Translustracja
Wilgoć zaparowuje szyby i lustra. Nie gotuję dzisiaj kapusty, to ja się gotuję w tej temperaturze, jaka nastała od kilku dni. Na powierzchni morza pojawiły się rozgotowane, kalafiorowe twory. Zapaskudziły całe połacie plaży, leżą saute i się rozkładają niczym inwazja niemieckich turystów pozbawionych naturalnych wrogów.
Klimatyzacja powoduje efekt cieplarniany i bardziej hałasuje niż wymienia powietrze. Dlatego ślizgam się chodząc boso po mokrej posadzce w kuchni i w łazience, lepię się ścian i odklejam z głośnym mlaśnięciem.
Na zaroszonym lustrze w jej łazience palcem napisała:
- Jesteś?
- No, ja jestem - odpisałem.
- Nie kłóćmy się - napisała pod spodem.
- A kto tu się kłóci? Kto tu się kłóci? Na pewno nie ja!
- Ja tym bardziej...
- O nie wiem, kto bardziej?
- Nie można kłócić się z samym sobą...
- Można! Właśnie to robię. Kto mi zabroni?
- Możesz przestać!
- Do kogo krzyczysz?
- Właściwie to do nikogo. Przecież nikogo nie ma.
- Phi, od dawna to wiem...
- To się zamknij!
- I ty też...