Opat Lot przyszedł do opata Józefa i mówi:
Ojcze, zgodnie ze swoimi możliwościami przestrzegam skromnej reguły,
poszczę, modlę się, medytuję i uprawiam w milczeniu kontemplację;
i tak jak umiem staram się oczyścić moje serce z myśli:
cóż więcej mogę zrobić? Starszy opat w odpowiedzi wstał, wyciągnął ręce ku niebu,
a jego palce upodobniły się do dziesięciu ognistych lamp.
Dlaczego cały nie zamieniłeś się w ogień? - zapytał.
Apoftegmaty Ojców Pustyni.
Ogniste lampy...
Chcę rozpalić ogień
tam gdzie nie ma łez
tam nie ma Bożego światła
łzy oczyszczają
uczą mądrości serca
słony smak zwycięstwa
*
Moje dłonie nie płoną
w sercu tli się słaby ogień
żar ognia
gdzie nie ma łez
nie ma Bożego światła
oczyszczenie w łzach
mądrość serca
słony smak zwycięstwa
*
Nie ma człowieka
nie ma przyjaznej ręki
w szalejącej burzy śpiący Chrystus
Zaniepokojona
oczy przestraszonej sarny
otwarte niebo za mgłą
Dwie małe wiewiórki w śniegu
śmiech zamarzającego lasu
ciepło dotkniętej dłoni
*
Otwarte niebo
tęcza we mgle
las pełen śnieżnego puchu
Jest dużo światła
topnieje zimowy śnieg
w wodach Dniepru odbita tęcza
Dziecko światła
w ciepłych barwach zanurzone dłonie
w kroplach rosy drga śpiew tęczy
*
Słucham ciszy
patrzę w oczy
tam płonie ogień
Płonę ogniem
płonę grzechem
płonę swoim życiem
w ogniu jest żar
w ogniu jest światło
w ogniu jest miłość
*
Łzy w otwartych dłoniach
krew baranka na śniegu
tęcza zanurzona w nadziei jutra
Uśmiech
to zgoda na Boże TAK
uśmiech
to zgoda na dziś
uśmiech
to zgoda na moje ja
*
Kiedy w sercu światło
burza nocy staje się wspomnieniem
kiedy w sercu światło
demony wojny stają się karłami
kiedy w sercu światło
miłość nieprzyjaciół staje się niczym
kiedy w sercu światło
dzień jak święto nie ma końca
*
Rano mgła
W dzień promienie słońca
przyjaciele w kwiatach na łące
Rozerwana mgła
na moście przemykające metro
dzień jak co dzień
Święto kuczek
misterium swiatła co ma swój koniec
góra Tabor pełna światła
z Jezusem na krańce świata
*
Na krańcach świata
tacy sami ludzie jak tutaj
Na krańcach świata
dużo światła jak w jasny dzień
Na krańcach świata
dzikie zwierzęta dają się głaskać
Na krańcach świata
niebieskie niebo pełne pierzastych obłoków
Na krańcach świata
płaczące serca oczekują ukojenia od łez
Na krańcach świata
zaczyna się świt pełen nadziei
*
Kiedy na duszy smutek
kiedy bliscy opuszczą
kiedy radości nie ma
kiedy w ogrodzie wiatr gra z liśćmi
kiedy w sercu szum niespokojnych słów
kiedy patrzę w znajome oczy
chcę uwierzyć słowom
chcę uwierzyć gestom
chcę uwierzyć sobie
*
Jeśli pytasz dlaczego
popatrz na Jego ręce
w otwartej dłoni struga czerwonej krwi
jeśli chcesz wiedzieć
ile kosztuje miłość
nie słuchaj słów
jeśli chcesz
uśmiechnij się do siebie
jeśli chcesz
nie zapomnij o tęczy
*
A może jest inaczej niż myślisz
tęcza we mgle zasypia snem sprawiedliwego
A może jest inaczej niż myślisz
w pyle dróg ośmiu błogosławieństw
znikają grzesznicy
A może jest inaczej niż myślisz
nie zatrzymane ciepło dłoni
ucieka w zapomnienie
A może jest inaczej niż myślisz
nie mogę znaleźć człowieka
sam zamknąłem oczy
A może jest inaczej niż myślisz
we śnie odnalazłem swoje imię
zaplątane korowody klownów
A może jest inaczej niż myślisz
bo mówi to ktoś kogo już nie ma
A może jest inaczej niż myślisz
to nie tylko chwile szukania ciepła i łez
A może jest inaczej niż myślisz
wypowiedziana modlitwa za siostrę
odkryte drzwi do nieba
A może jest inaczej
brat jest inny niż myślisz
A może jest inaczej
wszystko jeszcze przed nami
A może jest inaczej
jeśli zdołasz zawołać Amen
zanuć w ciszy Alleluja
*
Aby nie zapomnieć o świetle
pochylam się nad chlebem i winem
znowu przerasta mnie to wszystko
Tańczące w ciemności piórka
dotykają czegoś czego nie ma
świat krąży w zawrotnym pędzie
Już lato
wiosna była krótka
jakby jej nie było
Nie ma wojny
tylko wspomnienie pełne łez
w ogrodach biel owocowego kwiecia
*
Czernobylski Tryptyk
Mała Lenka
z wtuloną w siebie gęsią
stoi na jednej nodze jak bocian
Jeszcze na Białorusi
tuż pod granicą z Ukrainą
opuszczona wioska po awarii reaktora
Młody batiuszka
wrzuca do kosza skażone jabłka
w oknach wystraszone oczy tych co zostali
*
A w nocy jest jakaś cisza
dostępna i niedostępna
jak pierwsza miłość którą szkoda utracić
Miłość Serca Jezusa
otwarta rana
zakryta bólem i
tęsknotą
Więcej nie mogę
ktoś czeka w oddali
zagubiona w trawie biedronka
*
A w ogniu jest radość
ciepło co rozgrzewa zmarznięte dłonie
a w ogniu jest radość
ciepło przemieniające serce
a w ogniu jest radość
doskonała jak ogień Ducha Świętego
a w ogniu jest święto
nie ma końca miłość wylana na krzyżu
*
Zaśpiewaj AMEN
zaśpiewaj TAK
zaśpiewaj ciche ALLELUJA
zaśpiewaj siebie w pełni życia
wczoraj minęło w budzącym się dziś
jutro ma odcień nadziei pełnej światła
*
Przyjdź Duchu Prawdy
wołam dziś wyciągając ręce
błagając kolejny raz o Twe miłosierdzie
A w ogniu jest radość
ciepło co rozgrzewa zmarznięte dłonie
a w ogniu jest radość
ciepło przemieniające serce
a w ogniu jest radość
doskonała jak ogień Ducha Świętego
a w ogniu jest święto
nie ma końca miłość wylana na krzyżu
Niedziela Zesłania Ducha Świętego, 3.06.2001
*
Gdzie zaczyna się tęcza?
