Jedyną naturalną drogą dostarczania organizmowi substancji budulcowych i energetycznych jest pożywienie. I tu już od razu zaczynają się schody: przemiana materii zachodzi permanentnie, my natomiast dostarczamy pożywienie w sposób nieciągły, jedynie w spożywanych co jakiś czas posiłkach. Powstaje pytanie:
Czy częstotliwość, jakość i kolejność spożywania posiłków
ma wpływ na sposób ich przyswajania przez organizm?
Odpowiedź na to pytanie jest bardzo ważna, gdyż zarówno skład kolejnych posiłków, jak i długość okresów pomiędzy nimi to akurat coś, na co mamy wpływ, stanowić więc może skuteczne narzędzie w walce z nadwagą.
Przypomnijmy sobie cytat z ekspertów:
…przy prawidłowym bilansie energetycznym nie ma większego znaczenia, z jakich makroskładników diety pochodzi energia.
i wyjaśnijmy, dlaczego tak jest.
Otóż jest tak, gdyż wątroba potrafi prawie wszystko. Czyli:
– jeśli posiłek zawiera zbyt dużo węglowodanów przyswajalnych, to całą nadwyżkę wchłoniętej glukozy wątroba zamieni w tłuszcz
– jeśli w ciągu doby zjemy zbyt dużo tłuszczu (występującego najczęściej w tandemie z białkami, np. w tłustym mięsie), to pomimo niskiego ładunku glikemicznego wszystkich naszych posiłków, wątroba:
1. z nadmiaru białka wyprodukuje sobie glukozę
2. nadmiar tłuszczu zamieni w lipoproteiny, które insulina i tak wpakuje nam w biodra (bo gdzieżby indziej).
Dlatego:
Drodzy Przytulni, nie dajmy się zwariować:
Częstotliwość i kolejność posiłków – dla naszego organizmu – ma niewielkie znaczenie. Dla organizmu ważna jest tylko ich jakość:
– Jeśli będą zbyt glikemiczne, to będziemy po nich głodować,
– Jeśli zbyt kaloryczne, będziemy tyć.
– Jeśli będą jednocześnie i zbyt glikemiczne i zbyt kaloryczne – będziemy tyć głodując.
Jednak (!):
Częstotliwość i kolejność posiłków – dla naszej psychiki – ma znaczenie ogromne.
Głównie chodzi tu o to, że jako osoby otyłe – mamy zaburzone odczuwanie głodu i sytości. Zwróćcie uwagę na to, że chudzielcy jedzą częściej, za to mniejsze porcje. Osoby otyłe natomiast zwykle nie jadają śniadań, w pracy dokonują aktów samozniszczenia, zabijając głód „na stojąco” hiperglikemikami, a 80% dziennej dawki pożywienia przyswajają w godzinach 19.00-24.00, zgodnie z założeniem „kiedyś w końcu przecież muszę coś zjeść”.
Właśnie dlatego organizmy osób otyłych – nie ufają swoim właścicielom, i kiedy tylko się da gromadzą zapasy (ciężarówka, która tankuje raz na 2000 km – też musi mieć większy bak).
Przełamanie tego schematu sprawi, że Twój organizm nabierze do ciebie zaufania. Po prostu jadaj 5 razy dziennie mniejsze porcje, kontrolując jedynie, by ich globalny ładunek energetyczny zawierał się pomiędzy twoim MIN i MAX.
A poza tym – poddaj się urokom kuchni niskoglikemicznej.