I co dalej?

Minuty – sześćdziesiąt taktów tupiących do mety przez godzinę. Orzeł to czy reszka, karzeł czy planeta? Palindrom akcji. Coś mi mówi, że patrząc od końca, jest to samo. Popija Sam, Masaj i pop.

Statek płynie do przodu, cofa się, wierci się, rzuca nim w poprzek. Jak popijający Masaj, czyli jak podskakujący korek od szampana na fali przy falochronie. Teraz jesteśmy w środku, w momencie kulminacyjnym, zwrotnym, w punkcie krytycznym, w chwili szczytowania. Nie widać? Dalej, jak to mówią: z górki.

Rozmawiałem z Karolem o życiu. Karol jest dojrzałym pająkiem kwietnikiem, ma swoje łacińskie imię Misumena vatia. Zawieruszył się na statku w bukiecie kwiatów, które otrzymałem przed startem od delegacji miejscowego liceum. Ka­rol nie ma pretensji do nikogo, jest usposobiony bardzo pragmatycznie – złapie podsuniętą mu ćmę, wyssie wnętrze, zostawiając pustą powłokę, strawi i patrzy się ośmioma oczami na strawione imago. Czy Karol jest wyrafinowany albo cyniczny? Myślę, że odrobinę tak.

Jego pajęczyna wisi w miejscu kolidującym z wyjściem awaryjnym i do czasu awarii może sobie tam tymczasem wisieć. Tymczasem ja wiszę w kosmosie i póki co nikomu nie przeszkadzam. Póki co jestem jedynym miarodajnym źródłem informacji, na innych bym nie polegał - kłamią, zmyślają, konfabulują i słuchają tylko samych siebie. Są wręcz do nieprzytomności zadurzeni we własnych słowach. Nie wiedzą tego, nie czytają, stąd Paradoks Katza - jednostka chorobowa naszych czasów.

Następna strona