Wszystko jasne

Oślepiające światło i strasznie trzęsie. Prze­latuje zapewne przez górne warstwy atmosfery – jo­nosferę albo stratosferę. Potężne tarcie rozgrzewa pancerz kombinezonu, który zaczyna parzyć od środ­ka, dlatego strasznie się pocę. Nie wiem czy lecę głową w dół, czy nogami, a może bokiem. W każdym razie mam nadzieję, że wpadnę do oceanu z wielkim sykiem i się ochłodzę. Nie wiele widzę oprócz cze­goś najbardziej białego, przeraźliwie białego jak Grenlandia. Duszno tu i ciężko oddychać ze słoniem siedzącym mi na piersiach, ale to minie, zaraz mi­nie. Taką mam nadzieję.

Nagle ulga, fala oceanu zalała mnie znienacka. Ścieka po mnie, za chwilę uderzyła następna. Kiwam się na boki jak boja. Światło staje się rozlaną plamką, pewnie dlatego, że noc to widzę księżyc w pełni. Jest pięknie, słyszę szum wody i wiatru w słuchawkach...

- Gdzie są moje pieniądze?!

Następna strona