Tęcza zaczyna się tam
gdzie ostatnie krople spadającego deszczu
spływają z zielonych liści
Tęcza zaczyna się tam
gdzie zranione serce zaczna śpiew
Tęcza zaczyna się
w sercu śpiewającym
wieczną pieśń chwały
ALLELUJA
*
Ślady na drodze
w szumie wiatru
śpiew innego świata
Jutro będzie inaczej
wymazane z pamięci dzisiaj
w kwiatach lipy zapach nadchodzącego lata
Poranek pełen rosy
krople źródlanej wody
tęcza nad horyzontem
*
Cień ikebany na białej ścianie
przenikający zapach kadzidła
w oddanym życiu pełnia
Letni deszcz
spalona ziemia
oczekuje życia
Kojący szum spadających kropel
ukojenie przerwane grą błyskawic
tańczące ognie gasnącego ogniska
Deszczowa piosenka
na granicy deszczu
śpiewam siebie wyciągając ręce
*
Dziękuję za sekret
w zielonych liściach za oknem
skacząca tęcza znika w Dnieprze
W Twoich łzach
uśmiech dziecka
twarz zakryta w objęciach mamy
Łzy Boga
pełne współczucia
miłosierdzie ufające wolności
*
Jak spłoszona sarna
chronisz oczy przed światłem
dotykam ognia pełnego bólu
Wątpić w miłość
dotykać gorącej rany
inny świat innego życia
Odpowiedź prosta
inaczej nie można
inaczej znaczy zawsze za mało
*
W cieniu wielkich gór
spadająca woda śpiewa cichą pieśń
dzisiaj wszystko można usłyszeć
Syberyjska bajka
tęcza ukryta w porannej mgle
w promieniach słońca otwarte Niebo
Przed nami otwarty świat
wolność dla ptaków
ziemia pełna Bożej miłości
*
W naszych dłoniach
topniejące płatki lodu
za oknem śnieg - przenikliwe zimno
Serca płoną ogniem
na stole znowu chleb i wino
moc z Nieba czyni cud
Chcę tylko podziękować
chcę tylko przeprosić
chcę tylko iść dalej
*
Droga Bożych błogosławieństw
pośród betonu, zbóż i lasów
nasza droga do Emaus
Droga do źródła
przykryta jesienią
liście klonu tańczą uwielbienie
Uwielbiam Pana
cichym jak bicie serca śpiącego dziecka
Alleluja - Alleluja - Alleluja
*
Zawsze jest niebo
zawsze jest dziś
zawsze jest Zmartwychwstanie
Deszczowa piosenka
łzy spadających liści
śpiew drgającej w deszczu tęczy
Jeśli nic się nie stało
zatańcz taniec życia
ostatni raz dotknij tęczy
*
Wzburzona toń wody
spragniony anioł dotyka ust
słowo pełne mocy odkrywa tajemnicę
W ogrodzie jesień
nad Dnieprem mgła
w sennym świecie przebudzony dzień
Mgła rozrywana wiatrem
śpiew lecących żurawi
za dalekim morzem to samo słońce
*
Na drodze błogosławieństw
rozrzucone kamienie wśród ostów i traw
Boża logika mojego tak
Cichy śpiew duszy
z Jezusem na morzu
więcej można gdy zakrywa fala
Słowo z krzyża
pragnienie Jezusa
odzyskany obraz rozbitego lustra
*
Bajka o drzewie
sen o wiośnie
przebiśniegi kwitną za oknem
Nadzieja otwarta w niebie
w śnieżnych płatkach ukryte łzy
białe sari pełne światła
Wyciągnięte ręce
dłonie w geście modlitwy
bez granic może być tylko miłość
*
Jest jedna
wszystko może
na krzyżu wieczna wiosna
Wdzięczny za dar
dziękować nie potrafię
naucz mnie kochać więcej
Pokora Boga
uniżenie w cierpieniu brata
płacz zagubionej siostry
znalazłem człowieka w sadzawce
*
To co boli ma imię
to co cierpi płacze w ciszy
to co kocha zawsze mówi TAK
Taniec w śniegu
taniec z płatkami śnieżynek
taniec w kaplicy pełnej światła
Krańce świata w moim sercu
Dobra Nowina płonie ogniem
kolejny adwent nadejścia Pana
*
Przed nami noc
przed nami dzień
przed nami jutro
zasypana śniegiem droga do domu
Przypowieść o marnotrawnym synu
nawróceni bomże padają się z butelką w ręku
kochający ojciec po raz kolejny wyciąga ręce
Eucharystia płonie światłem
pragnienie wpisane w życie
miłość zmartwychwstała z krzyża
*
Granica życia
smuga cienia
ciemność ma swój kres
Kilka kresek na bieli
niekształtne figury na piasku
gdy nie ma wyjścia świt budzi sen
Jeźdźcy mgły
jeźdźcy burzy
znikają w mlecznym świecie
pojawiają się w śnieżnej zawiei
odmrożone twarze i dłonie
zastygłe życie w targanym wiatrem ciele
łzy jak krople rosy
*
Niekończąca się podróż
świetlana podróż
mleczna droga otwarta na wieczność
Czekam w mroźnym świecie
gwiazdy mrugające w oddali
radość doskonała przyszła na chwilę
Gdy cisza za oknem
słychać szelest wysłanych listów
gdy cisza za oknem
spadające śnieżynki śpiewają swoją pieśń
gdy cisza za oknem
chcę usłyszeć nadchodzącą wiosnę
*
Mokry śnieg
przemoczone buty
Dobra Nowina rozgrzana nadzieją
Przebudzony ptak
nad koronami drzew szybki lot
zmarznięte dłonie pełne śnieżynek
Na dzień dobry
ofiaruję śpiew serca
radość spotkania przychodzącego …
*
Jak sowa w lesie
czekam zasłuchany
kolejna opowieść o śnie
Noc śpiewa
noc śni sny barwne
noc zakrywa tęsknotę
Dzień otwiera oczy
przebudzone serce śpiewa
otwarte niebo pełne słońca
*
Jest dom
jest miłość co czeka na ciepło
są chmury pełne łez
Niezwykłość w codzienności
uciekajac przed zwykłością
Szarość dnia w przebłyskach słońca
Krzyk za ścianą
niemożność dotknięcia światła
już nie można inaczej
*
A światłość w ciemności świeci
nadzieja silniejsza niż śmierć
na drodze do Emaus rozrzucone okruchy chleba
Skaczące obrazy
przed oczami uśmiech Sfinksa
zagadka ludzkiego życia
Lepiej zamilknąć
zagadana modlitwa zrywa nić
Ariadna jak anioł podaje nowy kłębek
*
W labiryncie ciemność
zimne i nieme ściany
tylko bicie serca
Rozstrzelone słowa
strzępy rozmów
zagubione listy
Kijowskie kasztany obok Chreszczatika
intensywny zapach wiosny w jasnych włosach
pierwsza kąpiel w chłodnym Dnieprze
*
Dreszcz niepokoju na Majdanie
obraz po wojnie ze śmiercią w oczach
zwycięstwo z wiszącymi jeńcami w tle
Chcę być w twym śnie
tylko aniołem co strzeże pokoju
Kolejny dzień
nie wiem jak opisać
na wygnaniu za płotem
*
Przyjaźń to nie proste pocieszanie
doświadczenie bliskości co boli
jak płomień w chłodnych dłoniach
Czy jest jakakolwiek cena
życie odkryte na siebie
tak bardzo pragnę ...
Chcę zmienić bieg rzeki
niemożliwe uczynić możliwym
pełnia przerasta pustkę
*
Wiesz pada deszcz
wsłuchany w śpiew kropel
całuję księżyc płaczący ze szczęścia
Wczoraj cały dzień lało
krople lecące w dół
brzemię życia z grymasem na ustach
Przymknięte oczy
płynące łzy
cebula z cierpkim smakiem winogron
*
Obok sfinksa
uśmiechnięte oczy
dziecko lepiące bałwana z piasku
Małe marzenia
krótkie chwile
więcej w miłości bez końca
Miejsce ciszy
oaza pełna życia
radość nowego święta
*
Zamknięty krąg
otwarta przestrzeń
płonące ognie w otwartym niebie
Otwarte niebo
płonące serca
śpiew na granicy życia
Zachody i wschody słońca
tęcza nad horyzontem
słoneczny zajączek nie do pojmania
*
W cieple dłoni
odkryta ufność miłości
zasłuchani w bicie serc
Podziękowanie za bliskość
radość trwającego dnia
cud oddania w Eucharystii
Umieram w sobie
śpiew czapli w oddali
światło za horyzontem
*
Nie ma końca
nadzieja zerwana wiatrem
noc w rozbitym oknie śpiewa
Ewangeliczna decyzja
jutro mnie nie ma
zawsze z Jezusem
Inny świat
nocna poświata
przyjazne oczy pełne tęsknoty
*
Czy jesteś w domu
bociany już u siebie
piec nagrzany
pokój pełen ciepła
czy jesteś w domu
oczekiwanie ma kolor ognia
abba ma podniesione ręce
dlaczego nie płoniesz cały
Świat ma różne kolory
oczekiwanie ma kolor ognia
spotkanie ma kolor nadziei
w ciemności nocy
za oknem kocie oczy
Ogniste lampy
zaciśnięte w kułak dłonie
opalona ogniem twarz
Ogniste lampy
wyciągnięte ku niebu dłonie
krajobraz z mgłą w tle
*
Dotknąć falującej mgły
przejść na drugą stronę
zająć ostatnie miejsce
Pozostaje
niemożność spełnienia
pozostaje
uczta spełnionych nadziei
/Łk 14,7-14/
Spotykamy się na chwilę
odchodzimy i wracamy
mróz na szybie rzeźbi kwiaty
Mariusz Woźniak OP
Ogniste lampy...
