Spitsbergen

Crystal Cave, Hansbreen, Svalbard16.01.2016    Wychodzimy z bazy o 9.15. Brak dostatecznej ilości śniegu wokół stacji uniemożliwia użycie skuterów śnieżnych. Trzeba iść. Do moreny jest niedaleko, idziemy po zamarzniętej tundrze. Wspinamy się na morenę, a tam w żlebach śnieg po kolana. Brnąc w kopnym, nawianym śniegu, po 45 minutach dochodzimy do martwego czoła lodowca Hansa. Tam pozostawiliśmy wcześniej jeden skuter. Nas jest czworo, więc trzy osoby zapinają narty, a jedna na skuterze robi za lokomotywę. Najpierw skuter ciągnie dwie osoby, potem wraca po ostatnią. Pod Tuvą, przebrani i uszpejeni znajdujemy się koło 11. 

    

    Otwór wejściowy jaskini znajduje się na pozycji geograficznej N 77° 02’30,4” E 15° 34’33,4”. Zlokalizowany jest u podnóża góry Tuva, na wysokości ok. 145m n.p.m. Zaraz po wejściu do jaskini korytarz skręca w lewo, by po następnych kilkunastu metrach znów skręcić o ok.90 stopni w prawo. Krótki, 13m zjazd z półką w środku prowadzi na dno pierwszej studni. Miesiąc wcześniej byliśmy tutaj z Antonem i Jarkiem (wtedy bez Dominiki), i doszliśmy tylko do tego miejsca. Czop śnieżny zatkał pozostałe wejścia. Po sylwestrowej odwilży (przez prawie tydzień temperatury dochodziły do +5 stopni), śnieg stopniał i otworzył nowe korytarze. Ciąg jaskini skręca o 180 stopni i wiedzie krótkim przełazem z 1m prożkiem do małej komory. Zakręt w prawo i pochylnią wspina się kilkanaście metrów do góry. W środku pochylni korytarz skręca o ok. 60 stopni w lewo. Za pochylnią skręt w prawo i ciąg otwiera kilkudziesięciu metrowy poziomy, wyrzeźbiony w lodzie korytarz. Mierzymy temperaturę: +3 stopnie. Na plusie, nie wieje, miło i przyjemnie. Temperatura zmierzona w innych miejscach jaskini i podczas poprzednich wejść jest podobna. Wygląda to na stałą temperaturę wewnątrz tego lodowego labiryntu. W 2/3 korytarza znajduje się krótka pochylnia, którą bez problemu można pokonać w rakach. Korytarz kończy się serią dwóch zjazdów. Pierwszy, ok. 5m, następnie 3m poziomego wąskiego korytarza, a następnie drugi, ok 15m zjazd. Dochodzimy do sali, z której wąskim przełazem przez śnieg i skręcie w prawo otwiera nam się 10m stroma pochylnia w dół. Można zejść bez asekuracji, jednak dla bezpieczeństwa wkręcamy śrubę i zrzucamy linę. Pod pochylnią znajduje się prostopadły do niej korytarz w prawo i lewo. Ten w lewo prowadzi do góry, skręca znów w lewo o 90 stopni i zaciskiem wyprowadza z powrotem do sali pod serią zjazdów. Korytarz w prawą stronę, po obejściu kantu z lodu i przejściu lekką pochylnią ok. 7m doprowadza do studni o głębokości 23,5m. Na dnie studni znajduje się woda. Pierwszy zjeżdża Jarek. Krzyczy, że tam na dole jakby puszczało dalej, w bok, tylko ta woda. Próbuje założyć trawers. Moczy tyłek i nogę, po 45 minutach wychodzi i mówi że ma dość.    

    Drugi zjeżdżam ja. Faktycznie, jakby chciało puścić, ale nie podejmuje się dokończenia trawersu. Jarek i tak już tu robił akrobatykę. Wsadzam czekan do jeziorka, nie dostaje do dna. Konsultacja z ekipą, decydujemy że likwidujemy śruby wkręcone z akrobatyczną finezją przez Jarka, i że trzeba będzie wrócić. Albo w woderach, albo wręcz z pontonem. Do przepłynięcia jest jakieś 5m. Wychodzę ze studni, następni zjeżdżają Anton i Dominika. Zaczynamy wracać. Za poziomym korytarzem, tuż nad pierwszym, 5m zjazdem, w stropie znajduje się przejście do góry. Anton decyduje się wywspinać drogę w tym lodospadzie, ja asekuruje. Po lodowej wspinaczce dochodzimy do niskiej salki, gdzie po lewej znajduje się otwór patrzący na studnię (jest to otwór w ścianie studni, mniej więcej w połowie jej głębokości). Po prawej stronie przełaz do góry prowadzi do pochylni, którą wspinaczka kończy się czopem śnieżnym. Po wbiciu sondy lawinowej okazuje się, że czop ma 1m miąższości a sonda wystaje ponad lodowcem. Jest to drugie wejście do jaskini. W połowie tej pochylni znajduje się trawers w prawo, który prowadzi do wspomnianej wcześniej studni, w której ścianie jest wejście do pierwszej, niskiej salki.     

    Wychodzimy z jaskini o 17.30. Przed 19 wracamy do bazy. W planach na następne wyjścia – wzięcie pontonu, próba znalezienia dalszych ciągów korytarzy i skartowanie jaskini. Ostatnie dostępne plany pochodzą z 2004 roku. Jaskinie wewnątrz lodowca, ze względu na jego ciągły ruch, zmieniają się...

Więcej zdjęć TUTAJ

W wyjściu brali udział:

Anton Sedlák - Horská záchranná služba

Maciek Błaszkowski – Katowicki Klub Speleologiczny

Dominika Dąbrowska

Jarek Zajączkowski

tekst i foto: Maciej Błaszkowski