Wyjazdów nad morze w tym roku trafił się urodzaj. Wiadomo, zawsze determinuje to pogoda, a ta tego lata generalnie dopisuje tak, jak to już dawno nie miało miejsca. Tak więc kolejny wybór na wizytę na "bazowej" plaży w Grzybowie padł właśnie na tytułową datę, kiedy to zapowiadane było bezchmurne niebo, a sztorm wiejący na Bałtyku przez kilka poprzednich dni już miał się uspokoić.
To już piąta moja recenzja z tego miejsca, także na początku może o nowościach, których przy poprzednich wizytach nie było. Pierwszą zauważoną nowinką była stylowa tabliczka informująca o plaży naturystycznej, którą widać na zdjęciach. Pojawiła się przy płocie odgradzającym plażę od rezerwatu wydmowego na wysokości boiska do siatkówki. Mogę zgadywać, że to właśnie inicjatywa siatkówkowej ekipy. Brawo! Oby tylko się utrzymała do końca sezonu, bo, jak pokazuje smutna praktyka z innych plaż N, takie tabliczki bardzo często komuś przeszkadzają i długo na swoim miejscu zazwyczaj nie wytrzymują. Trzymam kciuki, by w tym przypadku było jednak inaczej.
W kwestii pogody, to oczywiście, jak to wszystkie prognozy zgodnie wieszczyły, pełnia słońca słońca cały dzień. Rano w zasadzie bezwietrznie i morze wyglądało jak jezioro, ale zmieniło się to diametralnie po południu. Zaczął wiać dość konkretny wschodni wiatr i w jego efekcie pojawiły się całkiem wysokie fale. Można zatem było trochę z nich skorzystać. Jakość wody taka, jak przy poprzednich wizytach - w tym roku ten aspekt wydaje sie niezmienny.
Co się w ciągu dnia najbardziej rzucało w oczy to bardzo dużo ludzi na plaży. Zwykły wtorek, a frekwencja taka, jakby to weekend był. Choć po południu dość silnie wiejący wiatr dość szybko większość towarzystwa z plaży wygonił. Zdecydowana większość to tradycyjnie pozytywne grzybowskie towarzystwo, siatkówka po południu jak zwykle się zaktywizowała. Na plus to również spotkani znajomi z różnych części Polski, nominalnie głównie z saunowych kontekstów, ale jak widać zwolenników naturyzmu wśród poprawnych saunowiczów jest niemało :) Jeśli czytają tę relację, to pozdrowienia :)
Niestety, duża frekwencja oznaczała, że nie brakowało też tekstylnych, i, podobnie, jak w ostatnich przypadkach, rozsianych po całej plaży. We wszystkich odnotowanych przez mnie przypadkach były to tekstylne panie towarzyszące nagim partnerom. No i również niestety tym razem trafiło się, że zaraz koło mnie taka właśnie parka się rozlokowała, co sprawiło, że zdecydowałem się przenieść legowisko w bardziej nagi sektor. Na szczęście znalazło się miejsce, bo z tymi w pasie przy wydmach w zawansowanej części dnia łatwo nie było, a bliżej brzegu z oczywistych względów leżakować nie chciałem. Szkoda, że takie mieszane tekstylno-naturystyczne parki ostatnio nachalnie wpychają się w sam środek plaży... :( Miejsce takich mieszanych konfiguracji zwyczajowo zawsze było na obrzeżach plaży, ale ta dobra praktyka wydaje się zanikać :( No i efekty, jak opisane... Dodam tylko, że tekstylnych spacerowiczów jak zwykle też sporo.
Co do innych okoliczności, to ostatnio czytałem w pewnej relacji, że negatywem są przepływające obok plaży skutery. Faktycznie było kilka takich. W czasie poprzednich moich wizyt też przepływały, ale jakoś nie zakodowało mi się to na tyle, by o tym wspomnieć. Jeśli o mnie chodzi, to mi one kompletnie nie przeszkadzają. Płyną po wodzie na tyle szybko, że owi skuterowcy zupełnie nie mają możliwości pooglądać sobie golasów. Mnie najbardziej na plażach naturystycznych generalnie przeszkadza wszystko to, co jest związane z ewentualnym oglądaniem nagich plażowiczów przez osoby ubrane, a w opisywanym przypadku taka sytuacja nie ma miejsca. A mnie osobiście hałas od nich zupełnie nie wadzi - ja ciszy na plaży nie szukam.
Cóż, wizyta w sumie spoko, choć nieco zakłócona przez tekstylne paniusie, ale jednak dało się w miarę temu zaradzić i przez zdecydowaną większość czasu konkretny słoneczno-wodny wypoczynek był. Opalenizna odświeżona, kąpieli w morzu było pod dostatkiem. Szkoda tylko, że tak ciężko obecnie o błogi, niezakłócony przez tekstylnych intruzów (a ściślej głównie przez tekstylne intruzki) nagi wypoczynek. No, ale cóż, bilansując wszystkie za i przeciw, plaża w Grzybowie wciąż jest optymalnym dla mnie wyborem w kwestii nadmorskich plażowych wypadów, pomimo, że do ideału sporo jej brakuje i mam wrażenie, że coraz bardziej się od tegoż oddala...
I jeszcze fotki, tym razem ze sporą ilością ornitologicznych inspiracji :)