Jest to doznanie, które ma swoje konkretne przyczyny i którego odczuwanie – właściwe lub niewłaściwe – uzależnione jest od tego, w jakim stanie znajduje się nasz organizm.
Jeśli czytasz te słowa, zapewne posiadasz nadwagę lub też nadwagę znacznego stopnia, zwaną otyłością. Oznacza to również, że w Twoim organizmie odczucie głodu i sytości jest UPOŚLEDZONE (najczęściej w stopniu proporcjonalnym do wielkości nadwagi). Jadając nieprawidłowo doprowadziłeś do tego, że mechanizmy, które odpowiadają za odczucie głodu i sytości – zostały rozregulowane i „zagłuszone” przez jeden z nich, mianowicie wahania stężenia cukru we krwi.
Częste spożywanie posiłków wysokoglikemicznych doprowadziło do insulinooporności, czyli zmniejszonej wrażliwości komórek na insulinę; po dowolnym posiłku insulina (w normalnej dawce) powinna zmniejszać stężenie glukozy w Twojej krwi, wprowadzając ją do wnętrza komórek, jednak tego nie robi. Aby to się stało – Twoim komórkom potrzebne jest większe (niż normalnie) stężenie insuliny. Aby je wywołać – stężenie glukozy w Twojej krwi musi wzrosnąć do wyższych wartości (dopiero to pobudzi trzustkę do wydzielenia dodatkowej ilości insuliny). Schemat ten, powtarzany latami przy każdym kolejnym posiłku, stopniowo powiększa insulinooporność, prowadząc do cukrzycy.
Przy tej okazji Twój organizm.. uczył się. I nauczył się m.in.:
1. Nie zauważać niższych stężeń glukozy we krwi
[Właśnie dlatego irytuje Cię widok posiłku nie zawierającego hiperglikemików, np. ziemniaków czy produktów z białej mąki; już sam widok takiego posiłku „mówi”, że po jego zjedzeniu stężenie cukru w Twojej krwi będzie zbyt niskie, by wywołać uczucie sytości. Z tych samych powodów irytuje Cię też widok zbyt małej porcji na talerzu – chyba że jest to superglikemik, zapewniający „strzał glukozy w żyłę”, np. baton, bajaderka, kawałek tortu itp.]
2. Nie reagować na impulsy ze ścian żołądka
[Małe porcje irytują również z innych względów: żołądek rozciąga się dość szybko, już po jednym dużym posiłku, natomiast jego obkurczanie trwa dobę. Jeśli często jadasz duże posiłki, to po posiłku o małej objętości Twój mózg pozbawiony jest „mechanicznych” impulsów sytości, pochodzących z napinania ścian żołądka.]
3. Nie reagować na leptynę.
[Leptyna jest hormonem dokrewnym produkowanym przez tkankę tłuszczową; im więcej tkanki, tym więcej leptyny – i tym mocniej stymulowany jest ośrodek sytości w mózgu. Problemem jest tzw. leptynooporność, powstająca wtedy, gdy tkanki tłuszczowej (i leptyny) jest zbyt dużo. Mechanizm przestaje działać; jest to regulacja długofalowa, mająca odpowiadać za to, że po zgromadzeniu odpowiedniej ilości tkanki tłuszczowej, organizm powinien tracić zainteresowanie „zdobywaniem pożywienia” na rzecz subtelniejszych aktywności, np. przedłużania gatunku.]
Kiedy rozpoczynałem moją walkę z nadwagą, pytanie, które najbardziej irytowało mnie w ustach Nataszy brzmiało: „Najadłeś się?”. Otóż ja po prostu nie wiedziałem, czy jestem najedzony, czy nie; po zjedzeniu posiłku o „normalnej wielkości” mój organizm nie dawał mi żadnych, ale to żadnych znaków – zupełnie jakby go nie zauważył. Minęło wiele czasu, zanim oboje zorientowaliśmy się, jak duże znaczenie ma tego typu niewiedza w powstawaniu nadwagi; osoba otyła, nie wiedząc, że się już najadła – bo i skąd ma to wiedzieć? – je dalej.