Chcę rozpalić ogień
tam gdzie nie ma łez
tam nie ma Bożego światła
łzy oczyszczają
uczą mądrości serca
słony smak zwycięstwa
*
Moje dłonie nie płoną
w sercu tli się słaby ogień
żar ognia
gdzie nie ma łez
nie ma Bożego światła
oczyszczenie w łzach
mądrość serca
słony smak zwycięstwa
*
Nie ma człowieka
nie ma przyjaznej ręki
w szalejącej burzy śpiący Chrystus
Zaniepokojona
oczy przestraszonej sarny
otwarte niebo za mgłą
Dwie małe wiewiórki w śniegu
śmiech zamarzającego lasu
ciepło dotkniętej dłoni
*
Otwarte niebo
tęcza we mgle
las pełen śnieżnego puchu
Jest dużo światła
topnieje zimowy śnieg
w wodach Dniepru odbita tęcza
Dziecko światła
w ciepłych barwach zanurzone dłonie
w kroplach rosy drga śpiew tęczy
*
Słucham ciszy
patrzę w oczy
tam płonie ogień
Płonę ogniem
płonę grzechem
płonę swoim życiem
w ogniu jest żar
w ogniu jest światło
w ogniu jest miłość
*
Łzy w otwartych dłoniach
krew baranka na śniegu
tęcza zanurzona w nadziei jutra
Uśmiech
to zgoda na Boże TAK
uśmiech
to zgoda na dziś
uśmiech
to zgoda na moje ja
*
Kiedy w sercu światło
burza nocy staje się wspomnieniem
kiedy w sercu światło
demony wojny stają się karłami
kiedy w sercu światło
miłość nieprzyjaciół staje się niczym
kiedy w sercu światło
dzień jak święto nie ma końca
*
Rano mgła
W dzień promienie słońca
przyjaciele w kwiatach na łące
Rozerwana mgła
na moście przemykające metro
dzień jak co dzień
Święto kuczek
misterium swiatła co ma swój koniec
góra Tabor pełna światła
z Jezusem na krańce świata
*
Na krańcach świata
tacy sami ludzie jak tutaj
Na krańcach świata
dużo światła jak w jasny dzień
Na krańcach świata
dzikie zwierzęta dają się głaskać
Na krańcach świata
niebieskie niebo pełne pierzastych obłoków
Na krańcach świata
płaczące serca oczekują ukojenia od łez
Na krańcach świata
zaczyna się świt pełen nadziei
*
Kiedy na duszy smutek
kiedy bliscy opuszczą
kiedy radości nie ma
kiedy w ogrodzie wiatr gra z liśćmi
kiedy w sercu szum niespokojnych słów
kiedy patrzę w znajome oczy
chcę uwierzyć słowom
chcę uwierzyć gestom
chcę uwierzyć sobie
*
Jeśli pytasz dlaczego
popatrz na Jego ręce
w otwartej dłoni struga czerwonej krwi
jeśli chcesz wiedzieć
ile kosztuje miłość
nie słuchaj słów
jeśli chcesz
uśmiechnij się do siebie
jeśli chcesz
nie zapomnij o tęczy
*
A może jest inaczej niż myślisz
tęcza we mgle zasypia snem sprawiedliwego
A może jest inaczej niż myślisz
w pyle dróg ośmiu błogosławieństw
znikają grzesznicy
A może jest inaczej niż myślisz
nie zatrzymane ciepło dłoni
ucieka w zapomnienie
A może jest inaczej niż myślisz
nie mogę znaleźć człowieka
sam zamknąłem oczy
A może jest inaczej niż myślisz
we śnie odnalazłem swoje imię
zaplątane korowody klownów
A może jest inaczej niż myślisz
bo mówi to ktoś kogo już nie ma
A może jest inaczej niż myślisz
to nie tylko chwile szukania ciepła i łez
A może jest inaczej niż myślisz
wypowiedziana modlitwa za siostrę
odkryte drzwi do nieba
A może jest inaczej
brat jest inny niż myślisz
A może jest inaczej
wszystko jeszcze przed nami
A może jest inaczej
jeśli zdołasz zawołać Amen
zanuć w ciszy Alleluja
*
Aby nie zapomnieć o świetle
pochylam się nad chlebem i winem
znowu przerasta mnie to wszystko
Tańczące w ciemności piórka
dotykają czegoś czego nie ma
świat krąży w zawrotnym pędzie
Już lato
wiosna była krótka
jakby jej nie było
Nie ma wojny
tylko wspomnienie pełne łez
w ogrodach biel owocowego kwiecia
*
Czernobylski Tryptyk
Mała Lenka
z wtuloną w siebie gęsią
stoi na jednej nodze jak bocian
Jeszcze na Białorusi
tuż pod granicą z Ukrainą
opuszczona wioska po awarii reaktora
Młody batiuszka
wrzuca do kosza skażone jabłka
w oknach wystraszone oczy tych co zostali
*
A w nocy jest jakaś cisza
dostępna i niedostępna
jak pierwsza miłość którą szkoda utracić
Miłość Serca Jezusa
otwarta rana
zakryta bólem i
tęsknotą
Więcej nie mogę
ktoś czeka w oddali
zagubiona w trawie biedronka
*
A w ogniu jest radość
ciepło co rozgrzewa zmarznięte dłonie
a w ogniu jest radość
ciepło przemieniające serce
a w ogniu jest radość
doskonała jak ogień Ducha Świętego
a w ogniu jest święto
nie ma końca miłość wylana na krzyżu
*
Zaśpiewaj AMEN
zaśpiewaj TAK
zaśpiewaj ciche ALLELUJA
zaśpiewaj siebie w pełni życia
wczoraj minęło w budzącym się dziś
jutro ma odcień nadziei pełnej światła
*
Przyjdź Duchu Prawdy
wołam dziś wyciągając ręce
błagając kolejny raz o Twe miłosierdzie
A w ogniu jest radość
ciepło co rozgrzewa zmarznięte dłonie
a w ogniu jest radość
ciepło przemieniające serce
a w ogniu jest radość
doskonała jak ogień Ducha Świętego
a w ogniu jest święto
nie ma końca miłość wylana na krzyżu
Niedziela Zesłania Ducha Świętego, 3.06.2001
*
Gdzie zaczyna się tęcza?
