Na plaży w Dębkach nie było mnie niespełna 5 lat. Miało mnie nie być już tam wcale, przez brak sensownej opcji dojazdowej. Ale cóż, po jakimś czasie udało mi się wymyślić nieco inny wariant dotarcia tam, więc plaża wróciła w poczet możliwych opcji wyjazdowych. Niemniej, jest na tyle daleko, że za często siłą rzeczy tam nie mam szans być. W tytułowym dniu okolicznością, która mnie skłoniła do podjęcia takiej eskapady był fakt, że tylko dla tej części wybrzeża były korzystne prognozy na cały ten dzień. Finalnie okazało się, że na całym wybrzeżu było jednak ładnie, ale cóż - przy jednodniowych nadmorskich wyjazdach nie pozwalam sobie nawet na odrobinę pogodowego ryzyka, również będąc gotowym jechać nieco dalej. I w ten sposób padło na Dębki właśnie.
No i zacznę chronologicznie, a zarazem od największego negatywu tej plaży, czyli od opcji dojazdowej. Wybrałem dojazd przez Kościerzynę, gdyż do tego miasta prowadzą ode mnie w większości ładnie wyremontowane drogi, a dalej prosto na północ drogami powiatowymi. Te też jakościowo raczej dobre, co sprawdziłem zresztą wcześniej na Google Streetview, no ale... W Pomorskiem lokalne samorządy mają chyba jakąś dziwną obsesję na punkcie robienia ok. 50-metrowych odcinków z ograniczeniem do 20 lub 30 km/h, wraz ze stawianiem progów zwalniających. Łącznie takich między Kościerzyną a Dębkami było 11 (w powrotnej drodze liczyłem...). Ok, wiem, można by było się w to wszystko nie zabawiać i sypać naokoło S5-ką i A1-ką, ale jak mi Google wyliczyło w ten sposób grubo ponad 300 km w jedna stronę, poległem... Zresztą, remonty na A1 i możliwe korki na wysokości Małego Trójmiasta Kaszubskiego na korzyść tej opcji tym bardziej nie działają. A jeszcze co do dojazdu, to do samych Dębek od strony Jeziora Żarnowieckiego, 4 km gruntowej drogi... Asfaltową naokoło przez Odargowo próbnie przetestowałem jadąc z powrotem - dużo dalej i wcale nie szybciej... Czyli cóż, Dębki już tak mają - dojazd z północy Wielkopolski pozostaje dla mnie największym minusem tej plaży.
Kolejna kwestia logistyczna - parkowanie. Tu problemów zero. Przy ul. Zakonnej mnóstwo wolnego miejsca, a jak się okazało w czasie przejścia na plażę, obecnie jest zorganizowane więcej miejscówek bliżej przepompowni. Te mają tę zaletę, że jest tam więcej cienia. Następnym razem podjadę sprawdzić najpierw tam. Zawsze można się cofnąć, jakby co. Gdyby jeszcze dojazd do tych wszystkich parkingów był jakiś bardziej cywilizowany...
No, ale na tym koniec utyskiwania :) Sama plaża to po prostu bajka. Nie bez kozery ma ona najlepszą reputację spośród wszystkich nadmorskich plaż. Przede wszystkim, szeroka, na oko o jakieś 50% szersza niż plaża w Grzybowie, na której byłem kilka dni wcześniej. Optycznie oceniając, przestrzeń dla golasów w zasadzie ciągnęła się bardzo daleko w stronę Białogóry. Dodatkowo, na plaży w okolicy wejścia 26 utworzyły się dość specyficzne brodziki. Na początku w sumie dość fajne, ale pod koniec plażowania, kiedy to zazwyczaj więcej spaceruję niż leżę, wykorzystując późno-popołudniowy kąt padania słońca, sprawdzałem ten brodzik i woda w nim to była już dosłownie "zupa" po całodziennym nagrzewaniu przez słońce. Co do wody w morzu, to całkiem ok, w miarę orzeźwiająca i względnie czysta, choć do przejrzystości to sporo jej brakuje. Ale bałtycka woda chyba nigdy w pełni przejrzysta nie jest, ja przynajmniej jeszcze takiej na polskim wybrzeżu nie widziałem. Przy wejściu 26 ustawione śmietniki, a dalej toi-toi, czyli najbardziej podstawowe udogodnienia, które moim zdaniem powinny być na każdej plaży.
Pogoda oczywiście bardzo dopisała, a dodatkowym elementem był bardzo przyjemnie orzeźwiający wschodni wiaterek. Wprawdzie niósł on ze sobą trochę drobinek piasku i trzeba było później wszystko z tegoż wytrzepywać, ale efekt naturalnej klimatyzacji tej morskiej bryzy był rewelacyjny. Wprawdzie ja jestem w stanie smażyć się również na bezwietrznej patelni, ale jak są takie bardziej komfortowe realia, to nimi nie pogardzę ;)
Frekwencja na plaży duża i co najbardziej zwróciło moją uwagę, to to, że w porównaniu z Grzybowem sprzed kilku dni, ludzie w Dębkach byli wyraźnie lepiej opaleni. Nie wiem, czy to kwestia tych paru ładnych ostatnich dni (w Grzybowie byłem w pierwszy ładny dzień tej serii), czy to ogólnie pogoda na Pobrzeżu Kaszubskim lepiej dopisywała niż w okolicach Kołobrzegu, ale różnicę koloru skóry było widać. Przekrój bywalców bardzo różny, wliczając to niemało rodzin z (nawet czasem bardzo małymi) dziećmi. Proporcje płci na oko były bliskie wyrównanym. Oczywiście w pełni nago nie było (chyba na plażach z takim przerobem nie ma na to szans...), były osoby mające na sobie elementy garderoby, co widziałem głównie idąc do toalety lub więcej spacerując pod koniec pobytu, ale akurat w obrębie miejsca, w którym ja leżakowałem, wszyscy byli nago. Dało się zauważyć jedno towarzystwo bardziej chyba imprezowe i późnym popołudniem słychać było od nich skutki ilości wypitego alkoholu, ale nie dawało się to jakoś szczególnie we znaki innym plażowiczom. Więc w sumie ok - każdy niech się relaksuje, jak chce, byle nie naprzykrzać się innym. Bardzo dużym pozytywem była też bardzo mała liczba tekstylnych spacerowiczów, co z racji bliskości samej miejscowości jest pozytywnym zaskoczeniem.
Cóż tu dużo podsumowywać - rewelacyjny pobyt z fantastyczną pogodą, skóra nabiera coraz bardziej brązowego koloru. To jest to! Powiem szczerze, ta plaża jest tak fajna, że co jakiś czas warto i tam się wybrać, nawet jakoś przebolewając te opcje dojazdowe. Sama plaża to dosłownie naturystyczna odznaka jakości - każdy miłośnik naturystycznego wypoczynku powinien być nią zachwycony!
Tym razem sesja zdjęciowa nieco okrojona, bo ciężko było znaleźć ujęcia tak, żeby nikogo nie było w kadrze, nawet rano i późnym popołudniem ... Ale coś się udało :)