Robert Browning
Jej twarz
(A Face, Dramatis Personae)
Gdyby tylko mieć można kształt jej małej głowy
Odmalowany w jasnych barwach na tle złotym
Podług prawideł dawnej toskańskiej roboty!
Nic nie zakłóca linii jej warg karminowych,
Które się rozchylają — w tym uroda cała —
Lekko — widziane z boku — ale nie w ten sposób
(Bo to byłby dysonans), jakby śmiać się chciała,
Lecz jakby hiacynt, barwy dojrzałego kłosu,
Źdźbło pochylał, by sięgnąć jej ust w pocałunku
I zostać między nimi. Na tym wizerunku
Niżej powinna świecić jej wysmukła szyja,
Którą można rękami dokoła owijać,
Gdzie się rumieniec twarzy w szczerej bieli gubi.
Wiesz, to Correggio w nieba rozpęknięciu lubił
Zbierać anielskie twarze, zbite w grupę jedną
Koło za kołem, które w szarym zmierzchu bledną,
Zgromadzone tam tylko po to, jak się zdaje,
Żeby cud zauważyć, co się właśnie staje,
Chwilę trwa i już znika, gubiąc się w przestworze,
(Który dla jej oblicza tło stanowić może).
Lecz teraz całe niebo w źrenicy się wzmaga
I, by nie stracić cudu, choć mrugnąć się wzdraga.
(tłum. Wiktor J. Darasz, 2000)