Wstęp
Glorian i Durak, robią sobie wycieczkę do portowego miasta 'Przeklęty węzeł' Co z tego wynikło?
Splot
Durak Melisson (Enderinmistrz, Duardin)
Glorian (Korsarz, Aelf)
Havard uth-Kinen (Mag bitewny, Człowiek)
Maeskir Żniwiarz (Łowca Kurnotha, Sylvaneth)
Sol Toll (Kapłan bitewny Sigmara, Człowiek)
Dokładniejszy opis TUTAJ.
Drużynowy cel krótkoterminowy: Uratować Wiecznodrzewo.
Ponieważ większość splotu porozchodziła się po Mieście w swoich sprawach na śniadaniu spotkali się tylko Glorian i Durak. Glorian optował za wizytą w Przeklętym Węźle, portowym mieście nad Wrzącym Morzem - duardin przystał na tą propozycję, chociaż później wielokrotnie zastanawiał się właściwie dlaczego to zrobił.
Ernest poinformował, że znalazł chętnego na pierścień Zornhauerów, był to radny Nabho Flamebleeder Oferował on w zamian za pierścień różne dobra materialne, Durak skusił się na dwanaście comiesięcznych dostaw aeterzłota. Potwierdzono z kamerdynerem, że targ dobity.
Obiecali także, podnieść standard domu - może praczka, może porządna jadalnia, może świątynia? Jedna z wielu rzeczy, które 'w porządnym domu być powinny!'
Udali się zatem do sponsora to znaczy Anzelma. Musieli odczekać swoje ponieważ właśnie przyjmował on delegację jakichś nieznanych Aelfów. Wyróżniali się oni szczególna pogardą z jaką traktowali otoczenie, oraz ostentacyjnie bogatym i ekstrawaganckim strojem. (ich przywódca nosił płaszcz z piór, w którym były wplecione ciągle żywe ptaszki!)
W końcu dostali się do patrona. Był zawalony papierami, ale obiecał się zająć wyposażeniem domu, aczkolwiek trochę kręcił nosem na takie wydatki. Jego zdaniem, kamerdyner/zarządca był fanaberią Ragshasa i kosztuje zdecydowanie zbyt wiele.
Przedyskutowali także problem z Bodvarem, który ewidentnie nie lubił Splotu i chciał ich ciągnąc do prawdomówcy - Anzelm postara się rozpuścić plotki, że problem nie jest ze Splotem, tylko samym Gromowładnym.
Dodał, jeszcze że nie ma informacji od ludzi, których posłał do Obsydianowych wzgórz - jeszcze niby mają czas ale spodziewał się informacji wcześniej a wysłał jednego z dwóch najbardziej zaufanych strażników.
Parę ulic od posiadłości, zostali zaatakowani przez pięciu bandziorów - nie mieli oni szans ze Splecionymi, ale przy każdym znaleziono po 5 nowych czystych fiolek Aqua Ghyranis.
Zahaczyli jeszcze o doki Kharadronbów i Poinformowali Degala, że zdobyli pierścień i przekazali go radnemu, zatem jego kontrakt niedługo będzie zerwany. Nie przyjął tego dobrze. Mieli klucz do jego wolności w ręce i oddali go osobie trzeciej...
Następnie udali się do Oglara Porywu Wiatru - wynegocjowali przelot nad Wrzące morze, ale zostali zobowiązani do pracy podczas lotu oraz obowiązkowy powrót za tydzień,czyli raptem 2 dni na miejscu. Poszli na ten układ.
Dowiedzieli się jeszcze, że plotki głoszą, że duża grupa aelfów, która obecnie przybyła do miasta, zajmuje się niezbyt przyjemnym procederem. Jak powiedział kapitan 'ich towar, ponoć często płacze'.
Gdy już ruszyli w drogę okazało się że, pomoc duszosplecionych się przyda - pięć ognistych demonów Tzeentha (Płomieńców) próbowało spalić statek. Spleceni wzięli na siebie potwory podczas gdy załoga gasiła małe pożary. Udało się pokonać demony, chociaż zachowywały się dosyć dziwnie z jednej strony dosyć inteligentnie z drugiej całkowicie ignorując rany. Coś mało chaotyczne były te demony Chaosu.
