W definicji NORM ŻYWIENIA czytamy, że są to:
…takie ilości energii i składników odżywczych, które są wystarczające do zaspokojenia potrzeb żywieniowych osób zdrowych.
Od razu nasuwa się pytanie, jakie kryterium zdrowia przyjęto podczas ustalania norm. Czy osoba otyła jest osobą zdrową, czy nie? Bo jeśli otyłość nie jest zdrowiem, a przecież Europejska Karta Walki z Otyłością z 2006 r. nazywa ją wprost: epidemią stanowiącą problem zdrowia publicznego w skali światowej, to te normy… chyba nie dla nas są.
Przyjrzyjmy się tabelce norm energetycznych:
Od razu zwraca uwagę zakres kilogramów, dla których podano normy energetyczne: mężczyźni 50-90, kobiety 45-80.
W opisie czytamy:
Dla osób dorosłych zakresy masy ciała ustalono arbitralnie, przyjmując, że BMI w każdym przypadku powinien mieć wartość prawidłową, tj. mieszczącą się w granicach od 18,5 do 24,9 kg/m2.
Drodzy Przytulni..
Jeśli ktoś z Nas miałby prawidłowy BMI, to po cholerę by się odchudzał? Tym razem to już nie jest wrażenie, ale pewność, że normy energetyczne opracowane przez IŻŻ po prostu nas nie dotyczą. One dopiero BĘDĄ nas dotyczyć, kiedy już schudniemy.
Zobaczmy, jak IŻŻ motywuje fakt, że nie wyznaczył odrębnych norm dla osób z nadwagą:
Jako podstawę do obliczeń norm na energię przyjęto wartość BMI wynoszącą 22 kg/m2. Pozwoli to uniknąć sytuacji, w której osoby z odstępstwami do zaleceń dotyczących prawidłowej masy ciała, mogą – zgodnie z normą – stosować dietę o wartości energetycznej pozwalającej na utrzymanie dotychczasowej, nieprawidłowej masy ciała.
OK, intencja jest więc słuszna, ale:
Skąd, w takim razie – MY, PRZYTULNI – mamy wiedzieć, od jakiej ilości kilokalorii mamy jeść mniej, żeby chudnąć?!
Bo przecież tak naprawdę nikt nie wie, że normy dotyczą wyłącznie BMI 22.
Zobaczmy do czego to prowadzi. Standardowe myślenie przebiega tak:
„Słyszałam od przyjaciółki, że dla kobiety w wieku lat 30-stu norma wynosi 2000 kcal/dobę. Skoro norma to 2000 kcal/d, oznacza to, że jedząc tyle nie będę chudnąć, tylko utrzymam swoją wagę. Chcąc się odchudzić powinnam więc jeść mniej niż 2000 kcal. Jestem zdeterminowana, żeby zrzucić nadwagę jak najszybciej, dlatego wybiorę dietę nie 1500 kcal/d, ani nawet 1200 kcal/d – ale 900 kcal/d.”
No i popatrzmy co się stało:
Niech nasza 30-letnia pani którą cytujemy waży 90 kg i prowadzi siedzący tryb życia. Jej podstawowa przemiana materii (PPM) wynosi 1820 kcal/d, a jej zapotrzebowanie energetyczne 2427 kcal/d (tzn. dopiero jedząc tyle – nie schudnie).
Zauważmy, że już dieta 1500 jest niższa niż jej PPM (!). Czyli już przy takiej diecie, nie mówiąc o dietach 1200 i 900, nie dostarczy organizmowi energii potrzebnej do zaspokojenia niezbędnych do życia funkcji. Cóż to oznacza? Oznacza to, że organizm będzie w stanie GŁODU, czyli na pewno (!) po paru dniach zacznie uruchamiać oszczędny tryb metaboliczny (ketonowy) i nasza pani, wciąż katując się głodowymi porcjami, powoli przestanie chudnąć.
Drodzy Przytulni..
Podczas odchudzania NIE WOLNO dopuścić do tego, by organizm otrzymywał mniej energii, niż wymaga jego PPM, bo wtedy automatycznie zaczyna oszczędzać energię. Dlatego dieta niskoglikemiczna nie może być dietą skąpokaloryczną typu 900 kcal/d. Dieta 900 jest dobra dla „anorektyka” z BMI 22, którzy nagle zapragnął wejść w garnitur od Pierwszej Komunii. Tymczasem nasza pani z przykładu powyżej, żeby chudnąć, powinna po prostu jeść:
– więcej, niż PPM (w jej przypadku więcej niż 1820 kcal/d)
ale:
– mniej niż zapotrzebowanie dla siedzącego trybu życia (w jej przypadku mniej niż 2427 kcal/d).