Yhm
- Yhm - chrząknąłem znacząco. - Nie jest to dobre wyjście ewakuacyjne. Nie radziłbym...
- Ja tylko chciałam... - Powiedziała zmieszana. Nie spodziewała się mnie pewnie tak szybko. Normalnie to powinienem kogoś po nią posłać, ale kogo? Przecież nikogo nie ma, muszę sobie tu sam radzić.
- Jak się podoba apartament?
- Dziwny.
- Patrz, jak rozwiązano problem powierzchni. Iluzją! Czuje się kubaturę a w rzeczywistości apartament niewiele jej zajmuje.
- Tylko po co to wszystko?
- Po co, po co? A po co komu guma do żucia? A teraz, kiedy zapoznałaś się już ze swoim miejscem zamieszkania, przespacerujemy się. Oczywiście, jeśli pozwolisz? - Dodałem.
- Nawet chętnie, tylko...
- Co? - Miała wątpliwości?
- Tylko gdzie tu jest łazienka? - „A skąd ja mam wiedzieć” - pomyślałem i gorączkowo zacząłem się rozglądać.
- Musi gdzieś tu być, jak sądzę, przecież zawsze jest. - W końcu znaleźliśmy odchodzącą od głównego pomieszczenia odnogę zakończoną małą, białą salką z niewielkim basenikiem. Prawdopodobnie była to toaleta, bo znajdował się tam grzebień, pęseta i muszla z otworem. Nie było lustra weneckiego, tylko takie kieszonkowe.
- Poczekam na zewnątrz. - Powiedziałem i odszedłem dyskretnie.