Jak dzieci odbierają Ramadan

źródło, przekład: Monika Meziani

Odkładając książkę spojrzałam na Tessniem. - Dobrze, to jak spędzimy ten ramadan? - Pomalujmy okna – powiedziała. Jej radosna twarz pojaśniała. Patrząc na swoje śliczne białe firanki zmusiłam się, by skinąć głową. - Dobrze, co jeszcze robimy podczas Ramadanu? Omar zeskoczył z kanapy…

- Nie jemy, ach, znaczy pościmy.

- Właśnie, pościmy przez cały miesiąc – przytaknęła Tessniem, delikatnie otulając się własnymi rękami. - Uwielbiam Ramadan, jest fajny.

- Tak, jest świetny, możemy wybrać czym chcemy przerwać swój post – potwierdził Omar.

Widziałam w jego oczach, że przypomniał sobie o parujących corndogach prosto z piekarnika maczanych w keczupie, oraz szklankę kakao.

- A co sprawia, że jedzenie smakuje szczególnie dobrze? – spytałam, siadając na kanapie.

Omar podniósł rękę wysoko, jak gdyby był w klasie.

- Ja wiem, ja wiem – krzyczał.

- Omarze, możesz opuścić rękę, nie jesteśmy w klasie.

Omar zniżył rękę i uśmiechnął się:

- Ponieważ robimy je dla Allaha i kiedy jemy pamiętamy o Allahu”.

Tessniem podskoczyła:

- A biedni ludzie, którzy nie mają co jeść, jak ci w Somalii i Ba…

- „Masz na myśli Bośnię” – podpowiedział jej Omar.

Tessniem spojrzała na Omara:

- Tak, Bas… to miejsce, o którym powiedział Omar.

Omar opuścił głowę, a kąciki jego ust opadły. Chwytając go za rękę spytałam:

- Co się stało, Omarze?

- Właśnie przypomniałem sobie historię o Bośniakach jedzących trawę, ponieważ nie mieli niczego do jedzenia podczas wojny.

Wzdychając głęboko odpowiedziałam:

- Tak, mamy za co być wdzięczni.

Tessniem podeszła do mnie, podnosząc ramiona do uszu.

- Pamiętasz to zdjęcie somalijskiego dziecka na ziemi i sępa czekającego aż umrze?

Nie musiałam się nawet zastanawiać, ten obraz na zawsze zapadł w mej pamięci.

Obejmując Tessniem posadziłam ją obok siebie na kanapie. Omar podbiegł do mnie i ujął moją drugą rękę. Patrząc na podłogę oparł swój policzek na mojej dłoni.

- Mamo? – wyszeptał.

Zamruczałam łagodnie „hmm” by wiedział, że go słucham.

- Czy możemy im wysłać trochę pieniędzy, żeby mogli kupić jedzenie?

Uśmiechnęłam się:

- Tak, każdego roku dajemy im Zakat.

Ocierając jego oczy zobaczyłam, że wpadł na jakiś pomysł, wstał i pobiegł do swojego pokoju. Przez chwilę myślałam, że wyszedł, żeby się wypłakać. Usłyszałam otwierane drzwi szafy i pobrzękiwanie w przedpokoju. Omar szybko minął róg i zatrzymał się nagle przede mną, trzymając w ręku plastikowy pojemnik wypełniony papierowymi pieniędzmi i monetami. Z poważną miną przybliżył go do mnie tak że mogłam go od niego wziąć.

- Omarze, co chcesz, żebym z nimi zrobiła?

Spojrzał na mnie zdziwiony, aż się naprawdę zmieszałam.

- Mamo… To dla biednych ludzi, którzy nie mają co jeść.

Biorąc od niego plastikowy pojemnik, powoli zdjęłam czerwoną pokrywkę.

- A jak dużo chcesz im dać?

Omar skrzywił twarz i machnął w górę ręką, jak gdyby chciał powiedzieć: „Ciągle nie rozumiesz?” Westchnął ciężko, wziął pojemnik i wyrzucił jego zawartość na moje kolana.

- Wszystko, Mamo!

Pomyślałam, że powinnam przejść do tematu obliczania procentu na Zakat, ale nie wydało mi się to w tym momencie właściwe.

Spojrzałam na kolana, wiedziałam, że zbierał na Spidermana. Już miałam mu powiedzieć o nagrodzie od Allaha, lecz do pokoju weszła Tessniem ze swoim pojemnikiem. Uśmiechając się odkręciła czerwoną pokrywkę i także wyrzuciła pieniądze na moje kolana. Zbyt wzruszona, żeby cokolwiek powiedzieć, przytuliłam ich. Patrząc na pieniądze, Tessniem położyła swą dłoń na policzku, zastanawiając się. Łagodnie wyszeptała:

- Może kupi się za to wystarczająco dużo jedzenia dla tego chłopczyka, żeby mógł wstać i sęp go nie zje. Oczywiście najbardziej logiczną odpowiedzią byłoby, że to zdjęcie zostało zrobione ponad dwa lata temu i prawdopodobnie dziecko to nigdy się nie podniosło i nigdy też nie zostało pogrzebane. Ale tylko Allah wie co się stało, a ta mała dziewczynka bardzo potrzebowała usłyszeć, że dzięki łasce Allaha wciąż jest nadzieja…

> RAMADAN