02.12 - 08.12
Z nauczania św. Jana Pawła II:
Pierwszym elementem w ogólnej analizie miłości jest element upodobania. Podobać się znaczy mniej więcej tyle, co przedstawiać się jako pewne dobro. Kobieta łatwo może znaleźć się w polu widzenia mężczyzny jako swoiste dobro, a on również jako dobro może znaleźć się w jej polu widzenia. Ta obustronna łatwość upodobania w sobie jest owocem popędu seksualnego, rozumianego jako właściwość i siła natury ludzkiej.
Cała sfera uczuciowa człowieka nie jest z natury nastawiona na poznawanie, ale raczej na doznawanie. Uczucia same z siebie nie mają mocy poznawczej, mają natomiast moc nastawiania i orientowania aktów poznawczych, to właśnie najwyraźniej zaznacza się w upodobaniu. Ale też właśnie to stwarza pewną wewnętrzną trudność, jeśli chodzi o dziedzinę osobowo-seksualną. Uczucia, bowiem pojawiają się w sposób spontaniczny - stąd też upodobanie do jakiejś osoby wyrasta nieraz nagle i nieoczekiwanie - ale reakcja ta jest właściwie "ślepa". Może to być bardzo niebezpieczne dla miłości. Kiedy bowiem reakcja uczuciowa minie - a do jej natury należy właśnie fluktuacja - wówczas podmiot, który cały swój stosunek do danej osoby oparł na tej reakcji, a nie na prawdzie o osobie, zostaje niejako w próżni, pozbawiony tego dobra, o którym mniemał, że je znalazł. A z takiej próżni i ze związanego z nią poczucia zawodu rodzi się nieraz reakcja uczuciowa o przeciwnym zabarwieniu: miłość czysto uczuciowa często przechodzi w również uczuciową nienawiść do tej samej osoby.
(…) istnieje tendencja zrodzona z całej dynamiki życia uczuciowego, która skłania, ażeby ten moment prawdy odwracać od przedmiotu upodobania, od osoby, a zwracać właśnie ku podmiotowi, ściślej zaś - ku samym uczuciom. Wówczas nie myśli się o tym, czy osoba naprawdę posiada te wartości, które się w niej z upodobaniem dostrzega, ale przede wszystkim o tym, czy uczucie, jakie się pod jej adresem zrodziło, jest prawdziwym uczuciem. (K. Wojtyła. Miłość i odpowiedzialność. Lublin 2015 s.70-75)
W zetknięciu bezpośrednim kobiety i mężczyzny zachodzi zawsze u obu osób jakieś doświadczenie zmysłowe. Każda z nich jest "ciałem", dlatego podpada pod zmysły drugiej, wywołując jakieś wrażenie. Zmysłowość polega zawsze na przeżyciu określonej wartości, która wiąże się z tym spostrzeżeniem, zmysłowym. Mówi się wówczas zwykle krótko tak: "Y działa na moje zmysły". To działanie na zmysły wiąże się tylko ubocznie z przeżyciem piękna ciała, z doznaniem estetycznym. (…) zmysłowość posiada przede wszystkim nastawienie pożądawcze: osoba drugiej płci jest ujmowana jako przedmiot pożądania właśnie ze względu na wartość seksualną, która kojarzy się bezpośrednio z samym ciałem, w nim, bowiem zmysły odnajdują przede wszystkim to, co stanowi o odrębności, o "inności" płciowej. (…) osoba ludzka, jak wiemy, nie może być przedmiotem użycia. Ciało zaś jest jej częścią integralną, nie podobna go, przeto oderwać od całości osoby, zarówno wartość ciała, jak i wartość płci wyrażona w ciele opiera się na wartości osoby.
