Oraz kilka zużytych nocy

Znowu leżałem na brzegu. Przyznam, że moje ko­lejne inkarnacje stawały się coraz bardziej przewi­dywalne. Czas coś w swoim trybie życia zmienić.

Nawet nie musiałem się zastanawiać czy była, bo oczywiście była. Jak zawsze intrygująca, lecz dzisiaj również nieuchwytna tak. Dla równowagi w sobie też odkrywałem jedynie pustkę rozpuszczoną w próżni i rozpyloną w chaosie.

Byłoby pewnie nietaktem z mojej strony, więc nie śmiałem zapytać: „Skąd ten rybi ogon?”, lub: „Po co to zmienne spojrzenie?”

- To wpływ tutejszej atmosfery... - Usłyszałem w odpowiedzi. Na domiar wszystkiego odgadywała moje myśli! - ...że myśli stają się przezroczyste i nie tylko. - To jest wprost nieznośne! Gdyby dało się gdzieś pójść, przenieść tę całą sytuację, na przykład do kafeterii w Colmar? Jej pewnie, z tym ogonem, bardziej by pasowała tawerna. Swobodniej by się czuła i moglibyśmy otwarcie porozmawiać.

- Nie wytrzymasz ze mną długo. Moje zachowania wszystkich wyprowadzają z równowagi, są mało este­tyczne i obcesowe – pluję i smarkam jak palacz okrętowy, mam urojone alergie, swędzi mnie skóra i nie cierpię wody. Jestem ponadto oziębła i bezpłod­na. Nie dam ci nic oprócz tego, że będziesz się mógł na mnie gapić, będzie to dla ciebie jak obiet­nica spełnienia. W zamian będziesz drapał mnie po plecach i głaskał po wewnętrznej stronie dłoni. Bę­dziesz sprawdzał czy nie mam czegoś we włosach i będę wymagała ciągłej adoracji. Zrobisz wszystko, żeby cię zaspokoiła w jakikolwiek sposób. Pasuje ci to? - Wiem! Powinienem natychmiast wstać, szurnąć krzesłem i wyjść, ale można mi wierzyć lub nie wie­rzyć, byłem zahipnotyzowany. Nie widziałem rybiego ogona, widziałem piękną, roześmianą kobietę o peł­nych, wilgotnych ustach i łagodnym spojrzeniu.

- Widzę, że nadal masz ochotę i nie odszedłeś. To dobrze. Lepiej to zniesiesz. - Kontynuowała. - Będę cię nawiedzać w nocy, wtedy, kiedy będziesz najbardziej spragniony, kiedy będziesz marzył o tym, by mnie dotknąć. Może i czasami dam się do­tknąć, żeby mieć to z głowy. Wtedy uważaj, mogę nie wytrzymać i pewnie kichnę, bo dotyk mnie drażni. Nie przejmuj się jednak i daj mi dojrzeć, bądź cierpliwy, nie możesz być nachalny, bo mnie to zniechęca, tak jak mówienie o tym. - Miała piękne, lśniące czarne włosy. A jej piersi! To było arcy­dzieło – krągłe, sprężyste, ani duże, ani małe, z różowymi sutkami, teraz sterczącymi z zimna i twar­dymi. Widziałem jak mówiła do mnie: „Będę cię słu­chała, byś budował swój wizerunek w moich zakocha­nych oczach, będziesz mógł godzinami opowiadać o sobie i nas. Będę dla ciebie inspiracją. Będę ro­mantyczna i wesoła, będę skłonna do uniesień i do najdziwniejszych przygód, jakie wymyślisz. Poznasz seks od najgłębszej strony. Dla ciebie zrobię wszystko, żebyś był ze mną...”

Skądś to znałem, nie brzmiało to wiarygodnie. Powoli wstałem i tak aby tego nie zauważyła, zajęta ciągłym monologowaniem, a szło jej to całkiem nie­źle, odwróciłem się i poszedłem przed siebie.

Jednak Peryferia to nie był sen!

Następna strona