Tęcza zaczyna się tam
gdzie ostatnie krople spadającego deszczu
spływają z zielonych liści
Tęcza zaczyna się tam
gdzie zranione serce zaczna śpiew
Tęcza zaczyna się
w sercu śpiewającym
wieczną pieśń chwały
ALLELUJA
*
Ślady na drodze
w szumie wiatru
śpiew innego świata
Jutro będzie inaczej
wymazane z pamięci dzisiaj
w kwiatach lipy zapach nadchodzącego lata
Poranek pełen rosy
krople źródlanej wody
tęcza nad horyzontem
*
Cień ikebany na białej ścianie
przenikający zapach kadzidła
w oddanym życiu pełnia
Letni deszcz
spalona ziemia
oczekuje życia
Kojący szum spadających kropel
ukojenie przerwane grą błyskawic
tańczące ognie gasnącego ogniska
Deszczowa piosenka
na granicy deszczu
śpiewam siebie wyciągając ręce
*
Dziękuję za sekret
w zielonych liściach za oknem
skacząca tęcza znika w Dnieprze
W Twoich łzach
uśmiech dziecka
twarz zakryta w objęciach mamy
Łzy Boga
pełne współczucia
miłosierdzie ufające wolności
*
Jak spłoszona sarna
chronisz oczy przed światłem
dotykam ognia pełnego bólu
Wątpić w miłość
dotykać gorącej rany
inny świat innego życia
Odpowiedź prosta
inaczej nie można
inaczej znaczy zawsze za mało
*
W cieniu wielkich gór
spadająca woda śpiewa cichą pieśń
dzisiaj wszystko można usłyszeć
Syberyjska bajka
tęcza ukryta w porannej mgle
w promieniach słońca otwarte Niebo
Przed nami otwarty świat
wolność dla ptaków
ziemia pełna Bożej miłości
*
W naszych dłoniach
topniejące płatki lodu
za oknem śnieg - przenikliwe zimno
Serca płoną ogniem
na stole znowu chleb i wino
moc z Nieba czyni cud
Chcę tylko podziękować
chcę tylko przeprosić
chcę tylko iść dalej
*
Droga Bożych błogosławieństw
pośród betonu, zbóż i lasów
nasza droga do Emaus
Droga do źródła
przykryta jesienią
liście klonu tańczą uwielbienie
Uwielbiam Pana
cichym jak bicie serca śpiącego dziecka
Alleluja - Alleluja - Alleluja
*
Zawsze jest niebo
zawsze jest dziś
zawsze jest Zmartwychwstanie
Deszczowa piosenka
łzy spadających liści
śpiew drgającej w deszczu tęczy
Jeśli nic się nie stało
zatańcz taniec życia
ostatni raz dotknij tęczy
*
Wzburzona toń wody
spragniony anioł dotyka ust
słowo pełne mocy odkrywa tajemnicę
W ogrodzie jesień
nad Dnieprem mgła
w sennym świecie przebudzony dzień
Mgła rozrywana wiatrem
śpiew lecących żurawi
za dalekim morzem to samo słońce
*
Na drodze błogosławieństw
rozrzucone kamienie wśród ostów i traw
Boża logika mojego tak
Cichy śpiew duszy
z Jezusem na morzu
więcej można gdy zakrywa fala
Słowo z krzyża
pragnienie Jezusa
odzyskany obraz rozbitego lustra
*
Bajka o drzewie
sen o wiośnie
przebiśniegi kwitną za oknem
Nadzieja otwarta w niebie
w śnieżnych płatkach ukryte łzy
białe sari pełne światła
Wyciągnięte ręce
dłonie w geście modlitwy
bez granic może być tylko miłość
*
Jest jedna
wszystko może
na krzyżu wieczna wiosna
Wdzięczny za dar
dziękować nie potrafię
naucz mnie kochać więcej
Pokora Boga
uniżenie w cierpieniu brata
płacz zagubionej siostry
znalazłem człowieka w sadzawce
*
To co boli ma imię
to co cierpi płacze w ciszy
to co kocha zawsze mówi TAK
Taniec w śniegu
taniec z płatkami śnieżynek
taniec w kaplicy pełnej światła
Krańce świata w moim sercu
Dobra Nowina płonie ogniem
kolejny adwent nadejścia Pana
*
Przed nami noc
przed nami dzień
przed nami jutro
zasypana śniegiem droga do domu
Przypowieść o marnotrawnym synu
nawróceni bomże padają się z butelką w ręku
kochający ojciec po raz kolejny wyciąga ręce
Eucharystia płonie światłem
pragnienie wpisane w życie
miłość zmartwychwstała z krzyża
*
Granica życia
smuga cienia
ciemność ma swój kres
Kilka kresek na bieli
niekształtne figury na piasku
gdy nie ma wyjścia świt budzi sen
Jeźdźcy mgły
jeźdźcy burzy
znikają w mlecznym świecie
pojawiają się w śnieżnej zawiei
odmrożone twarze i dłonie
zastygłe życie w targanym wiatrem ciele
łzy jak krople rosy
*
Niekończąca się podróż
świetlana podróż
mleczna droga otwarta na wieczność
Czekam w mroźnym świecie
gwiazdy mrugające w oddali
radość doskonała przyszła na chwilę
Gdy cisza za oknem
słychać szelest wysłanych listów
gdy cisza za oknem
spadające śnieżynki śpiewają swoją pieśń
gdy cisza za oknem
chcę usłyszeć nadchodzącą wiosnę
*
Mokry śnieg
przemoczone buty
Dobra Nowina rozgrzana nadzieją
Przebudzony ptak
nad koronami drzew szybki lot
zmarznięte dłonie pełne śnieżynek
Na dzień dobry
ofiaruję śpiew serca
radość spotkania przychodzącego …
*
Jak sowa w lesie
czekam zasłuchany
kolejna opowieść o śnie
Noc śpiewa
noc śni sny barwne
noc zakrywa tęsknotę
Dzień otwiera oczy
przebudzone serce śpiewa
otwarte niebo pełne słońca
*
Jest dom
jest miłość co czeka na ciepło
są chmury pełne łez
Niezwykłość w codzienności
uciekajac przed zwykłością
Szarość dnia w przebłyskach słońca
Krzyk za ścianą
niemożność dotknięcia światła
już nie można inaczej
*
A światłość w ciemności świeci
nadzieja silniejsza niż śmierć
na drodze do Emaus rozrzucone okruchy chleba
Skaczące obrazy
przed oczami uśmiech Sfinksa
zagadka ludzkiego życia
Lepiej zamilknąć
zagadana modlitwa zrywa nić
Ariadna jak anioł podaje nowy kłębek
*
W labiryncie ciemność
zimne i nieme ściany
tylko bicie serca
Rozstrzelone słowa
strzępy rozmów
zagubione listy
Kijowskie kasztany obok Chreszczatika
intensywny zapach wiosny w jasnych włosach
pierwsza kąpiel w chłodnym Dnieprze
*
Dreszcz niepokoju na Majdanie
obraz po wojnie ze śmiercią w oczach
zwycięstwo z wiszącymi jeńcami w tle
Chcę być w twym śnie
tylko aniołem co strzeże pokoju
Kolejny dzień
nie wiem jak opisać
na wygnaniu za płotem
*
Przyjaźń to nie proste pocieszanie
doświadczenie bliskości co boli
jak płomień w chłodnych dłoniach
Czy jest jakakolwiek cena
życie odkryte na siebie
tak bardzo pragnę ...
Chcę zmienić bieg rzeki
niemożliwe uczynić możliwym
pełnia przerasta pustkę
*
Wiesz pada deszcz
wsłuchany w śpiew kropel
całuję księżyc płaczący ze szczęścia
Wczoraj cały dzień lało
krople lecące w dół
brzemię życia z grymasem na ustach
Przymknięte oczy
płynące łzy
cebula z cierpkim smakiem winogron
*
Obok sfinksa
uśmiechnięte oczy
dziecko lepiące bałwana z piasku
Małe marzenia
krótkie chwile
więcej w miłości bez końca
Miejsce ciszy
oaza pełna życia
radość nowego święta
*
Zamknięty krąg
otwarta przestrzeń
płonące ognie w otwartym niebie
Otwarte niebo
płonące serca
śpiew na granicy życia
Zachody i wschody słońca
tęcza nad horyzontem
słoneczny zajączek nie do pojmania
*
W cieple dłoni
odkryta ufność miłości
zasłuchani w bicie serc
Podziękowanie za bliskość
radość trwającego dnia
cud oddania w Eucharystii
Umieram w sobie
śpiew czapli w oddali
światło za horyzontem
*
Nie ma końca
nadzieja zerwana wiatrem
noc w rozbitym oknie śpiewa
Ewangeliczna decyzja
jutro mnie nie ma
zawsze z Jezusem
Inny świat
nocna poświata
przyjazne oczy pełne tęsknoty
*
Czy jesteś w domu
bociany już u siebie
piec nagrzany
pokój pełen ciepła
czy jesteś w domu
oczekiwanie ma kolor ognia
abba ma podniesione ręce
dlaczego nie płoniesz cały
Świat ma różne kolory
oczekiwanie ma kolor ognia
spotkanie ma kolor nadziei
w ciemności nocy
za oknem kocie oczy
Ogniste lampy
zaciśnięte w kułak dłonie
opalona ogniem twarz
Ogniste lampy
wyciągnięte ku niebu dłonie
krajobraz z mgłą w tle
*
Dotknąć falującej mgły
przejść na drugą stronę
zająć ostatnie miejsce
Pozostaje
niemożność spełnienia
pozostaje
uczta spełnionych nadziei
/Łk 14,7-14/
Spotykamy się na chwilę
odchodzimy i wracamy
mróz na szybie rzeźbi kwiaty
Mariusz Woźniak OP
Ogniste lampy...
