Spotkania z fotografią.

Spotkania z fotografią /Przekraczanie carpe diem … / Mariusz Woźniak OP

To, co jest, już było,
a to, co ma być kiedyś, już jest;
Bóg przywraca to, co przeminęło.      

 Koh 3, 15

Nie każdy, kto trzyma w ręku aparat fotograficzny, taki bardzo skomplikowany w obsłudze, czy prosty aparat, lub na przykład smartfona zastanawia się nad istotą fotografii. Jeśli ma jakąś wiedzę na  temat przysłony, czułości, kompozycji stara się aby zdjęcia „wyszły” z punktu widzenia technicznego. Jest to ważne, aby podnosić swoje kwalifikacje, swój warsztat. Jest to ważne, aby także wykorzystać możliwości techniczne sprzętu, a nie ograniczać się do sprawdzonych algorytmów w postaci już istniejących programów w aparacie. Na pewno mile widziana jest kreatywność. Tym bardziej, że warto mieć na uwadze rady mistrzów fotografii: „To nie aparat robi zdjęcia, ale człowiek, którzy trzyma go w rękach!”

Biorąc do ręki album ze zdjęciami zrobionymi kilka czy kilkanaście lat temu, szczególnie w kręgu rodziny, czy znajomych a nawet samemu wspominamy przeszłe wydarzenia, spotkania rodzinne, takie jak śluby, urodziny, wycieczki etc… siłą rzeczy cofamy się w przeszłość bliską lub daleką, na tyle ile nam nasza pamięć pozwala. A co zrobić ze starymi fotografiami, które już pożółkły, i nie rozpoznajemy umieszczonych na zdjęciach osób, bo prostu nigdy ich nie spotkaliśmy. Dotyczy to także miejsc, które tak się zmieniły, że mamy wątpliwości czy w ogóle one kiedyś istniały.

Dotykamy tutaj bardzo ważnej kwestii związanej z naszym odbiorem fotografii, która przede wszystkim jest jakimś materialnym świadectwem informującym  nas o ludziach, miejscach, wydarzeniach. Nie możemy także zapomnieć o tym, że też to jest „zapis” rzeczywistości tak a nie inaczej widzianej przez autora fotografii. Fotografia przede wszystkim jest „zatrzymaniem w kadrze” chwili, tego ułamku czasu, w którym była ona robiona. Jest  jeszcze jedna kategoria dotycząca fotografii jako ars (dzieła sztuki) – jej walorów estetycznych, poznawczych, informujących, czy „coś” przekazujących – przesłanie skierowane do widzów, czy po prostu wyraz ekspresji twórczej artysty fotografika. Ale tutaj pojawia się pytanie, które myślę, każdy sobie wcześniej lub później zadaje. Jest to pytanie dotyczące czasu, a więc w jakiejś mierze przemijalności. Św. Augustyn w swoich Wyznaniach  zastanawia się nad naturą czasu: „Jeśli mnie nikt o to nie pyta, wiem; gdy zaś chcę wyjaśnić pytającemu, nie wiem”[1] – stwierdza ten doktor Kościoła. Niewątpliwie, kategoria czasu związana jest z chwilami, które następuje po sobie i to dzięki nim mamy świadomość teraźniejszości, co pozwala nam mieć świadomość (pamięć)  tego co już było i jesteśmy niejako „wychyleni” ku temu co będzie.  Nie wchodząc za bardzo w fenomenologię, warto zwrócić uwagę na prawdę zawartą w jednym z aforyzmów chińskich: „Jak lustro jest tym, co odbija kształty, tak przeszłość jest środkiem do poznania teraźniejszości”. Dzięki przeszłości człowiek lepiej może poznać teraźniejszość, czyli samego siebie. Dlatego też fotografia umożliwia nam takie spotkanie ze sobą samym, dzięki któremu możemy  uruchomić  „machinę pamięci”, dzięki której możemy podejść twórczo do przeszłości, a nie kurczowo się trzymać wspomnień. Oznacza to, że ciąg zdarzeń przeszłych, które odkrywamy w pamięci pozwalają nam niejako „odświeżyć” – uczynić obecnymi „tu i teraz”. Oznacza to także, że mamy świadomość trwania, a to oznacza, że rodzi się w nas całe spectrum skojarzeń, związanych z osobami, zdarzeniami. Niejako przekraczamy swoje „ja” aby zaczerpnąć z przeszłości aby bardziej skonkretyzować swoje miejsce w historii.

Także siła fotografii polega na tym, że uobecniają się zdarzenia, które nieraz są pozbawione chronologii i logiki. Zdjęcie przede wszystkim przywołuje zdarzenie, czyli uobecnia je w mojej świadomości. Niejako wywołuje je z mojej pamięci, i pozwala mi uczestniczyć w procesie trwania, który polega na dostrzeganiu czasu jakościowego – zdarzeniowego. Sztuka zawsze uświadamia nam to, co w życiu codziennym jest pomijalne i niezauważane.

Uobecnianie osób, zdarzeń wiąże się ze aktualizacją, która ma ścisły związek z teraźniejszością, która może wyłaniać z naszej pamięci za każdym razem  inne wspomnienia, które otwierają w nas coś nowego; to tak jakby uczestniczyć w tym samym spektaklu ale odkrywając nowe horyzonty, wcześniej zakryte w naszej pamięci.

Fotografia odnaleziona w szpargałach, nie pozwala nam zapomnieć o tym, że żyjemy, gdyż zawsze jest katalizatorem mojego istnienia.

Czy ma rację mędrzec Kohelet, zacytowany na początku naszych rozważań, czy też po prostu udało się jemu dotknąć  czasowości naszej przemijalności, której doświadczamy na co dzień. A może  otwiera nam inny horyzont naszego istnienia, który może być uchwytny w zachowanych przez nas fotografiach, które warto od czasu do czasu przeglądać.

MONIKA TARSA, CZAS – PAMIĘĆ – FOTOGRAFIA PRÓBA FENOMENOLOGICZNEJ REFLEKSJI NAD FOTOGRAFIĄ, Estetyka i Krytyka 7/8(2/2004-1/2005) s. 164 – 175.

[1] Św. Augustyn Wyznania Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1954 s. 257.