Dzieci „słuchają” naszych uczynków

źródło, przekład: Monika Meziani

Ile razy prosiliście wasze dzieci, aby zmieniły ubranie/umyły zęby/odrobiły pracę domową czy zrobiły cokolwiek innego? Nie ma na to pytanie odpowiedzi, ponieważ nieskończenie wiele razy prosimy nasze dzieci, aby coś zrobiły.

Dla większości z nas jest to zwykła część codziennego życia. Prosimy i prosimy, a jeśli będziemy mieć szczęście, nasze dzieci zaczną współpracować z nami już po czwartej prośbie, bądź po głośnej, lecz całkiem niewinnej naganie. Narzekamy, że nasze pociechy nigdy nie chcą nas słuchać; pytamy inne mamy jak sprawiają, że ich dzieci potrafią się zachować, jedzą warzywa czy chodzą spać o czasie. Godzinami przeszukujemy książki i strony internetowe, by lepiej zająć się dziećmi, potrafić je zdyscyplinować i aby poznać inne techniki wychowawcze. Lecz nasze pociechy nadal nie słuchają.

Jednak obserwują. Obserwują nas, gdy na nie krzyczymy; obserwują, gdy kłócimy się z małżonkiem, a także gdy przeklinamy pod nosem na piratów drogowych, oraz kiedy rozmawiamy z przyjaciółmi przez telefon. Jeśli macie maluchy, pewnie już to zauważyliście. Widzieliście je prowadzące ożywione rozmowy przez ich zabawkowe telefony. Przemierzają mieszkanie z uniesionymi głowami, a ich małe rączki nadwyrężają się od trzymania niby-telefonu z migocącymi światełkami. Tak, nasze dzieci obserwują każdy nasz ruch, nawet jeśli nie słuchają co mówimy.

Czego się uczą

Tak naprawdę nie powinniśmy się martwić, że nasze dzieci nie chcą nas słuchać. Zamiast tego powinniśmy przejąć się tym, że nas ciągle obserwują. To prawda. Kiedy mówimy dzieciom, by podniosły zabawki, one nie słuchają. Podnosimy głos, a one nadal nas ignorują. Wtedy stajemy się rozgniewani i wrzeszczymy, a one się gniewa lub zaczyna się atak płaczu. Ale przedtem zwracały baczną uwagę na nasze czyny. W rzeczywistości za każdym razem, kiedy „mówimy” naszym dzieciom, by coś zrobiły, czegoś je uczymy. Mówimy im jedno, ale tak naprawdę pokazujemy im, jak robić coś innego. Kiedy na nie krzyczymy rozgniewani, pokazujemy im jak sprawić, żeby ktoś nas słuchał. Kiedy wrzucamy zabawki do pudełka lub usuwamy je z drogi kopiąc je i wskazując na nie palcami, pokazujemy dzieciom w jaki sposób mają okazywać złość.

Pomyślcie o tym, jak odwoziliście rano dzieci do szkoły. Jakiś rozpędzony kierowca przecina wam drogę, a wy gwałtownie skręcacie, by uniknąć zderzenia. „Kretyn!” – krzyczycie, poprawiając kierownicę. Wzruszacie ramionami i w myślach dziękujecie Allahowi, że nic się nie stało. Wasze dzieci na tylnim siedzeniu widzą co się stało. W takich sytuacjach rzadko wyjaśniamy naszym dzieciom, że inny kierowca zrobił błąd zmieniając pas bez kierunkowskazu, czy skręcając, gdy właśnie przejeżdżamy na zielonym świetle. Zamiast tego pokazaliśmy im w jaki sposób zachowywać się w takich sytuacjach: przeklinać i narzekać.

Czego chcemy je nauczyć

Jest prawie niemożliwe, by radzić sobie z każdą sytuacją w codziennym życiu w taki sposób, by udzielić dzieciom właściwych lekcji. Jednak jeśli unikamy pewnych sytuacji (i nieuchronnego niebezpieczeństwa związanego z nimi), możemy pozbyć się tak wielu sytuacji, jak to tylko możliwe. Na przykład wiemy, że dyscyplinowanie naszych dzieci jest jednym z największych codziennych wyzwań. Jednak podczas tejże nauki dyscypliny krzyczymy, złościmy się, karcimy, a potem zazwyczaj staramy się wynagrodzić im to miłymi słowami. Gdybyśmy mogli zobaczyć siebie oczami, jakimi prawdopodobnie patrzy na nas dziecko, moglibyśmy się czegoś nauczyć.