Chcę rozpalić ogień
tam gdzie nie ma łez
tam nie ma Bożego światła
łzy oczyszczają
uczą mądrości serca
słony smak zwycięstwa
*
Moje dłonie nie płoną
w sercu tli się słaby ogień
żar ognia
gdzie nie ma łez
nie ma Bożego światła
oczyszczenie w łzach
mądrość serca
słony smak zwycięstwa
*
Nie ma człowieka
nie ma przyjaznej ręki
w szalejącej burzy śpiący Chrystus
Zaniepokojona
oczy przestraszonej sarny
otwarte niebo za mgłą
Dwie małe wiewiórki w śniegu
śmiech zamarzającego lasu
ciepło dotkniętej dłoni
*
Otwarte niebo
tęcza we mgle
las pełen śnieżnego puchu
Jest dużo światła
topnieje zimowy śnieg
w wodach Dniepru odbita tęcza
Dziecko światła
w ciepłych barwach zanurzone dłonie
w kroplach rosy drga śpiew tęczy
*
Słucham ciszy
patrzę w oczy
tam płonie ogień
Płonę ogniem
płonę grzechem
płonę swoim życiem
w ogniu jest żar
w ogniu jest światło
w ogniu jest miłość
*
Łzy w otwartych dłoniach
krew baranka na śniegu
tęcza zanurzona w nadziei jutra
Uśmiech
to zgoda na Boże TAK
uśmiech
to zgoda na dziś
uśmiech
to zgoda na moje ja
*
Kiedy w sercu światło
burza nocy staje się wspomnieniem
kiedy w sercu światło
demony wojny stają się karłami
kiedy w sercu światło
miłość nieprzyjaciół staje się niczym
kiedy w sercu światło
dzień jak święto nie ma końca
*
Rano mgła
W dzień promienie słońca
przyjaciele w kwiatach na łące
Rozerwana mgła
na moście przemykające metro
dzień jak co dzień
Święto kuczek
misterium swiatła co ma swój koniec
góra Tabor pełna światła
z Jezusem na krańce świata
*
Na krańcach świata
tacy sami ludzie jak tutaj
Na krańcach świata
dużo światła jak w jasny dzień
Na krańcach świata
dzikie zwierzęta dają się głaskać
Na krańcach świata
niebieskie niebo pełne pierzastych obłoków
Na krańcach świata
płaczące serca oczekują ukojenia od łez
Na krańcach świata
zaczyna się świt pełen nadziei
*
Kiedy na duszy smutek
kiedy bliscy opuszczą
kiedy radości nie ma
kiedy w ogrodzie wiatr gra z liśćmi
kiedy w sercu szum niespokojnych słów
kiedy patrzę w znajome oczy
chcę uwierzyć słowom
chcę uwierzyć gestom
chcę uwierzyć sobie
*
Jeśli pytasz dlaczego
popatrz na Jego ręce
w otwartej dłoni struga czerwonej krwi
jeśli chcesz wiedzieć
ile kosztuje miłość
nie słuchaj słów
jeśli chcesz
uśmiechnij się do siebie
jeśli chcesz
nie zapomnij o tęczy
*
A może jest inaczej niż myślisz
tęcza we mgle zasypia snem sprawiedliwego
A może jest inaczej niż myślisz
w pyle dróg ośmiu błogosławieństw
znikają grzesznicy
A może jest inaczej niż myślisz
nie zatrzymane ciepło dłoni
ucieka w zapomnienie
A może jest inaczej niż myślisz
nie mogę znaleźć człowieka
sam zamknąłem oczy
A może jest inaczej niż myślisz
we śnie odnalazłem swoje imię
zaplątane korowody klownów
A może jest inaczej niż myślisz
bo mówi to ktoś kogo już nie ma
A może jest inaczej niż myślisz
to nie tylko chwile szukania ciepła i łez
A może jest inaczej niż myślisz
wypowiedziana modlitwa za siostrę
odkryte drzwi do nieba
A może jest inaczej
brat jest inny niż myślisz
A może jest inaczej
wszystko jeszcze przed nami
A może jest inaczej
jeśli zdołasz zawołać Amen
zanuć w ciszy Alleluja
*
Aby nie zapomnieć o świetle
pochylam się nad chlebem i winem
znowu przerasta mnie to wszystko
Tańczące w ciemności piórka
dotykają czegoś czego nie ma
świat krąży w zawrotnym pędzie
Już lato
wiosna była krótka
jakby jej nie było
Nie ma wojny
tylko wspomnienie pełne łez
w ogrodach biel owocowego kwiecia
*
Czernobylski Tryptyk
Mała Lenka
z wtuloną w siebie gęsią
stoi na jednej nodze jak bocian
Jeszcze na Białorusi
tuż pod granicą z Ukrainą
opuszczona wioska po awarii reaktora
Młody batiuszka
wrzuca do kosza skażone jabłka
w oknach wystraszone oczy tych co zostali
*
A w nocy jest jakaś cisza
dostępna i niedostępna
jak pierwsza miłość którą szkoda utracić
Miłość Serca Jezusa
otwarta rana
zakryta bólem i
tęsknotą
Więcej nie mogę
ktoś czeka w oddali
zagubiona w trawie biedronka
*
A w ogniu jest radość
ciepło co rozgrzewa zmarznięte dłonie
a w ogniu jest radość
ciepło przemieniające serce
a w ogniu jest radość
doskonała jak ogień Ducha Świętego
a w ogniu jest święto
nie ma końca miłość wylana na krzyżu
*
Zaśpiewaj AMEN
zaśpiewaj TAK
zaśpiewaj ciche ALLELUJA
zaśpiewaj siebie w pełni życia
wczoraj minęło w budzącym się dziś
jutro ma odcień nadziei pełnej światła
*
Przyjdź Duchu Prawdy
wołam dziś wyciągając ręce
błagając kolejny raz o Twe miłosierdzie
A w ogniu jest radość
ciepło co rozgrzewa zmarznięte dłonie
a w ogniu jest radość
ciepło przemieniające serce
a w ogniu jest radość
doskonała jak ogień Ducha Świętego
a w ogniu jest święto
nie ma końca miłość wylana na krzyżu
Niedziela Zesłania Ducha Świętego, 3.06.2001
*
Gdzie zaczyna się tęcza?