Czysta, naturalna zmysłowość [u zwierząt] kierowana w swych reakcjach instynktem nie posiada nastawienia na samo użycie w oderwaniu od celu życia seksualnego, zmysłowość natomiast u człowieka posiada takie nastawienie. Dlatego też zmysłowość sama nie jest miłością, a bardzo łatwo stać się może jej przeciwieństwem. Równocześnie jednak trzeba uznać, iż w zestawieniu kobieta mężczyzna zmysłowość jako naturalna reakcja na osobę drugiej płci jest jakimś tworzywem miłości małżeńskiej, miłości oblubieńczej. Sama z siebie jednak stanowczo nie spełnia tej roli. Nastawienie na wartość seksualną; związaną z "ciałem" jako przedmiotem użycia, domaga się bezwzględnie integracji: musi być włączone w całkowite i dojrzałe odniesienie do osoby, bez tego stanowczo nie jest miłością. Przez zmysłowość przepływa wprawdzie jakby nurt miłości pożądania, jeśli jednak nie dopełni się ona innymi, szlachetniejszymi pierwiastkami miłości, lecz pozostanie samym pożądaniem, wówczas z całą pewnością nie jest miłością. Zmysłowość musi, więc być otwarta dla innych, szlachetniejszych pierwiastków miłości. (K. Wojtyła. Miłość i odpowiedzialność. Lublin 2015 s. 94-99)
Myśli do refleksji:
Św. Jan Paweł II wskazuje, iż bardzo łatwo pomylić zakochanie z autentyczną miłością. Dlatego też wskazuje jak przeżywać ten czas, a także ostrzega przed pochopnymi decyzjami.
Pomyśl:
· Jaką rolę w rozwoju miłości pomiędzy mężczyzną, a kobietą mają uczucia?
· Jakie niebezpieczeństwo dostrzega św. Jan Paweł II w kierowaniu się jedynie samymi uczuciami w dziedzinie osobowo-seksualnej?
· W jaki sposób zmysłowość może stać się zaprzeczeniem miłości?
· Jak dobrze przeżyć moment zakochania?
Z nauczania św. Jana Pawła II:
(…) wartość seksualna będąca przedmiotem wzruszenia bynajmniej nie musi być związana z samym "ciałem" jako "możliwym przedmiotem użycia". Może ona być związana z całym "człowiekiem drugiej płci". Wówczas przedmiotem przeżycia emocjonalnego dla kobiety będzie wartość "męskości", a dla mężczyzny wartość "kobiecości". Pierwsza może się kojarzyć np. z wrażeniem "siły", druga z wrażeniem "wdzięku", obie zaś łączą się z całym człowiekiem drugiej płci, a nie tylko z jego "ciałem".
W przeżyciu emocjonalnym natomiast odzywa się inne pragnienie i inna potrzeba dochodzi da głosu. Jest to pragnienie bliskości i zbliżenia, a równocześnie wyłączności czy intymności, jakiegoś "sam na sam", jednocześnie zaś jakiegoś "wciąż razem". Miłość uczuciowa trzyma dwoje ludzi blisko siebie, każe im nawet jeśli fizycznie są od siebie daleko - poruszać się wciąż intencjonalnie w swoim kręgu. Miłość ta obejmuje pamięć i wyobraźnię, a równocześnie udziela się woli. Nie pobudza jej, ale raczej wciąga w swą orbitę przez specyficzny nastrój, który ogarnia wolę wywierając na nią swoisty urok.
Kiedy kobieta i mężczyzna, złączeni taką miłością, są blisko siebie, wówczas szukają zewnętrznych środków wyrazu dla tego, co ich łączy. Są to owe różnorodne przejawy czułości, które wyrażają się w spojrzeniach, słowach, gestach, wzajemnym zbliżeniu i zespoleniu obu postaci świadomie nie używam w tym miejscu słowa "zbliżenie ciał", uczuciowość bowiem sama z siebie wydaje się obojgu, zwłaszcza kobiecie, czymś nie-cielesnym, Istotnie nie wykazuje ona takiego nastawienia na ciało jak zmysłowość. Dlatego też tak często utożsamia się miłość uczuciową z miłością duchową.
