Bliski ale daleki Szumsk

Opublikowano: 22 marca 2012, tygpdnik "Kurier Litewski", www.kurier.ltTłumaczenie z rosyjskiego moje (MpS). Na wszelki wypadek załączam też tekst w oryginalnej postaci.

To, że wiosna na dworze, to oczywistość nie podlegająca żadnej wątpliwości. Wielu z nas, mieszkańców miasta, czekają wiosenne porządki na działce albo w ogródku warzywnym, jeśli mieszkamy na wsi. Z nadejściem wiosny i lata, mieszkańcy dużych i małych miast, niczego tak nie pragną, jak ucieczki od szarości zbyt długiej jesieni i zimy w stronę natury. Chcieli by wybrać się na piknik, a gdy już całkiem ciepło, wykąpać w jeziorze i ogólnie dobrze spędzić czas. Poza rodzinnym ogrodem lub grillem nad jeziorem, jest jeszcze inny wariant przyjemnego spędzenia czasu - spacer po jednym z historycznych miasteczek Wileńszczyzny. Tak więc, drogi czytelniku, chciałbym dziś zaprosić Cię do Szumska, miasta na wschodniej granicy Litwy, skąd rzut kamieniem od sąsiedniej Białorusi.

Szumsk dziś: Istnieją tu - szkoła podstawowa z wykładowym językiem polskim oraz filia litewskiej szkoły podstawowej w Lavoriszkes. Działa biblioteka, poczta.

Milczące kurhany

Zanim poznamy się bliżej z miasteczkiem, chciałbym Ci przekazać nieco więcej, być może mało zabawnych, czy wręcz nudnych - dla bardziej doświadczonych czytelników - opowieści o Szumsku. Według historyków, w pobliżu miasta w wiosce Barwaniszki znajduje się kurhan, w którym niegdysiejsi mieszkańcy tych ziem, grzebali albo palili zmarłych członków plemienia. Nieopodal wznoszą się też kopce, na których w swoim czasie znajdowały się warowne osady. Wystarczy zamknąć oczy, a wyobraźnia rysuje szeregi wojów ustawionych wzdłuż wałów oraz dowódców sprawdzających, czy dobrze napięte są cięciwy łuków i zaostrzone włócznie. Ale to tylko gra umysłu. Jak było na samym początku, w tych dalekich wiekach V-VII? Być może lokalne plemiona żyły tu w spokoju i harmonii ze sobą, z rzadka tylko odpierając napastników. Historia milczy i kopce wciąż milczą, jak tysiąc lat temu, patrząc na tych, którzy ośmielili się zakłócić ich spokój...

Słobódka zamienia się Szumsk

Jeśli rozbudzona ciekawość sprawia, że chcesz już rozpocząć badania historyczne Szumska, śpieszę ostrzec - do początku XVIII wieku Szumsk jako taki nie istniał na ówczesnej mapie. W tym czasie była tu wieś Słobódka, należąca do majątku o nazwie Polany. Z archiwów wynika ponadto, że majątek Polany został podzielony między kilku polskich szlachciców. I tak jedną częścią nieruchomości władał ród Sakowiczów, inną część dostał Wnuczek.

Właśnie w tym momencie, skąpa historia zamienia się w hojną dobrodziejkę i zaczyna się z nami dzielić wiedzą i faktami z przeszłości Szumska.

W 1618 Wnuczkowie sprzedają swój udział w nieruchomości Kazimierzowi Szumskiemu, podstolemu wileńskiego. Do XIV wieku w Polsce, podstoli to zastępca stolnika. Służył przy stole księcia lub króla. Później stał się tytułem honorowym.

Już w 1697 roku Szumscy, za własne pieniądze, rozpoczynają budowę kościoła w Słobódce, po czym Słobódka zmienia nazwę na Szumsk. Przez następne stulecia Szumscy mocno inwestowali w majątek. Pojawia się kościół, zamiast drewnianej - nowa konstrukcja, dzięki zręczności architektów, według słów współczesnych, wzbudzający zazdrość nie jednego szlachcica. Wiadomo, że wszystkie budowlane aspiracje mocno osuszyły sakiewkę Szumskich. Spłacenie weksli przez Stanisława Szumskiego wymagało wielkiego trudu.

