To nie było tak!

Obudziłem się, bo mnie swędziało między palcami prawej nogi. Sprawdziłem później w słowniku przepowiedni, proroctw i mirabilii, że oznacza to zewsząd otaczający mnie fałsz. Domyślałem się – nie jestem prawdziwy, w prawdziwym statku, w kontakcie z prawdziwymi kobietami. Jestem zmyślony tak jak Odys, kapitan Hook i myszka Mickey. Tak, ale oni przynajmniej byli postaciami sympatycznymi, albo takim stali się z czasem.

Leżę na piętrowej pryczy, wokół morze piętrowych prycz a na nich leżący faceci, żadnej kobiety.

Gdzie jest statek, moja enklawa? Sądzę, że to dalszy ciąg snu.

Dowiaduję się od sąsiadów, że nie powinienem się niczemu dziwić, ponieważ wszyscy jesteśmy wyciągnięci z jakiś nieprawdopodobnych sytuacji. Obok mężczyzna o ogorzałej twarzy, ma na włosach wióry od ścinania drzew, drwal z tundry. Poniżej aktor-mim (jakbym go skądś znał), jeszcze z charakterystycznym makijażem. Informują mnie, że zamknęły nas w tym obozie kobiety. Jak to się stało, nikt nie wie. Dają jeść, nie jest to dobre, ale idzie wytrzymać. Zła informacja, że nie można pić alkoholu, twardziele robią go z pasty do podłóg, strasznie zalatuje starym knotem.

Widzimy je przez okna, w hali nigdy się nie pojawiają. Jedzenie, środki czystości, dostarczają windą z podziemi. Jakiekolwiek próby kontaktu jak dotąd spełzły na niczym. Nie znaczy to, że nie interesują się nami. Przeciwnie, gapią się bez skrępowania na nas, obserwują, ale są jakieś smętne, twarze mają blade jakby rozmazane. Puszczają nam filmy, jakieś romansidła, oglądało je może ze dwóch cherlawych facetów i jeden piekarz, który zanosił się głośnym płaczem. Pewnej nocy wszyscy trzej zniknęli i nigdy już o nich nie słyszeliśmy. Któregoś dnia poruszenie, bo zamiast boliwoodzkiej kaszanki na monitorach pojawił się nawet niezły erotyk Haustlera, ale po dwóch dniach i to przestało robić na nas wrażenie. Zaczęliśmy tracić cierpliwość i domagać się na migi jakichś wyjaśnień, lecz one jakby były z innej planety, bo tylko się przypatrywały. Wtem zrobiło się ciemno i pojawiły się gwiazdy...

Następna strona