W końcu dolecieli do celu - miasto było olbrzymie, o wiele większe niż Studnia Niebios. Poza portem dla kharadrońskich statków, miało też port morski, a na falach w pewnym oddaleniu od brzegu unosiła się nawet Czarna Arka Aelfów!
Przeklęty Węzeł - port morski.
(Wygenerowane przez Midjournei AI)
Oglar ostrzegł, graczy że to nie jest Miasto Sigmara - tu jedynym bogiem jest handel, wśród mieszkańców i przejezdnych są istoty, których nie widuje się zwykle w Miastach. Faktycznie dosyć szybko spotkali kilka centigorów a nawet barbarzyńców ze znakami Khorna na tarczach...
Kapitan zajął się swoimi sprawami, wraz z celnikiem, nerwowym człowieczkiem zwanym Kruku. Zaś bohaterowie zeszli na ląd i... spotkali znajomków. Znana już grupa aelfów zsiadała właśnie z przepięknego latającego statku, który zacumował nieopodal. Wydawali się być równie zaskoczeniu obecnością graczy, ale minęli ich bez słowa.
Spleceni poprosili Kapitana by wypytał celnika o aelfy (nie za darmo) i postanowili je śledzić - nie było to trudne w ale na niewiele się zdało, gdyż orszak wszedł na teren bardzo luksusowej gospody 'Młot i Topór' (na szyldzie Ghal Maraz krzyżował się z khornickiem toporem) - zdecydowanie za wysokie progi dla naszych biedaków
Udali się zatem do doków, ponieważ Glorian chciał nawiązać kontakt z innymi Korsarzami. Nie do końca się to udało. Co prawda korsarze tam byli, ale grupka, którą zaczepili nie była przychylnie nastawiona - z pogardą ignorowali Gloriana, a Durakowi kazali 'zabrać swojego zwierzaczka'. Co ciekawsze aż rwali się do bitki, ale sami nie wykonali pierwszego ruchu.
Skonfundowani bohaterowie postanowili zaczepić inną grupkę - te traktowały Gloriana bez wrogości, ewidentnie sprawa dotyczyła tylko tej jednej grupy.
Dalsze śledztwo wykazało że to ludzie z załogi cumującej niedaleko Arki 'Zdradziecki Potwór' - gdy Glorian usłyszał tą nazwę, przypomniał sobie, że służył na tym statku. Ale nic ponad to.
Spleceni postanowili rozejrzeć się za jakąś pracą. W tak ludnym miejscu nie powinno to być trudne, i faktycznie dosyć szybko zaczepił ich jakiś niziołek, który oferował robotę w latarni morskiej 'trzy godziny drogi stąd'. Zalęgło się tam ponoć 'coś zimnego'. Dobili targu na 250 kropel i ruszyli w drogę.
Niestety niziołek, wprowadził drużynę do zaułka, gdzie sam dał nogę przez dziurę w płocie zaś wyjście zablokowało kilku przeciwników. Większość to były jakieś pospolite męty, ale jeden z nich duardin, w kolczudze uzbrojony w kartaczownicę ostro dokopał bohaterom, dodatkowo szuja wspierał się fiolkami z Aqua Ghyranis. W końcu padł pod ciosami, ale utoczył co nieco krwi.
Przeszukując ciała, znaleziono przy każdym zbirze zaledwie fiolkę AG, za to sprzęt ich lidera prezentował się nader okazale. Dodatkowym znaleziskiem było metalowe pióro, wykonane z podobnej stali co złamany nóż, który nosi przy sobie Durak...
Ponieważ robiło się już późno wrócili na statek chcąc przenocować - i tu niemiła niespodzianka, Oglar zupełnie nie poczuwał się do udzielenia im gościny, utrzymywał, że miejsce na statku należy im się tylko podczas podróży... W (niezbyt udanych) targach przehandlowali świeżo zdobytą kolczugę na dwa noclegi zanim wyruszą.
Oglar zobowiązał się także do upłynnienia kartaczownicy - nawet odliczając jego prowizję, powinna być warta niezły grosz.
