Robert Browning pozostaje poetą w Polsce nieznanym. Niestety jego wiersze są rzadko tłumaczone i wydawane w czasopismach i antologiach poezji angielskiej i światowej. Jego wiersze niestety nie trafiły do podręczników szkolnych ani do skryptów uczelniach. Nie licząc anglistyki, gdzie teoretycznie należy do programu nauczania, poeta ten jest nieobecny w dyskursie naukowym i w praktyce dydaktycznej. Nie omawia się jego wierszy na zajęciach z teorii literatury na żadnym kierunku studiów filologicznych. Można wskazać dwunastu poetów, którzy są popularni i ciągle wydawani w Polsce, stosownie do ich znaczenia w literaturze światowej i rzeczywistej wartości artystycznej ich dzieł. Mogą to być, dajmy na to, Francesco Petrarca, Wiliam Szekspir, Rainer Maria Rilke, Aleksander Puszkin, Konstandinos Kawafis, Thomas Searns Eliot, Johann Wolfgang Goethe, George Gordon Byron, Charles Baudelaire, Federico Garcia Lorca, Arthur Rimbaud i Paul Verlaine. Równie dobrze Można wskazać inną dwunastkę twórców. Każdy z nich posiada w naszym kraju kilkadziesiąt wydań poezji. Tymczasem Browning dostał od nas tylko jeden tomik przed czterdziestu pięciu laty. Czy odpowiada nam status pustyni kulturalnej?