Rzecz jasna, że to obustronne zbliżenie jako wyraz wzajemnej czułości, chociaż płynie bezpośrednio z samego uczucia, bardzo łatwo może przesunąć się na teren zmysłowości. Zdaje się, że pod tym względem zachodzi na ogół znamienna różnica pomiędzy kobietą a mężczyzną. Uznaje się dość powszechnie, że kobieta jest "z natury" bardziej uczuciowa, mężczyzna zaś bardziej zmysłowy.
Miłość uczuciowa ma wpływ na wyobraźnię i pamięć, a żyje równocześnie pod ich wpływem. Tym się chyba tłumaczy fakt, że w przedmiot swej miłości "wkłada" się różne wartości - wartości, których on sam w sobie nie musi koniecznie posiadać. Są to wartości idealne, nie realne. Żyją one w świadomości osoby zaangażowanej uczuciowo, a często też dzieje się tak, że miłość uczuciowa wydobywa je z ukrycia w podświadomości i stawia w polu świadomości. Uczucie jest płodne wewnątrz podmiotu: ponieważ podmiot chciałby, pragnąłby i marzy, ażeby te różne wartości znalazły się w tej osobie, która jest przedmiotem jego miłości, przeto uczucie wywołuje je wszystkie i obdarza nimi tę osobę, do której się zwraca, ażeby w ten sposób zaangażowanie emocjonalne było tym pełniejsze. Dobrze jest znane to zjawisko, idealizacji osoby będącej przedmiotem miłości. Jest ono charakterystyczne zwłaszcza dla miłości młodzieńczej.
Miłość ta wykazuje taką znamienną ambiwalencję: z jednej strony szuka bliskości osoby umiłowanej, szuka zbliżenia i wyrazów czułości, z drugiej zaś znajduje się właściwie w oddaleniu od niej, nie żyje, bowiem jej prawdziwą wartością, ale żyje niejako na jej konto tymi wartościami, do których sam podmiot lgnie jako do swego ideału. I dlatego sama miłość uczuciowa bardzo często bywa przyczyną rozczarowań. Rozczarowaniem dla niej może być - zwłaszcza, gdy chodzi o kobietę to, że z biegiem czasu uczucie mężczyzny okazuje się tylko jakby zasłoną dla pożądania czy nawet wręcz dla wyraźnej woli użycia. Rozczarowaniem może być zarówno dla kobiety, jak i dla mężczyzny to, że wartości przypisywane osobie ukochanej okazują się fikcją. Jeżeli "miłość" pozostanie samą zmysłowością, samym sex-appealem, to zupełnie nie będzie sobą, ale tylko używaniem osoby przez osobę, ewentualnie używaniem wzajemnym. Kiedy zaś pozostanie samą uczuciowością, wówczas miłość również nie będzie jeszcze miłością w dojrzałym znaczeniu tego słowa. Obie osoby pozostaną, bowiem mimo wszystko jakoś oddzielone od siebie, chociaż może się zdawać, że są tak blisko siebie, bo tak szukają zbliżenia. Uczucie samo choruje na subiektywizm, tak że dojrzały obiektywny profil miłości musi na jego podłożu dopiero kształtować się i dojrzewać z innych źródeł - samo uczucie go nie stworzy. Pozostawione sobie może i ono okazać się czymś tylko "konsumpcyjnym". (K. Wojtyła. Miłość i odpowiedzialność. Lublin 2015 s. 99-103)
Myśli do refleksji:
Dalej podejmuje refleksję na miłością uczuciową, czyli zakochaniem. Tym razem św. Jan Paweł II zaprasza nas do pogłębionej refleksji nad tym w czym się ono wyraża, ale i z jakimi niebezpieczeństwami się wiąże.
Pomyśl:
· Co może stanowić motyw zakochania się?
· Jak kobieta i mężczyzna przeżywają zakochanie? Jakie cechy charakterystyczne tej relacji wymienia św. Jan Paweł II?
· Dlaczego zakochanie utrudnia autentyczne poznanie drugiej osoby?
· Dlaczego „miłość uczuciowa” może okazać się rozczarowaniem?