Sonet IV

Jak ptaki, kiedy odlatywać poczną,

Bez przerwy ciągną w dal przestrzeni siną

I horyzontu granicę widoczną

Raz przekroczywszy, gdzieś bez śladu giną —

Tak pokolenia w nieskończoność mroczną

Nieprzerwanymi łańcuchami płyną,

Nie wiedząc nawet skąd wyszły?.. gdzie spoczną?..

Ani nad jaką wznoszą się krainą?

W chmurach i burzy, lub w blasku promieni,

Podległe skrytych instynktów wskazówce,

Lecą, badając wąski szlak przestrzeni,

Który im znaczą poprzedników hufce,

I tę przelotną grę świateł i cieni,

Jaką w swej krótkiej zobaczą wędrówce.