Módl się na czas

źródło: http://www.islam-in-poland.org/main/dzieci/historyjki.html

Pamiętał ostrzeżenie swojej babci o tym, że ma się modlić na czas: "Synku nie powinieneś odkładać modlitwy na ostatnią chwilę". Jego babcia miała 70 lat, ale ilekroć usłyszała azan wstawała jak strzała i odmawiała modlitwę. On jednakże, nigdy nie mógł wygrać z samym sobą, aby wstać i pomodlić się. Cokolwiek robił, jego modlitwa była ostatnia i modlił się szybko, aby zdążyć na czas.

Myśląc o tym, wstał i zdał sobie sprawę, że zostało tylko 15 minut do modlitwy Isza.Szybko się umył i wykonał modlitwę Maghrib. Wychwalając Allaha po modlitwie, znowu przypomniał sobie swoją babcię i był zawstydzony tym, jak się pomodlił. Jego babcia modliła się z takim spokojem. Zaczął prosić o coś Allaha i pokłonił się do ziemi i pozostał w tej pozycji na chwilę. Był cały dzień w szkole i był zmęczony, taki zmęczony!

Nagle obudził się słysząc hałas i krzyk. Pocił się obficie. Rozejrzał się. Był straszny tłum. Niezależnie w jakim kierunku spojrzał, było pełno ludzi. Niektórzy stali skostniali rozglądając się, niektórzy biegali w prawo i lewo, a niektórzy klęczeli po prostu czekając. Wielki strach i obawa wypełniły go, gdy zdał sobie sprawę gdzie jest. Jego serce prawie pękło.

To był Dzień Sądu Ostatecznego.

Kiedy żył, słyszał wiele rzeczy na temat rozliczenia w Dniu Sądu, ale to zdawało się być tak dawno. Czy mogło być to coś, co jego umysł wymyślił? Nie. Oczekiwanie i strach były tak wielkie, że nie mógł sobie tego zmyślić. Rozliczanie nadal trwało. Zaczął chodzić jak szalony od jednych ludzi do innych pytając, czy jego imię było wywołane. Nikt nie mógł mu odpowiedzieć. Nagle jego imię było wypowiedziane i tłum rozdzielił się, robiąc dla niego przejście. Dwóch aniołów uchwyciło jego ramiona i prowadziło go naprzód do centrum i zostawiło go tam. Jego głowa była schylona i jego całe życie przeszło mu przed oczyma jak film.

Otworzył oczy i zobaczył inny świat. Ludzie pomagali innym. Zobaczył swego ojca biegnącego z wykładu do wykładu wydającego swój majątek na drodze islamu. Jego mama zaprosiła gości do domu i jeden stół był zastawiany, podczas gdy inny był sprzątany. Bronił siebie: "Ja też zawsze byłem na tej drodze. Pomagałem innym. Szerzyłem słowo Allaha. Wykonywałem modlitwę. Pościłem w Ramadanie. Cokolwiek Allah nakazał nam robić, robiłem. Cokolwiek nam zakazał, nie robiłem." Zaczął płakać i myśleć o tym jak bardzo kocha Allaha.

Wiedział że cokolwiek zrobił w życiu było mniej niż to, na co Allah zasługiwał a jego jedynym Obrońcą był właśnie On. Pocił się jak nigdy wcześniej i cały się trząsł. Jego oczy były skupione na wadze mierzącej ilość dobrych i złych uczynków i czekał na ostateczną decyzję.

W końcu Decyzja zapadła. Dwóch aniołów z kartkami papieru w rękach odwróciło się do tłumu. Czuł, jakby jego nogi miały się zapaść. Zamknął oczy gdy zaczęto czytać imiona tych ludzi, którzy miel iść do Piekła. Jego imię było wyczytane jako pierwsze. Padł na kolana i krzyczał, że to nie może być prawda: "Jak mogę iść do piekła? Służyłem innym w życiu szerzyłem słowo Allaha innym".

Jego wzrok stał się zamglony, trząsł się i pocił. Dwoje aniołów wzięło go za ramiona. Jego stopy wlokły się, szli przez tłum i doszli do rozjarzonych płomieni Piekła. Krzyczał i zastanawiał się, czy była jakaś osoba, która by mu pomogła. Wykrzykiwał wszystkie dobre uczynki, które wykonał, jak pomagał tacie, jego modlitwy, Quran, który czytał pytał czy ktoś może mu pomóc. Anioły Piekła ciągnęły go nadal. Zbliżały się do Ognia. Spojrzał się do tyłu i to były jego ostatnie prośby.

Czy to nie Prorok (pokój z nim) powiedział: "Jak czysta byłaby osoba, która kąpie się w rzece pięć razy dziennie, tak samo modlitwa wykonywana pięć razy oczyszcza tego kogoś z grzechów?" Zaczął krzyczeć: "Moje modlitwy, moje modlitwy, moje modlitwy!" Anioły nie zatrzymywały się i dotarły do krawędzi otchłani Piekła.

Płomienie ognia parzyły jego twarz. Spojrzał się w tył po raz ostatni, ale jego oczy były suche z nadziei nic innego mu nie pozostało. Jeden z aniołów wepchnął go do środka.

Znalazł się w powietrzu i spadał do płomieni. Spadł już około dwa metry, gdy ręka złapała go za ramię i wyciągnęła z powrotem. Podniósł głowę i zobaczył mężczyznę z długą, białą brodą. Strzepał z siebie trochę pyłu i zapytał go: "Kim jesteś?" Starzec odpowiedział: "Jestem twoimi modlitwami". "Dlaczego jesteś tak późno?! Prawie byłem w Ogniu! Uratowałeś mnie w ostatniej minucie!". Stary mężczyzna uśmiechnął się i potrząsnął głową. "Dlaczego? Zawsze wykonywałeś mnie w ostatniej chwili, zapomniałeś???"

W tym momencie mrugnął i podniósł się z pokłonu. Cały czas był spocony. Posłuchał głosów z zewnątrz. Usłyszał azan na modlitwę Isza. Szybko wstał i poszedł się umyć...

>Następne opowiadanie