Tęcza zaczyna się tam
gdzie ostatnie krople spadającego deszczu
spływają z zielonych liści
Tęcza zaczyna się tam
gdzie zranione serce zaczna śpiew
Tęcza zaczyna się
w sercu śpiewającym
wieczną pieśń chwały
ALLELUJA
*
Ślady na drodze
w szumie wiatru
śpiew innego świata
Jutro będzie inaczej
wymazane z pamięci dzisiaj
w kwiatach lipy zapach nadchodzącego lata
Poranek pełen rosy
krople źródlanej wody
tęcza nad horyzontem
*
Cień ikebany na białej ścianie
przenikający zapach kadzidła
w oddanym życiu pełnia
Letni deszcz
spalona ziemia
oczekuje życia
Kojący szum spadających kropel
ukojenie przerwane grą błyskawic
tańczące ognie gasnącego ogniska
Deszczowa piosenka
na granicy deszczu
śpiewam siebie wyciągając ręce
*
Dziękuję za sekret
w zielonych liściach za oknem
skacząca tęcza znika w Dnieprze
W Twoich łzach
uśmiech dziecka
twarz zakryta w objęciach mamy
Łzy Boga
pełne współczucia
miłosierdzie ufające wolności
*
Jak spłoszona sarna
chronisz oczy przed światłem
dotykam ognia pełnego bólu
Wątpić w miłość
dotykać gorącej rany
inny świat innego życia
Odpowiedź prosta
inaczej nie można
inaczej znaczy zawsze za mało
*
W cieniu wielkich gór
spadająca woda śpiewa cichą pieśń
dzisiaj wszystko można usłyszeć
Syberyjska bajka
tęcza ukryta w porannej mgle
w promieniach słońca otwarte Niebo
Przed nami otwarty świat
wolność dla ptaków
ziemia pełna Bożej miłości
*
W naszych dłoniach
topniejące płatki lodu
za oknem śnieg - przenikliwe zimno
Serca płoną ogniem
na stole znowu chleb i wino
moc z Nieba czyni cud
Chcę tylko podziękować
chcę tylko przeprosić
chcę tylko iść dalej
*
Droga Bożych błogosławieństw
pośród betonu, zbóż i lasów
nasza droga do Emaus
Droga do źródła
przykryta jesienią
liście klonu tańczą uwielbienie
Uwielbiam Pana
cichym jak bicie serca śpiącego dziecka
Alleluja - Alleluja - Alleluja
*
Zawsze jest niebo
zawsze jest dziś
zawsze jest Zmartwychwstanie
Deszczowa piosenka
łzy spadających liści
śpiew drgającej w deszczu tęczy
Jeśli nic się nie stało
zatańcz taniec życia
ostatni raz dotknij tęczy
*
Wzburzona toń wody
spragniony anioł dotyka ust
słowo pełne mocy odkrywa tajemnicę
W ogrodzie jesień
nad Dnieprem mgła
w sennym świecie przebudzony dzień
Mgła rozrywana wiatrem
śpiew lecących żurawi
za dalekim morzem to samo słońce
*
Na drodze błogosławieństw
rozrzucone kamienie wśród ostów i traw
Boża logika mojego tak
Cichy śpiew duszy
z Jezusem na morzu
więcej można gdy zakrywa fala
Słowo z krzyża
pragnienie Jezusa
odzyskany obraz rozbitego lustra
*
Bajka o drzewie
sen o wiośnie
przebiśniegi kwitną za oknem
Nadzieja otwarta w niebie
w śnieżnych płatkach ukryte łzy
białe sari pełne światła
Wyciągnięte ręce
dłonie w geście modlitwy
bez granic może być tylko miłość
*
Jest jedna
wszystko może
na krzyżu wieczna wiosna
Wdzięczny za dar
dziękować nie potrafię
naucz mnie kochać więcej
Pokora Boga
uniżenie w cierpieniu brata
płacz zagubionej siostry
znalazłem człowieka w sadzawce
*
To co boli ma imię
to co cierpi płacze w ciszy
to co kocha zawsze mówi TAK
Taniec w śniegu
taniec z płatkami śnieżynek
taniec w kaplicy pełnej światła
Krańce świata w moim sercu
Dobra Nowina płonie ogniem
kolejny adwent nadejścia Pana
*
Przed nami noc
przed nami dzień
przed nami jutro
zasypana śniegiem droga do domu
Przypowieść o marnotrawnym synu
nawróceni bomże padają się z butelką w ręku
kochający ojciec po raz kolejny wyciąga ręce
Eucharystia płonie światłem
pragnienie wpisane w życie
miłość zmartwychwstała z krzyża
*
Granica życia
smuga cienia
ciemność ma swój kres
Kilka kresek na bieli
niekształtne figury na piasku
gdy nie ma wyjścia świt budzi sen
Jeźdźcy mgły
jeźdźcy burzy
znikają w mlecznym świecie
pojawiają się w śnieżnej zawiei
odmrożone twarze i dłonie
zastygłe życie w targanym wiatrem ciele
łzy jak krople rosy
*
Niekończąca się podróż
świetlana podróż
mleczna droga otwarta na wieczność
Czekam w mroźnym świecie
gwiazdy mrugające w oddali
radość doskonała przyszła na chwilę
Gdy cisza za oknem
słychać szelest wysłanych listów
gdy cisza za oknem
spadające śnieżynki śpiewają swoją pieśń
gdy cisza za oknem
chcę usłyszeć nadchodzącą wiosnę
*
Mokry śnieg
przemoczone buty
Dobra Nowina rozgrzana nadzieją
Przebudzony ptak
nad koronami drzew szybki lot
zmarznięte dłonie pełne śnieżynek
Na dzień dobry
ofiaruję śpiew serca
radość spotkania przychodzącego …
*
Jak sowa w lesie
czekam zasłuchany
kolejna opowieść o śnie
Noc śpiewa
noc śni sny barwne
noc zakrywa tęsknotę
Dzień otwiera oczy
przebudzone serce śpiewa
otwarte niebo pełne słońca
*
Jest dom
jest miłość co czeka na ciepło
są chmury pełne łez
Niezwykłość w codzienności
uciekajac przed zwykłością
Szarość dnia w przebłyskach słońca
Krzyk za ścianą
niemożność dotknięcia światła
już nie można inaczej
*
A światłość w ciemności świeci
nadzieja silniejsza niż śmierć
na drodze do Emaus rozrzucone okruchy chleba
Skaczące obrazy
przed oczami uśmiech Sfinksa
zagadka ludzkiego życia
Lepiej zamilknąć
zagadana modlitwa zrywa nić
Ariadna jak anioł podaje nowy kłębek
*
W labiryncie ciemność
zimne i nieme ściany
tylko bicie serca
Rozstrzelone słowa
strzępy rozmów
zagubione listy
Kijowskie kasztany obok Chreszczatika
intensywny zapach wiosny w jasnych włosach
pierwsza kąpiel w chłodnym Dnieprze
*
Dreszcz niepokoju na Majdanie
obraz po wojnie ze śmiercią w oczach
zwycięstwo z wiszącymi jeńcami w tle
Chcę być w twym śnie
tylko aniołem co strzeże pokoju
Kolejny dzień
nie wiem jak opisać
na wygnaniu za płotem
*
Przyjaźń to nie proste pocieszanie
doświadczenie bliskości co boli
jak płomień w chłodnych dłoniach
Czy jest jakakolwiek cena
życie odkryte na siebie
tak bardzo pragnę ...
Chcę zmienić bieg rzeki
niemożliwe uczynić możliwym
pełnia przerasta pustkę
*
Wiesz pada deszcz
wsłuchany w śpiew kropel
całuję księżyc płaczący ze szczęścia
Wczoraj cały dzień lało
krople lecące w dół
brzemię życia z grymasem na ustach
Przymknięte oczy
płynące łzy
cebula z cierpkim smakiem winogron
*
Obok sfinksa
uśmiechnięte oczy
dziecko lepiące bałwana z piasku
Małe marzenia
krótkie chwile
więcej w miłości bez końca
Miejsce ciszy
oaza pełna życia
radość nowego święta
*
Zamknięty krąg
otwarta przestrzeń
płonące ognie w otwartym niebie
Otwarte niebo
płonące serca
śpiew na granicy życia
Zachody i wschody słońca
tęcza nad horyzontem
słoneczny zajączek nie do pojmania
*
W cieple dłoni
odkryta ufność miłości
zasłuchani w bicie serc
Podziękowanie za bliskość
radość trwającego dnia
cud oddania w Eucharystii
Umieram w sobie
śpiew czapli w oddali
światło za horyzontem
*
Nie ma końca
nadzieja zerwana wiatrem
noc w rozbitym oknie śpiewa
Ewangeliczna decyzja
jutro mnie nie ma
zawsze z Jezusem
Inny świat
nocna poświata
przyjazne oczy pełne tęsknoty
*
Czy jesteś w domu
bociany już u siebie
piec nagrzany
pokój pełen ciepła
czy jesteś w domu
oczekiwanie ma kolor ognia
abba ma podniesione ręce
dlaczego nie płoniesz cały
Świat ma różne kolory
oczekiwanie ma kolor ognia
spotkanie ma kolor nadziei
w ciemności nocy
za oknem kocie oczy
Ogniste lampy
zaciśnięte w kułak dłonie
opalona ogniem twarz
Ogniste lampy
wyciągnięte ku niebu dłonie
krajobraz z mgłą w tle
*
Dotknąć falującej mgły
przejść na drugą stronę
zająć ostatnie miejsce
Pozostaje
niemożność spełnienia
pozostaje
uczta spełnionych nadziei
/Łk 14,7-14/
Spotykamy się na chwilę
odchodzimy i wracamy
mróz na szybie rzeźbi kwiaty
Mariusz Woźniak OP
Ogniste lampy...
