Jestem przekonany, że gdybym stu napotkanym osobom zadał pytanie: „Jak się właściwie odżywiać?” albo „Co jeść, a czego nie jeść, żeby być zdrowym?” – otrzymałbym sto różnych odpowiedzi.
Oczywiście każdy wstępnie wyrecytowałby regułkę o zdrowych owocach, warzywach i zawartych w nich witaminach i minerałach, ale tylko po to, by natychmiast o tym zapomnieć – dokładnie tak, jak robi to codziennie przy każdym posiłku. Zamiast tego, moi rozmówcy skupiliby się na setce przeróżnych, najczęściej nieistotnych spraw: a to na ekologii produkcji rolnej i hodowlanej, a to na unikaniu żywności GMO, a to na pełnowartościowości białka, a to na przestrzeganiu pór posiłków, suplementacji – aż po… rolę aktywności fizycznej.*
*) Tak na marginesie: zawsze rozśmieszają mnie „piramidy żywienia”, w których jedną z pozycji jest aktywność fizyczna. Gdyby były to „piramidy zdrowego stylu życia” – wtedy zgoda, ale cóż wspólnego z żywieniem ma ruch? Powie ktoś, że organizm – w pewnym sensie – „żywi się” ruchem? No to zapytam: dlaczego tylko ruchem? Przecież „w pewnym sensie” – żywimy się też innymi przymiotami, np. sztuką, miłością albo cudzym nieszczęściem.
Sto r ó ż n y c h odpowiedzi na to samo pytanie? Jak to jest możliwe w świecie, w którym codziennie jesteśmy karmieni dziesiątkami „potwierdzonych naukowo” informacji nt. właściwego odżywiania?
Przyczyna takiego stanu rzeczy może być tylko jedna: CHAOS. Książki nt. diet, rubryki porad zdrowotnych niezliczonej ilości czasopism, prelekcje i odczyty w szkołach, radiowe i telewizyjne reklamy producentów żywności i farmaceutycznych suplementów, wspieraczy i wspomagaczy (wszystkiego, co tylko się da wspomóc lub wesprzeć) – wszystko to wzajemnie się wyklucza. Z porannej audycji radiowej dowiadujesz się, że jajka są złe, bo zawierają cholesterol, a wieczorem w telewizji zapewniają, że są one wspaniałym źródłem pełnowartościowego białka… itp., itd. Przykłady można mnożyć pęczkami.
Z tej właśnie przyczyny wciąż nie tylko nie wiemy, o co w tym całym zamieszaniu chodzi, ale też – z roku na rok – jesteśmy coraz bardziej dietetycznie zagubieni i odżywczo bezradni. Generalnie – zamiast ruszać z motyką na słońce i poszukiwać prawdy na własną rękę – wolimy przyjąć, że za wszystko i tak odpowiedzialne są geny/opatrzność/przeznaczenie, więc z czystym sumieniem grillujemy karkówkę, popijając piwem tabletkę z suplementem diety. [Swoją drogą – czy to nie dziwne, że nigdy nie jadamy warzyw z tabletką suplementu karkówki tylko zawsze odwrotnie?]
Jeśli sądzisz, że właśnie czytasz kolejny artykuł kolejnego „odkrywcy”, który dorzucając swoje trzy grosze, powiększy informacyjny zamęt w temacie zdrowego odżywiania – mylisz się. Konkluzje zamieszczone na naszej witrynie nie wprowadzą do twojej wiedzy nowego elementu, ale raczej potwierdzą to, co już wiesz, i czego – tak naprawdę – od lat się obawiałeś: najzdrowszą, najszczuplejszą i najdłużej żyjącą grupą konsumentów na świecie są WEGANIE, a więc ci, którzy nie jadają nie tylko mięsa, ale produktów odzwierzęcych w ogóle.
Co za tym idzie?
Najzdrowszą dietą jest ta oparta o produkty roślinne – PLANT-BASED DIET (a więc taka, która porzuca te wszystkie złe nawyki żywieniowe, które tak bardzo kochaliśmy…
Dlaczego?
Generalnie chodzi o to, aby zdać sobie sprawę z faktu, że istnieją niezaprzeczalne związki pomiędzy sposobem odżywiania się a występowaniem przewlekłych chorób cywilizacyjnych, skracających nasze życie o całe dekady; trudno w to uwierzyć, ale większość współcześnie praktykujących lekarzy po prostu nie wie – które ze znanych im chorób są „dietozależne”. Skoro tak – trudno się też dziwić, że nie wiedzą tego zwykli ludzie.
Cały dział DIETA A ZDROWIE – mający dostarczyć rzetelnych argumentów i motywacji do zmiany nawyków żywieniowych – będzie jednym wielkim odwołaniem się do wyników wieloletnich prac badawczych, przedstawionych przez Colina Campbella w publikacji The China Study z roku 2004 [wydanie polskie: Nowoczesne zasady odżywiania – rok 2011]. Mocno zachęcam do samodzielnej lektury tej książki (napisanej w sposób przystępny dla odbiorców nie obytych z medycznym nazewnictwem), a także do zapoznania się z innymi publikacjami autora (np. „Ukryta prawda”, „Niskowęglowodanowe oszustwo”). Ogólne wnioski wynikające z badań opisanych przez Campbella można by ująć następująco:
Istnieją dwa rodzaje produktów spożywczych (roślinne i odzwierzęce), a więc i dwa modele odżywiania się. Jeden z nich dopuszcza spożywanie produktów odzwierzęcych – i jest to właśnie model charakteryzujący społeczeństwa dobrobytu, drugim zaś dieta typowo roślinna. Tzw. „badania chińskie” – po prostu porównują ze sobą te dwa modele odżywiania, odnajdując ich związki z występowaniem wielu skracających życie i śmiertelnych chorób. Konkluzje są miażdżące:
Im więcej w diecie żywności odzwierzęcej – tym większa zapadalność na:
– NOWOTWORY:
rak piersi
rak prostaty
rak okrężnicy
rak odbytnicy
rak wątroby
inne
– CHOROBY SERCOWO-NACZYNIOWE:
nadciśnienie
miażdżyca
choroba wieńcowa
zawał serca
udar mózgu
– CHOROBY AUTOIMMUNOLOGICZNE:
cukrzyca typu I
SM (stwardnienie rozsiane)
– CHOROBY OCZU
zwyrodnienie plamki żółtej
zaćma
– nadwaga i otyłość
– cukrzyca typu II
– kamienie nerkowe
– osteoporoza
– zaburzenia poznawcze i otępienie
– choroba Alzheimera
Z drugiej strony – jedna i ta sama dieta – DIETA ROŚLINNA – nie tylko zapobiega pojawieniu się wszystkich wymienionych chorób, ale i wpływa na zahamowanie ich rozwoju, a nawet ustąpienie (zatrzymywanie wzrostu nowotworów, cofanie otyłości i objawów cukrzycy, powiększanie światła naczyń krwionośnych zwężonych przez blaszki miażdżycowe itp.)
Jak się zapewne domyślasz – stosowanie diety NPR (a więc diety opartej na nieprzetworzonych produktach roślinnych) – jest właśnie tym, do czego będziemy cię namawiać.