Teraz, drogi czytelniku, wybiegając trochę naprzód, chcę powiedzieć kilka słów na jego właśnie temat.

Żołnierz, powstaniec i zesłaniec - Stanisław Szumski

Stanisław Szumski w swoim czasie stał się żołnierzem i wziął czynny udział w kampanii Wielkiej Armii w 1812 roku. Wraz z Francuzami pojawił się u bram Moskwy. W jednej z potyczek został wzięty do niewoli, ale dzięki interwencji wpływowych krewnych wkrótce został zwolniony. Przygody naszego bohatera, których prawdę mówiąc, wystarczyłoby dla kilku zwykłych ludzi, nie zakończyły się na tym. Minęło kilka lat. Stanisław udał się do Warszawy, gdzie służył u Wielkiego Księcia Konstantego. Ale czy to służba się nie spodobała, czy też Amor maczał w tym palce, nasz bohater szybko rezygnuje, wraca na Litwę, gdzie szczęśliwie żeni się. Wydawałoby się, że oto osiągnął spokój i dobrobyt, ale nie, nie minęło kilka lat, jak zaczęło się powstanie. Szumski nie mógł pozostać obojętnym na wydarzenia i zapłacił za to ... zsyłką do Wjatki, a następnie do Wołogdy.

Tutaj, czytelniku, jak się wydaje, można by zakończyć tą opowieść, ale jest jeszcze pewna romantyczna legenda...

Dla ukochanej żony Marii

Może słyszałeś o Sari? Jest to miasteczko na terytorium Białorusi, w północnej części witebszczyzny. W połowie XVIII wieku Saria stała się własnością rodu Łopacińskich.

Współcześnie Saria znana jest z tego, że stoi w niej niezwykle piękna świątynia, zbudowana przez Ignacego Łopacińskiego na cześć swojej żony.

To właśnie o niej mówi nam legenda:

"Zapewne Ignacy spędził by swoje życie w sposób spokojny i umiarkowany, gdyby nie był z natury delikatny i romantyczny. Często jeździł po świecie. Pewnego dnia zakochał się namiętnie w córce biednego oficera, Stanisława Szumskiego. Panna młoda była bez posagu, ale fakt ten mało go obchodził. W tamtych czasach, takie małżeństwo, było dla arystokratów luksusem. Łopacińskiego nie przestraszyło to, że ojciec Marii walczył po stronie Napoleona w wojnie 1812 roku. Buntownicza przeszłość nie smuciła potencjalnego zięcia. Mimo wszystkich uprzedzeń, młodzi kochankowie zawarli małżeństwo. Małżeńskiemu szczęściu pary Łopacińskich nie było końca. Nie załamała ich związku nawet śmierć pierworodnego syna. Jednak Maria nie przeżyła trzeciego połogu. Wcześnie pękła czara miłosna. Załamany wdowiec praktycznie zamieszkał przy grobie ukochanej. Wtedy właśnie pomyślał o budowie kościoła na cześć żony. Pamięć o przedwcześnie zmarłej miłości nie pozwoliła Łopacińskiemu ożenić się po raz drugi."

Oto cała historia, drogi czytelniku.

Tak więc, spacerując ulicami starego Szumska, podziwiając piękno kościoła, warto pamiętać, że miłość do Marii z rodu Szumskich zainspirowała magnata Ignacego Łopacińskiego do budowy niezwykłej świątyni. I co z tego, że Saria jest po drugiej stronie granicy - na Białorusi. Warto pojechać i tam.

Wspieranie powstańców drogo kosztowało ród Szumskich, zapłacili rekwizycją majątku. Nowymi gospodarzami dóbr zostali członkowie rodu Laskowiczów, po czym posiadłość przeszła w ręce generała Łabincewa.

Cóż czytelniku, potem była wojna. Pierwsza światowa. Zaraz po niej mieszkańcy własnymi siłami odbudowali kościół, częściowo zniszczony pociskami artyleryjskimi. Potem druga światowa... Mieszkańcom miasteczka przyszło wiele przeżyć i wycierpieć. Ale on - Szumsk, żyje i rozwija się. Tak więc zapraszamy do Szumska!

Wojciech Kos