Chcę rozpalić ogień
tam gdzie nie ma łez
tam nie ma Bożego światła
łzy oczyszczają
uczą mądrości serca
słony smak zwycięstwa
*
Moje dłonie nie płoną
w sercu tli się słaby ogień
żar ognia
gdzie nie ma łez
nie ma Bożego światła
oczyszczenie w łzach
mądrość serca
słony smak zwycięstwa
*
Nie ma człowieka
nie ma przyjaznej ręki
w szalejącej burzy śpiący Chrystus
Zaniepokojona
oczy przestraszonej sarny
otwarte niebo za mgłą
Dwie małe wiewiórki w śniegu
śmiech zamarzającego lasu
ciepło dotkniętej dłoni
*
Otwarte niebo
tęcza we mgle
las pełen śnieżnego puchu
Jest dużo światła
topnieje zimowy śnieg
w wodach Dniepru odbita tęcza
Dziecko światła
w ciepłych barwach zanurzone dłonie
w kroplach rosy drga śpiew tęczy
*
Słucham ciszy
patrzę w oczy
tam płonie ogień
Płonę ogniem
płonę grzechem
płonę swoim życiem
w ogniu jest żar
w ogniu jest światło
w ogniu jest miłość
*
Łzy w otwartych dłoniach
krew baranka na śniegu
tęcza zanurzona w nadziei jutra
Uśmiech
to zgoda na Boże TAK
uśmiech
to zgoda na dziś
uśmiech
to zgoda na moje ja
*
Kiedy w sercu światło
burza nocy staje się wspomnieniem
kiedy w sercu światło
demony wojny stają się karłami
kiedy w sercu światło
miłość nieprzyjaciół staje się niczym
kiedy w sercu światło
dzień jak święto nie ma końca
*
Rano mgła
W dzień promienie słońca
przyjaciele w kwiatach na łące
Rozerwana mgła
na moście przemykające metro
dzień jak co dzień
Święto kuczek
misterium swiatła co ma swój koniec
góra Tabor pełna światła
z Jezusem na krańce świata
*
Na krańcach świata
tacy sami ludzie jak tutaj
Na krańcach świata
dużo światła jak w jasny dzień
Na krańcach świata
dzikie zwierzęta dają się głaskać
Na krańcach świata
niebieskie niebo pełne pierzastych obłoków
Na krańcach świata
płaczące serca oczekują ukojenia od łez
Na krańcach świata
zaczyna się świt pełen nadziei
*
Kiedy na duszy smutek
kiedy bliscy opuszczą
kiedy radości nie ma
kiedy w ogrodzie wiatr gra z liśćmi
kiedy w sercu szum niespokojnych słów
kiedy patrzę w znajome oczy
chcę uwierzyć słowom
chcę uwierzyć gestom
chcę uwierzyć sobie
*
Jeśli pytasz dlaczego
popatrz na Jego ręce
w otwartej dłoni struga czerwonej krwi
jeśli chcesz wiedzieć
ile kosztuje miłość
nie słuchaj słów
jeśli chcesz
uśmiechnij się do siebie
jeśli chcesz
nie zapomnij o tęczy
*
A może jest inaczej niż myślisz
tęcza we mgle zasypia snem sprawiedliwego
A może jest inaczej niż myślisz
w pyle dróg ośmiu błogosławieństw
znikają grzesznicy
A może jest inaczej niż myślisz
nie zatrzymane ciepło dłoni
ucieka w zapomnienie
A może jest inaczej niż myślisz
nie mogę znaleźć człowieka
sam zamknąłem oczy
A może jest inaczej niż myślisz
we śnie odnalazłem swoje imię
zaplątane korowody klownów
A może jest inaczej niż myślisz
bo mówi to ktoś kogo już nie ma
A może jest inaczej niż myślisz
to nie tylko chwile szukania ciepła i łez
A może jest inaczej niż myślisz
wypowiedziana modlitwa za siostrę
odkryte drzwi do nieba
A może jest inaczej
brat jest inny niż myślisz
A może jest inaczej
wszystko jeszcze przed nami
A może jest inaczej
jeśli zdołasz zawołać Amen
zanuć w ciszy Alleluja
*
Aby nie zapomnieć o świetle
pochylam się nad chlebem i winem
znowu przerasta mnie to wszystko
Tańczące w ciemności piórka
dotykają czegoś czego nie ma
świat krąży w zawrotnym pędzie
Już lato
wiosna była krótka
jakby jej nie było
Nie ma wojny
tylko wspomnienie pełne łez
w ogrodach biel owocowego kwiecia
*
Czernobylski Tryptyk
Mała Lenka
z wtuloną w siebie gęsią
stoi na jednej nodze jak bocian
Jeszcze na Białorusi
tuż pod granicą z Ukrainą
opuszczona wioska po awarii reaktora
Młody batiuszka
wrzuca do kosza skażone jabłka
w oknach wystraszone oczy tych co zostali
*
A w nocy jest jakaś cisza
dostępna i niedostępna
jak pierwsza miłość którą szkoda utracić
Miłość Serca Jezusa
otwarta rana
zakryta bólem i
tęsknotą
Więcej nie mogę
ktoś czeka w oddali
zagubiona w trawie biedronka
*
A w ogniu jest radość
ciepło co rozgrzewa zmarznięte dłonie
a w ogniu jest radość
ciepło przemieniające serce
a w ogniu jest radość
doskonała jak ogień Ducha Świętego
a w ogniu jest święto
nie ma końca miłość wylana na krzyżu
*
Zaśpiewaj AMEN
zaśpiewaj TAK
zaśpiewaj ciche ALLELUJA
zaśpiewaj siebie w pełni życia
wczoraj minęło w budzącym się dziś
jutro ma odcień nadziei pełnej światła
*
Przyjdź Duchu Prawdy
wołam dziś wyciągając ręce
błagając kolejny raz o Twe miłosierdzie
A w ogniu jest radość
ciepło co rozgrzewa zmarznięte dłonie
a w ogniu jest radość
ciepło przemieniające serce
a w ogniu jest radość
doskonała jak ogień Ducha Świętego
a w ogniu jest święto
nie ma końca miłość wylana na krzyżu
Niedziela Zesłania Ducha Świętego, 3.06.2001
*
Gdzie zaczyna się tęcza?