Pierwszym Twoim wyzwaniem jest uzmysłowienie sobie tego faktu:
Twoje odczuwanie głodu i sytości
jest UPOŚLEDZONE
To bardzo trudne zadanie, bo głód czujesz naprawdę i to bardzo wyraźnie. I to JEST prawdziwy głód, jednak spowodowany nieprawidłową (chorą) reakcją organizmu; ośrodek głodu pobudzany jest nie wtedy, kiedy powinien i nie przez te mechanizmy, które powinny go pobudzać.
W kwestii głodu i sytości
NIE MOŻESZ UFAĆ
swojemu organizmowi
Jeśli nie wierzysz, zwróć – z drugiej strony – uwagę na to, jak długo potrafisz nie jeść, nie będąc głodnym. Tylko my, Przytulni, potrafimy nie zjeść śniadania i – gdy mamy dużo na głowie – zapomnieć o jedzeniu aż do 19.00. (Wielokrotnie mi się to przydarzyło i wielokrotnie obserwowałem innych Misiaków, robiących to samo; przyczyną jest brak impulsów z ośrodka głodu.) A potem, zasiadając do jedzenia, wciąż nie byłem głodny – do chwili, gdy nie zaczynałem jeść. Ale kiedy już zaczynałem – nie mogłem przestać, bo głód, który pojawiał się nagle, w czasie jedzenia, był trudny do opanowania (ze względu na brak impulsów z ośrodka sytości).
Nasz długotrwały brak łaknienia – też jest dowodem na to, że nasze „odczucia” nie opiekują się nami tak, jak powinny. I właśnie dlatego – do czasu, gdy nie powrócą do normy – ufać im nie będziemy.
Zaufamy rozumowi.
Wielokrotnie słyszałem pytanie: „dlaczego dietetycy każą jeść 5 razy dziennie?”
Otóż… nie mogąc ufać uczuciom, popełnimy swego rodzaju „małżeństwo z rozsądku” – właśnie z pięcioma posiłkami dziennie. Ten mariaż uchroni nas zarówno przed zaniedbywaniem posiłków w ciągu dnia, jak i przed wieczornym zwierzęcym głodem. Ma też wiele wspólnego z efektem Pascala: jeśli będę zachowywał się jak „normalny chudzielec”, wkrótce zachowanie takie stanie się częścią mojej natury.
Mało tego – będziemy jadać niskoglikemicznie.
Jeśli odrobiłeś lekcje i odwiedziłeś strony CUKIER i GLIKEMIA (zakładka ‚WIEDZA’), to wiesz już dlaczego wysoka glikemia dowolnego posiłku powoduje silne uczucie głodu po godzinie lub dwóch: gdyż duża ilość wydzielonej przez trzustkę insuliny w tym właśnie momencie doprowadza do gwałtownego spadku poziomu glukozy we krwi (schemat obok).
Jedynym sposobem wyrwania się z dowolnego błędnego koła jest brutalne przerwanie go; z hiperglikemii wyrwać się można jedynie w glikemię niską. Dzięki pięciu posiłkom nasze „przerwanie” będzie najmniej brutalne z możliwych.
Będzie tak:
Pewną piękną niedzielę poświęcisz na swój pierwszy maraton kulinarny, podczas którego przygotujesz niskoglikemiczne posiłki na nadchodzący tydzień. Następnego dnia rano, np. o 7.00, zjesz śniadanie i zabierzesz ze sobą do pracy pojemniczki z 3 posiłkami. Pierwszy z nich zjesz o 10.00, następne o 13.00 i 16.00. Piąty posiłek, kolację, zjesz w domu. Następnego dnia – zrobisz tak samo i robić tak będziesz przez cały tydzień. A następną niedzielę – znów poświęcisz na kolejny maraton.
Uwaga!
Jeśli np. o 13.00 stwierdzisz, że wcale nie jesteś głodna lub głodny – pamiętaj: na razie jeszcze nie możesz ufać swoim odczuciom. Masz zjeść!
Jedząc 5 razy dziennie (co 3 godziny), po jakimś czasie przywykniesz do mniejszych (niż dawniej) porcji.
[wrzesień 2014]
/Ryszard Dziewulski/