Śnieżna Studnia - wrzesień 2011![]() Dzięki uprzejmości kolegów ze Speleoklubu Tatrzańskiego (ST) mieliśmy przyjemność zwiedzić drugą najgłębszą jaskinię w Polsce. ST od wielu lat prowadzi eksplorację jaskini Śnieżna Studnia. Po wyczerpaniu możliwości eksploracyjnych we wschodnich partiach jaskini (kierunek Sala Inka; ok. - 400 m ) postanowiono przenieść resztki ekwipunku z Sali Inka pod Studnię Wazeliniarzy (ok. -500 m). Sprzęt ten w niedalekiej przyszłości zostanie wykorzystany do dalszej eksploracji w zachodnich partiach jaskini. Kolegom pozostało tam do sprawdzenia jeszcze parę kominów. Życzymy im owocnych wspinów. Dodatkowo na akcji chłopaki z ST wykonali pomiary dwóch kominów znajdujących się w Sali Inka. Otwór Śnieżnej Studni położony jest na stokach Małołączniaka na wysokości ok. 1748 m n.p.m. Dojście do jaskini prowadzi przez Dolinę Małej Łąki, Niżnią Świstówkę, Przechód i wyżej nad otworem jaskini Wielka Śnieżna. Ekipa w składzie Filip Filar (ST), Michał Parczewski (ST) oraz Jacek Szczygieł (KKS) i Szymon Konsek (KKS) ambitnie wyruszyła 10 września 2011 roku z samego rana w kierunku jaskini. Była godzina 7:30. Pogoda bardzo sprzyjała uciążliwemu zdobywaniu wysokości. „Temperaturka” była w sam raz, a lekki wiaterek pięknie chłodził gorąc wychodzący z naszych zapoconych koszulek. Po ok. 2,5 godziny drogi osiągnęliśmy otwór jaskini. Szybka przekąska, coś do picia i znowu ubieranie się w brudne „kombiaki”. Powierzchniową poręczówką zjeżdżamy do nory. Jest godz. 11:00.
„Mały!!! To na pewno tu…?! Tak, dawaj…! O kurde… bydzie bida… Taka dupna nora, a takie ciasnoty!” – pomyślałem. I przekop jakoś pękł, ale z drugim trochę powalczyłem. Głęboki wydech i klata puściła. Udało się! Schodzimy dalej. Studnia Wazeliniarzy… 230 m zjazdu w pionie podzielonego paroma półeczkami. Najdłuższa studnia w Tatrach! Po szybkich przepinkach osiągamy dno Studni, ok. -500 m . Przechodzimy parę trawersów nad Studniami Boskich Marmitów. Trochę zapieraczki, rozpieraczki…, przejście nad zjazdem do Studni Czekoladowej. Przechodzimy przez Promenadę Słońca – korytarz (wygląda jak chodnik w sztolni), w którym znajdują się najładniejsze formy naciekowe jaskini, stary meander, Zawalisko i po ok. 1,5 godziny „ciorania” docieramy do Naszego celu. W Sali Inka zrobiliśmy dłuższy rest. Jakaś przekąska, dyskusja, parę fotek i powoli pojawiająca się myśl o powrocie mobilizuje Nas do pakowania ekwipunku eksploracyjnego. Filip i Michał zostali w sali. Robili pomiary dwóch znajdujących się tam kominów. Dołączyli do Nas później. Razem z Małym zabraliśmy swoje wory. W drodze powrotnej Jacek wykonywał pomiary geologiczne. Tym razem funkcję skryby pełniłem ja. Strasznie „upierdliwa” robota J , ale Małemu z chęcią pomogłem. Po spokojnym 2,5 godzinnym łojeniu dotarliśmy z Małym pod Studnię Wazeliniarzy. Zostawiliśmy tam pobrany wcześniej sprzęt z Sali Inka. Chłopaki Nas nie dogonili więc zdecydowaliśmy się na spokojne wychodzenie do góry. Powoli do przodu długie odcinki lin pękały. Zaczyna brakować wody, a gdzie tam jeszcze… Jakby nie było jest co łoić. ![]() Zadowoleni opuszczamy stoki Małołączniaka. W drodze powrotnej podczas przejścia przez Przechód dotarły do Nas dziwne odgłosy. „Może jakiś demon wyskoczył z pieczary...” – powiedział Filip J. Przypuszczaliśmy, że mógł to być niedźwiedź bądź jeleń. Cała akcja łącznie z podejściem i zejściem zajęła nam 16,5 godz. Głodni , spragnieni browarka, ale szczęśliwi dotarliśmy do bazy,
gdzie czekały na Nas zimne śpiwory…
Więcej zdjęć z wyjazdu zamieszczono w galerii. Autor relacji: Szymon Konsek |