze na tej bryle głazu

Odtworzył skryte żądze, co, choć w poniewierce,

Przetrwały rękę mistrza i mocarza serce.

A na podstawie napis dochował się cało:

„Ja jestem Ozymandias, król królów. Mocarze!

„Patrzcie na moje dzieła i przed moją chwałą

„Gińcie z rozpaczy!” Więcej nic już nie zostało...

Gdzie stąpić, gruz bezkształtny oczom się ukaże

I piaski bielejące w pustyni obszarze.

A oto sonet jednego z najwybitniejszych myślicieli europejskich okresu renesansu, Giordana Bruna, do którego koncepcji kosmologicznych nawiązują współcześni fizycy, rymowany w bardzo interesujący sposób, z wykorzystaniem schematu oktawy abababcc.

Za Parnas własne serce wystarczyć mi może,

Gdy, uchodząc nieszczęścia, dumnie na niem stanę:

Myśli moje — to Muzy, które w każdej porze

Czynią mi przytomnemi wszystkie cuda znane;

Tam są zaś me najczystsze helikońskie zdroje,

Skąd się biorą łzy hojnie na świat wylewane.

Te wyżyny, te muzy, te zdroje mam: przeto,

Za wolą niebios, jam się urodził poetą.

Nie przez królów zostałem wieńcami pokryty,

To nie ręka życzliwa samego cesarza,

To nie najwyższy pasterz łaską mnie obdarza,

Dając mi przywileje, ozdoby, zaszczyty;

Ale laurem to czoło pokryły na wieki

Me serce, moje myśli — i łez moich rzeki.

A to utwór mistrza sonetu Francesca Petrarki:

Widziałem tu na ziemi anielskie uroki

I niebiańskie piękności, jedyne bez skazy;

Gdy wspomnę, czuję rozkosz, razem ból głęboki,

Bo pierzchają z przed oczu jak senne obrazy.

Widziałem światła, przez łez patrzące obłoki,

Których blask zazdrość słońca budził tyle razy,

I słyszałem płynące w westchnieniach wyrazy,

Zdolne poruszać góry, powstrzymać potoki.

Miłość, rozum i cnota, tkliwość i cierpienie —

W taką słodką harmonię w płaczu się zlewały,

Jakiej usłyszeć ziemskie nie zwykły przestrzenie.

I tak się w tę harmonię wsłuchiwał świat cały,

Że na gałązkach nawet listki się nie chwiały,

A słodycz wypełniła każde wiatru tchnienie.

Asnyk przełożył też trzecią pieśń Piekła, pierwszej części Boskiej Komedii Dantego Alighieri, najwybitniejszego poety europejskiego średniowiecza, nieskazitelnie zachowując schemat stroficzny tercyny aba bcb cdc ded....

„Przeze mnie droga do boleści grodu,

Przeze mnie droga na wieczyste męki:

Do zgubionego na zawsze narodu.

„Sprawiedliwości mego Stwórcy dzięki

Ugruntowana przez moc Boską w bycie,

Wyszłam z Mądrości i Miłości ręki.

„Przede mną żadne nie wszczęło się życie,

Prócz odwiecznego — i ja wiecznie stoję:

Rzućcie nadzieję wy, co tu wchodzicie!”

Te słowa oczy napotkały moje

Na szczycie bramy ciemną barwą znaczne,

Gdyśmy przez straszne nadeszli podwoje.

Więc przerażony naraz mówić zacznę:

— „Mistrzu! dlaczego owe słowa ciemne

Takie mnie myśli przywodzą rozpaczne?”

Asnyk przełożył też wiersz jednego z najwybitniejszych poetów francuskiego średniowiecza, Karola Orleańskiego (Charlesa d'Orleans).

Wysłańcy lata przybyli

Urządzić jemu komnaty,

Już je kobiercem pokryli,

Utkanym w perły i kwiaty.

Więdnącym w smutku i nudzie

Sercom już jaśniej i milej:

W świat boży ruszajcie, ludzie!

Jużeśmy z zimą skończyli!

Czas zrzucił szare odzienie —

Płaszcz wichrów, chłodów i słoty —

I przywdział słońca blask złoty,

Hafty i drogie kamienie.

Słychać już ptasząt świergoty,

Cieszy się każde stworzenie

I woła pełne ochoty:

Czas zrzucił szare odzienie, —

Płaszcz wichrów, chłodów i słoty.

Rzeki, strumienie i zdroje

Świąteczne noszą już stroje;

Na nich misternej roboty

Srebrnych kropelek klejnoty;

Wszystko się stroi na nowo:

Czas zrzucił odzież zimową, —

Płaszcz wichrów, chłodów i słoty.

Asnyk tłumaczył też poetów niemieckich, między innymi Heinricha Heinego.

Najsłodsza ma! gdy zejdziesz w grób —

Gdy w ciemnym legniesz już grobie —

Ja wtedy zstąpię do twych stóp,

Sam się przytulę przy tobie.

Całuję, w objęcia przyciskam cię swe, —

Ty cicha, ty zimna, ty biała! —

To płaczę z rozkoszy, to z bólu znów drżę,

Aż martwe zostaną dwa ciała.

Umarli powstają — już północ ich zwie,

I tańczą powietrznym swym rojem;

My dwoje zostajem w grobowym swym śnie,

Ja leżę na sercu, na twojem.

Umarli powstają na straszny ów sąd

Do niebios, lub w morze płomieni;

My, na nic nie bacząc, nie ruszym się stąd,

Wieczystym uściskiem złączeni...

Z niemieckiego Asnyk przełożył też epigramaty Friedricha Ruckerta z cylu Die Weisheit des Brahmanen.

Złą dolę znoś jak dobrą, mając to na względzie,

Że gdy będziesz źle znosił — gorzej ci z tem będzie.

Gdy cię przyjaciel zrani, przebacz — przekonany,

Że sam cierpi: inaczej nie zadałby rany.

Gdy znajdziesz cierń w miłości, kochaj jeszcze wierniéj:

Że masz różę przy sobie — poznajesz to z cierni.

Asnyk tłumaczył też z łaciny pieśni Horacego.

O Wenus! Knidu i Pafii królowo,

Porzuć Cypr ulubiony i zstąp do świątyni,

Gdzie Glycera, zwąc ciebie, z kadzideł wciąż nową

Ofiarę czyni.