Oczywiście my siebie nie widzimy i rzadko potrafimy się powstrzymać w czasie złości, ale możemy się przygotować na takie momenty. Jeśli wcześniej zdecydujemy w jakim czasie chcemy uczyć swoje dzieci, możemy sporządzić coś w rodzaju strategii na dane sytuacje. Na przykład chcemy, aby dzieci nauczyły się, że nie muszą krzyczeć, by być słyszane. Następnym razem więc, gdy poprosisz swojego syna, by pozbierał puzzle i przygotował się do obiadu, bądź gotowa. Jeśli chcesz, by zrozumiał on, że musi cię usłuchać i zastosować się (do twoich zaleceń – przyp. tłum.), to znajdź sposób, aby sprawić, że cię posłucha. Poproś go, by patrzał na ciebie bądź uklęknij i pokaż mu jak zbierasz poszczególne części układanki i wkładasz je do pudełka. Rób cokolwiek, ale nie krzycz.

Czego my sami się uczymy

Jeśli świadomie postaramy się mieć na uwadze, że dzieci nas obserwują, pomoże nam to w kontrolowaniu się. Będziemy pamiętać o manierach, mówić łagodnie, kontrolować emocje i w końcu zobaczymy, że dzięki temu, że nasze dzieci nas obserwują, zaczynamy zachowywać się w taki sposób, w jaki chcemy, żeby one same się zachowywały. Innymi słowy jest to cykl, który w końcu uczy rodziców i ich dzieci zachowywać się lepiej i być odpornymi emocjonalnie. Jeśli wiemy, że nasze maluchy śledzą każdy nasz ruch, będziemy bardziej uważać na własne zachowanie, a tym samym damy im przykład jak należy się zachowywać. Następnie nasze dzieci będą się wzorować na tym dobrym zachowaniu i zasadniczo wszyscy będą wygranymi. Składanie obietnic jest jedną ze spraw, które powodują kłopotliwe sytuacje dla rodziców starających się zademonstrować dobre zachowanie. Rodzice we wszystkich zakątkach świata mają swój własny sposób składania obietnic, wywiązywania się z nich i łamania ich. Łatwo jest coś obiecać, a jeszcze łatwiej obietnicę złamać. Wielokrotnie rodzice obiecują pod wpływem kaprysu, a później okazuje się, że nie mogli dotrzymać słowa. Czasem nawet zapominają o całej sprawie. Ile razy powiedzieliście dziecku: „Tak, tak, insza Allah (jak Bóg da), dam ci, to ……. (uzupełnijcie sami) wkrótce”, żeby tylko uspokoić dziecko? Powinniście sobie uświadomić, że w momencie, kiedy słowa te padają z waszych ust, złożona zostaje obietnica. Dziecko, któremu obiecaliście upragnioną nagrodę/zabawkę/wycieczkę nigdy nie pozwoli wam o tym zapomnieć. W rzeczywistości, niestety, wiele dzieci przewraca oczami słysząc, że ich rodzice mówią „insza Allah” , w obawie, że „insza Allah” tak naprawdę oznacza „być może”, „tak, dobrze”, bądź po prostu „nie”.

Wiele naszych zachowań zależy od intencji. Jeśli naprawdę chcecie dać waszemu dziecku tę zabawkę, zapewnijcie je, że to zrobicie. Jeśli zaś nie zamierzacie jej kupić – bądźcie szczerzy. Nieszczere obietnice mogą wam przynieść kilka minut spokoju podczas zakupów, ale w końcu doprowadzą do tego, że dziecko nie będzie wam ufać. Zwodzenie dzieci fałszywymi obietnicami gwarantuje, że zachowania takiego wasze dzieci nigdy nie zapomną i prawdopodobnie będą je naśladować kiedy dorosną.

W istocie, kształtujemy przyszłość naszych dzieci własnym zachowaniem. Dlaczego utrwalamy w naszych pociechach zachowanie, jakiego sami nie powinniśmy okazywać? Pamięć o tym, że nasze dzieci nie tylko nas obserwują ale uczą się od nas, powinna być dla nas wystarczającym powodem zmiany własnego zachowania, zanim przejmą je przyszłe pokolenia.