Mad ranem znowu ruszyli w miasto a dokładniej do portu. Niestety Zdradliwy potwór już odpłynął, ale jak wykazało przepytywanie bywalców portu wraca tu dosyć regularnie.
Durak korzystając, z faktu, że w tak dużym mieście jest sporo kowali / metalurgów, starał się popytać o zdobyczne metalowe pióro oraz swój sztylet. Niestety najsłynniejszy kowal w mieście mistrz Ref, nie miał czasu by spotykać się z jakimś nieznajomym, przyszło mu zadowolić się konsultacjami z dużo mniej słynna Jagną. Na szczęście wystarczyło jej kompetencji by rozpoznać, że sztylet jest wykonany z przekutego pióra Władcy Zmian - wielkiego demona Tzeentha. Czym prędzej chciała się pozbyć z zakładu kogoś, kto coś takiego nosi. Durak zapłacił jej a fatygę 2 fiolki i zmyli się z zakładu.
Znowu wzięli się za szukanie jakiegoś zajęcia - zaczepił ich jakiś człowiek, informujący, że... trzy godziny drogi stąd jest latarnia gdzie zalęgło się coś zimnego! Drużyna co zrozumiałe była niezwykle podejrzliwa, co zniechęciło zleceniodawcę. Nie dogadali się.
Dalsze poszukiwania pracy doprowadziły do spotkania z Fenronem - właścicielem farmy grzybów, gdzie podobno jakiś potwór przebił się z dolnego korytarza - forma oczywiście była trzy godziny od miasta - aczkolwiek w inna stronę niż latarnia.
Dotarli na farmę wieczorem, robotników już nie było, Fenron wskazał grotę, gdzie hodował grzyby. Bohaterowie ruszyli na zwiad.
Farma Grzybów niedaleko Przeklętego węzła.
(Wygenerowane przez Midjournei AI)
W jednym z chodników faktycznie znaleźli dziurę w podłożu - nie przyglądając się jej za bardzo postanowili tam wleźć. Pożyczyli od zleceniodawcy line i ruszyli w dół.
Durak zszedł bez problemu, niestety podczas zejścia korsarza, ktoś odczepił linę i aelf walnął o ziemię. Chwilę później usłyszeli jak ktoś zawala dziurę kamieniem. Sytuacja się skomplikowała...
Dodatkowym problemem, był fakt, że w tych jaskiniach coś żyło - poza zasięgiem światła przebiegała jakaś duża istota. Gdy w końcu zaatakowała, okazało się, że to gigantyczny paszczak! Szczęście jednak sprzyjało Splecionym, dali rade go pokonać.
Teraz głównym problemem było jak wyleźć - jaskinia była połączona z siecią tuneli, bardzo możliwe, że któryś z nich prowadzi na powierzchnie. Ruszyli w drogę, bo jutro, a właściwie już dzisiaj odlatuje ich transport!
Początek, był obiecujący - tzn trafili co prawda, w tunelach na kilka paszczaków, ale Glorian idący na szpicy wypatrzy je pierwsze i zaatakowali z zaskoczenia. Raz dwa było po wszystkim.
Niestety czujność zawiodła aelfa następnym razem - nie zauważył, pentaka czającego się w zasadzce, który zrzucił na niego kamulca. Tylko błyskawiczny refleks uratował go przed ranami. Ruszyli w pościg za stworem i... nadziali się na dwie hordy stworów. Pokonali je, ale stwierdzili, że tej odnogi tuneli lepiej nie eksplorować.
Po krótki postoju przy odnalezionym źródełku ruszyli dalej, ponieważ jak oceniali niedługo będzie już świtać. Durak wyprowadził ich w końcu do nadmorskiej jaskini gdzie znajdował się potężny posąg duardina, uzbrojonego w olbrzymi topór.
Posąg Grimnira.
