Klubowy obóz tatrzański 2013

W KOLEJCE DO JASKIŃ 

czyli długi weekend w Tatrach.

W długi weekend tj 9-11.11.2013 wybraliśmy się sporą klubową ekipą w Tatry. W sobotę (9), poszliśmy do dwóch jaskiń w trzech zespołach: Mały z Michałem Machnikiem do Śnieżnej, Szymon, Żaku, Jogi, Maciek, Kasia i Dawid oraz Marek do Czarnej na trawers, a Magda z Michałem w partie Techuby.

ŚNIEŻNA

Warunki na podejściu były idealne, trawa leżała temperatura akurat, śniegu brak… Niestety nie tylko my chcieliśmy wykorzystać ten moment i tak pod otworem Śnieżnej spotkały się trzy ekipy:

6 osób z łodzi, 6 osób z Wałbrzycha (z którymi z resztą spędziliśmy miło poprzedni wieczór na bazie) i nasza dwójka. Pomimo sprawnej ekipy, 14 osobowa gąsienica musiała się przyblokować.

Na szczęście na – 300 nasze drogi się rozeszły i każdy z sukcesem zrealizował swój cel. Naszym były oczywiście… pomiary. Tym razem wykonane w Partiach Zakopiańskich i Wodociągu. Niewielka głębokość jaką osiągnęliśmy pozwoliła jeszcze na świeżo rozpocząć wychodzenie co zaowocowało dobrym czasem przy dwuosobowym zespole. Niestety po wyjściu okazało się że pada zmarznięty deszcz, który na zejściu wprawił nas w stan permanentnej równowagi chwiejnej. Pomimo niesprzyjających warunków udało się nie zaliczyć żadnej gleby! Co było nie lada wyczynem, spowodowanym za pewne totalnym skupieniem.

CZARNA

Z podejścia pod otwór najtrudniej było pokonać dolinę Kościeliska do Polany Pisanej. Tłumy turystów, jak i pędzące bryczki były najgorszą przeszkodą w szybkim dotarciu pod otwór. Na szczęście od polany było już znacznie mniej tłoczno, choć i na podejściu skumulowało się kilka grup grotołazów. Ku nasze uciesze udało nam się jednak wyjść na prowadzenie, co pozwoliło w miarę sprawnie dotrzeć na górę i zjechać zlotówkę. W Sali Ewy i Anki, Magda z Michałem powędrowali w Techuby, a pozostali w stronę Prożka Rabka. Siedem to nie jest idealna liczba osób na szybki trawers jaskini, dlatego nasze tempo można nazwać kursowym :)Na szczęście Szymon i Jogi bardzo sprawnie prowadzili wspinaczki i poręczowanie, a pozostali deporęcz.

Początkowo planowaliśmy obejść Imieninową i dotrzeć do Sali Św. Bernarda przez Brązowy Próg, ale bardzo wysoki stan wody na obejściu zmusił nas do zjechania studnią. Wspinaczka Progiem Latających Want pochłonęła trochę czasu, ale tutaj znowu uznania dla chłopaków, którzy świetnie sobie poradzili, dzięki czemu wszyscy cali i zdrowi stanęli po drugiej stronie otworu.

 

Ku naszemu nie zadowoleniu okazało się, że na zewnątrz sypie topniejący śniegi, a temperatura nie sprzyja powolnemu schodzeniu. Więc ile sił w nogach popędziliśmy w stronę bazy. Na szczęście dziewczyny czekały na nas z pyszna kolacją, mimo iż pora nie było wczesna.

Po za jaskiniami nasi klubowicze zaliczyli kilka standardów powierzchniowych jak: Czerwone Wierchy, Giewont, rejon Stawów Gąsienicowych i otoczenie Chochołowskiej.

Warto również wspomnieć o fantastycznej jak zawsze atmosferze na bazie u Kasi Truchan, gdzie oprócz nas spali również przyjaciele z WKGiJ i jeden egzemplarz z WKTJJ.

Dziękujemy wszystkim za udany weekend i z niecierpliwością czekamy na kolejny obóz klubowy.

MAŁY i ŻAKU