Tęcza zaczyna się tam
gdzie ostatnie krople spadającego deszczu
spływają z zielonych liści
Tęcza zaczyna się tam
gdzie zranione serce zaczna śpiew
Tęcza zaczyna się
w sercu śpiewającym
wieczną pieśń chwały
ALLELUJA
*
Ślady na drodze
w szumie wiatru
śpiew innego świata
Jutro będzie inaczej
wymazane z pamięci dzisiaj
w kwiatach lipy zapach nadchodzącego lata
Poranek pełen rosy
krople źródlanej wody
tęcza nad horyzontem
*
Cień ikebany na białej ścianie
przenikający zapach kadzidła
w oddanym życiu pełnia
Letni deszcz
spalona ziemia
oczekuje życia
Kojący szum spadających kropel
ukojenie przerwane grą błyskawic
tańczące ognie gasnącego ogniska
Deszczowa piosenka
na granicy deszczu
śpiewam siebie wyciągając ręce
*
Dziękuję za sekret
w zielonych liściach za oknem
skacząca tęcza znika w Dnieprze
W Twoich łzach
uśmiech dziecka
twarz zakryta w objęciach mamy
Łzy Boga
pełne współczucia
miłosierdzie ufające wolności
*
Jak spłoszona sarna
chronisz oczy przed światłem
dotykam ognia pełnego bólu
Wątpić w miłość
dotykać gorącej rany
inny świat innego życia
Odpowiedź prosta
inaczej nie można
inaczej znaczy zawsze za mało
*
W cieniu wielkich gór
spadająca woda śpiewa cichą pieśń
dzisiaj wszystko można usłyszeć
Syberyjska bajka
tęcza ukryta w porannej mgle
w promieniach słońca otwarte Niebo
Przed nami otwarty świat
wolność dla ptaków
ziemia pełna Bożej miłości
*
W naszych dłoniach
topniejące płatki lodu
za oknem śnieg - przenikliwe zimno
Serca płoną ogniem
na stole znowu chleb i wino
moc z Nieba czyni cud
Chcę tylko podziękować
chcę tylko przeprosić
chcę tylko iść dalej
*
Droga Bożych błogosławieństw
pośród betonu, zbóż i lasów
nasza droga do Emaus
Droga do źródła
przykryta jesienią
liście klonu tańczą uwielbienie
Uwielbiam Pana
cichym jak bicie serca śpiącego dziecka
Alleluja - Alleluja - Alleluja
*
Zawsze jest niebo
zawsze jest dziś
zawsze jest Zmartwychwstanie
Deszczowa piosenka
łzy spadających liści
śpiew drgającej w deszczu tęczy
Jeśli nic się nie stało
zatańcz taniec życia
ostatni raz dotknij tęczy
*
Wzburzona toń wody
spragniony anioł dotyka ust
słowo pełne mocy odkrywa tajemnicę
W ogrodzie jesień
nad Dnieprem mgła
w sennym świecie przebudzony dzień
Mgła rozrywana wiatrem
śpiew lecących żurawi
za dalekim morzem to samo słońce
*
Na drodze błogosławieństw
rozrzucone kamienie wśród ostów i traw
Boża logika mojego tak
Cichy śpiew duszy
z Jezusem na morzu
więcej można gdy zakrywa fala
Słowo z krzyża
pragnienie Jezusa
odzyskany obraz rozbitego lustra
*
Bajka o drzewie
sen o wiośnie
przebiśniegi kwitną za oknem
Nadzieja otwarta w niebie
w śnieżnych płatkach ukryte łzy
białe sari pełne światła
Wyciągnięte ręce
dłonie w geście modlitwy
bez granic może być tylko miłość
*
Jest jedna
wszystko może
na krzyżu wieczna wiosna
Wdzięczny za dar
dziękować nie potrafię
naucz mnie kochać więcej
Pokora Boga
uniżenie w cierpieniu brata
płacz zagubionej siostry
znalazłem człowieka w sadzawce
*
To co boli ma imię
to co cierpi płacze w ciszy
to co kocha zawsze mówi TAK
Taniec w śniegu
taniec z płatkami śnieżynek
taniec w kaplicy pełnej światła
Krańce świata w moim sercu
Dobra Nowina płonie ogniem
kolejny adwent nadejścia Pana
*
Przed nami noc
przed nami dzień
przed nami jutro
zasypana śniegiem droga do domu
Przypowieść o marnotrawnym synu
nawróceni bomże padają się z butelką w ręku
kochający ojciec po raz kolejny wyciąga ręce
Eucharystia płonie światłem
pragnienie wpisane w życie
miłość zmartwychwstała z krzyża
*
Granica życia
smuga cienia
ciemność ma swój kres
Kilka kresek na bieli
niekształtne figury na piasku
gdy nie ma wyjścia świt budzi sen
Jeźdźcy mgły
jeźdźcy burzy
znikają w mlecznym świecie
pojawiają się w śnieżnej zawiei
odmrożone twarze i dłonie
zastygłe życie w targanym wiatrem ciele
łzy jak krople rosy
*
Niekończąca się podróż
świetlana podróż
mleczna droga otwarta na wieczność
Czekam w mroźnym świecie
gwiazdy mrugające w oddali
radość doskonała przyszła na chwilę
Gdy cisza za oknem
słychać szelest wysłanych listów
gdy cisza za oknem
spadające śnieżynki śpiewają swoją pieśń
gdy cisza za oknem
chcę usłyszeć nadchodzącą wiosnę
*
Mokry śnieg
przemoczone buty
Dobra Nowina rozgrzana nadzieją
Przebudzony ptak
nad koronami drzew szybki lot
zmarznięte dłonie pełne śnieżynek
Na dzień dobry
ofiaruję śpiew serca
radość spotkania przychodzącego …
*
Jak sowa w lesie
czekam zasłuchany
kolejna opowieść o śnie
Noc śpiewa
noc śni sny barwne
noc zakrywa tęsknotę
Dzień otwiera oczy
przebudzone serce śpiewa
otwarte niebo pełne słońca
*
Jest dom
jest miłość co czeka na ciepło
są chmury pełne łez
Niezwykłość w codzienności
uciekajac przed zwykłością
Szarość dnia w przebłyskach słońca
Krzyk za ścianą
niemożność dotknięcia światła
już nie można inaczej
*
A światłość w ciemności świeci
nadzieja silniejsza niż śmierć
na drodze do Emaus rozrzucone okruchy chleba
Skaczące obrazy
przed oczami uśmiech Sfinksa
zagadka ludzkiego życia
Lepiej zamilknąć
zagadana modlitwa zrywa nić
Ariadna jak anioł podaje nowy kłębek
*
W labiryncie ciemność
zimne i nieme ściany
tylko bicie serca
Rozstrzelone słowa
strzępy rozmów
zagubione listy
Kijowskie kasztany obok Chreszczatika
intensywny zapach wiosny w jasnych włosach
pierwsza kąpiel w chłodnym Dnieprze
*
Dreszcz niepokoju na Majdanie
obraz po wojnie ze śmiercią w oczach
zwycięstwo z wiszącymi jeńcami w tle
Chcę być w twym śnie
tylko aniołem co strzeże pokoju
Kolejny dzień
nie wiem jak opisać
na wygnaniu za płotem
*
Przyjaźń to nie proste pocieszanie
doświadczenie bliskości co boli
jak płomień w chłodnych dłoniach
Czy jest jakakolwiek cena
życie odkryte na siebie
tak bardzo pragnę ...
Chcę zmienić bieg rzeki
niemożliwe uczynić możliwym
pełnia przerasta pustkę
*
Wiesz pada deszcz
wsłuchany w śpiew kropel
całuję księżyc płaczący ze szczęścia
Wczoraj cały dzień lało
krople lecące w dół
brzemię życia z grymasem na ustach
Przymknięte oczy
płynące łzy
cebula z cierpkim smakiem winogron
*
Obok sfinksa
uśmiechnięte oczy
dziecko lepiące bałwana z piasku
Małe marzenia
krótkie chwile
więcej w miłości bez końca
Miejsce ciszy
oaza pełna życia
radość nowego święta
*
Zamknięty krąg
otwarta przestrzeń
płonące ognie w otwartym niebie
Otwarte niebo
płonące serca
śpiew na granicy życia
Zachody i wschody słońca
tęcza nad horyzontem
słoneczny zajączek nie do pojmania
*
W cieple dłoni
odkryta ufność miłości
zasłuchani w bicie serc
Podziękowanie za bliskość
radość trwającego dnia
cud oddania w Eucharystii
Umieram w sobie
śpiew czapli w oddali
światło za horyzontem
*
Nie ma końca
nadzieja zerwana wiatrem
noc w rozbitym oknie śpiewa
Ewangeliczna decyzja
jutro mnie nie ma
zawsze z Jezusem
Inny świat
nocna poświata
przyjazne oczy pełne tęsknoty
*
Czy jesteś w domu
bociany już u siebie
piec nagrzany
pokój pełen ciepła
czy jesteś w domu
oczekiwanie ma kolor ognia
abba ma podniesione ręce
dlaczego nie płoniesz cały
Świat ma różne kolory
oczekiwanie ma kolor ognia
spotkanie ma kolor nadziei
w ciemności nocy
za oknem kocie oczy
Ogniste lampy
zaciśnięte w kułak dłonie
opalona ogniem twarz
Ogniste lampy
wyciągnięte ku niebu dłonie
krajobraz z mgłą w tle
*
Dotknąć falującej mgły
przejść na drugą stronę
zająć ostatnie miejsce
Pozostaje
niemożność spełnienia
pozostaje
uczta spełnionych nadziei
/Łk 14,7-14/
Spotykamy się na chwilę
odchodzimy i wracamy
mróz na szybie rzeźbi kwiaty