(Wygenerowane przez Midjournei AI)
Durak rozpoznał, że to posąg Grimmnira - patrząc na wykonanie oraz stan posągu swoim rzemieślniczym okiem, ocenił że powstał jeszcze w Erze Mitów, czyli ładnych parę tysięcy lat temu. Co ciekawsze u stóp posągu składano ofiary z żywności zdecydowanie świeższej niż Era Mitów oraz (prawdopodobnie) Ur-złota. (Durak przywłaszczył sobie to ostatnie)
Ponieważ wreszcie wydostali się na powierzchnię a był już dzień, pomimo zmęczenia błyskawicznie udali się w stronę miasta a dokładniej mówiąc prosto na statek. Na szczęście tym razem bez przygód.
Również droga powrotna do Studni Niebios, ty razem obyła się bez niespodzianek.
Czy dowiedzieliśmy się czegoś nowego i ważnego na temat świata?
Nowe miasto i okolice.
Czy pokonaliśmy istotnego wroga lub potwora?
Nic specjalnego się mi nie wylosowało. Nawet olbrzymi paszczak nie miał szans.
Czy zdobyliśmy wartościowy skarb?
Kartaczownica, powinna być sporo warta. Zaliczam.
Czy dowiedzieliśmy się czegoś istotnego o przeszłości postaci z przed Splecenia
Całkiem sporo tzn. wiadomo z czego powstał sztylet Duraka, oraz, że z jakiegoś powodu była załoga Gloriana gardzi nim ale pozwala mu żyć.
Czy dokonaliśmy czegoś co podniesie dobrobyt Studni Niebios?
Nic specjalnego.
Czy w jakiś sposób osłabiliśmy Czestmira z Czarnolasu?
I znowu nic.
Podsumowując: 5/6 - brak PD
Ze strony MG:
Rzuciliśmy 4k6 by ocenić jak dobrze wywiązał się Ernest z misji upłynnienia pierścienia. 2 Sukcesy czyli nieźle ale nie rewelacyjnie - Durakowi przyda się Aeterzłoto.
Aelfy u Anzelma to wynik abstraktów pieniądze - ptak - porwanie - rozrywka. Jakoś tak mi to się złożyło do kupy...
Po drodze fregatą wypada spotkanie losowe. Wylosowałem coś z latających potworów, padło na płomieńce.
Przeklęty węzeł (swoja drogą nazwę wymyślili gracze) okazał się dużym miastem. Dostępność większości towarów rośnie tu o jeden poziom. Bardzo w cenie są pancerze, broń i alkohole, za to dosyć tanio można nabyć potrzebną w Studni Niebios żywność.
Kiedyś wyszedł temat, Korsarzy nad wrzącym morzem - połączyłem to z przeszłością Gloriana, znalazł właśnie pierwszy ślad.
Szukali pracy a abstrakty pokazały woda - wieś - balon - zdrada. W battlemapach, mam taka z latarnią - co dodało element do historyjki dla graczy, by wciągnąć ich w zasadzkę.
Potem stwierdziłem, że niziołek, mógł wykorzystać prawdziwą historię - stąd gdy dalej szukali pracy, podstawiłem drugiego agenta szukającego kogoś do rozwiązania sprawy 'zimnego w latarni'. Ale byli zbyt podejrzliwi i nie wykorzystałem tej battlemapy : )
Podczas badania sztyletu Duraka, wypadły 3 czy 4 sukcesy (testowaliśmy Umysł(Wiedzę) Jagny - zatem poznał ważny fragment układanki.
Ostatnia próba podjęcia pracy to abstrakty wyprawa - zimno - ziemia - zagrożenie. Gracze zaczęli od wypytywania 'Czy to trzy godziny drogi stąd?' Oczywiście przytaknąłem : )
Błąkanie po jaskiniach to była taka mini eksploracja rzut na Umysł(Przetrwanie) 4:2 - sukcesami zapełniałem 10 polowy zegar, im lepszy rzut tym mniejsza szansa na niebezpieczeństwo większa na odkrycie.
Najpierw były dwa niebezpieczeństwa, (paszczaki i zasadzka pentaków) potem nic specjalnego i w końcu odkrycie na samym końcu! Konstrukcja→ Tajemnicza→ Posąg, statua, totem , Wiek Starożytny. Jak nic wychodzi posąg Grimnira.