Wstęp
Drużyna na pokładzie Grunda, stara się wrócić do Studni Niebios a po drodze odkrywa co nieco o swojej przeszłości.
Splot
Durak Melisson (Enderinmistrz, Duardin)
Glorian (Korsarz, Aelf)
Havard uth-Kinen (Mag bitewny, Człowiek)
Maeskir Żniwiarz (Łowca Kurnotha, Sylvaneth)
Sol Toll (Kapłan bitewny Sigmara, Człowiek)
Dokładniejszy opis TUTAJ.
Drużynowy cel krótkoterminowy: Przeprowadzić zwiad i odszukać uszkodzony trybofort.
Podczas wznowionej podróży Durak miał więcej wolnego czasu, spożytkował go dalej naprawiając (z pewnymi sukcesami) zakupiony przez Brokkę 'anty-magiczny tron'
Podróż przerwało potężne wyładowanie magiczne magii Azyru - nie na samym kursie statku, ale niedaleko. Havardowi udało się namówić Splot oraz samą panią kapitan by to zbadać. Brokka zażądała jednak 30% zdobytych przez Splot łupów.
Mag przyzwał magicznego feniksa i polecieli by to zbadać. Wylądowali w pewnym oddaleniu i ruszyli na zwiad. Dotarli na pobojowisko, wszędzie leżały zwłoki jaszczuroludzi. Jedynym (ledwo) żywym był znany drużynie skink Thezal.
Thezal był ciężko ranny, ale nie chciał pomocy. Twierdził, że jego bracia uważają, że zdradził Plan przedwiecznych a on chce tylko odejść wolny. A natchnął go do tego właśnie Splot... powiedział, że nie są już tymi samymi osobami co kiedyś. Twierdził, że ten "nowy" Havard już na pewno nie zdradził by wszystkich za Oko Ognia a Durak nie poprowadził by floty prosto w burzę Chaosu...
Po tych rewelacjach, ciało skinka zaczęło zmieniać się w światło, a na ziemi pozostała tylko drewniana maska - podobna do tych, które już kiedyś zdobyli.
Tylko to zostało po Thezalu.
(Wygenerowane przez Midjournei AI)
Durak ją założył i doświadczył wizji. Był w jakiejś jaskini gdzie zastępy sług Nurgla broniły przed kimś wejścia. W jaskini było kilka prostych krzyży, na których uwięziono jakieś postacie. Skupił się na tym i rozpoznał dwie z nich - jedną był Glorian, drugą on sam... (widział przybite do krzyża własne ciało) Po tym wizja skończyła się.
Maeskir rozpoznał jeszcze, że maska nie jest wykonana ze zwykłego drewna tylko ciała Sylvaneth.
Jak łatwo się domyślić drużyna było dosyć skołowana - przyzwyczajenia jednak wzięły górę i zabrali się za przeszukiwanie ciał pozostałych Jaszczuroludzi - zdobyli sporo Aqua Ghyranis oraz wykonaną z kamienia broń.
Broń chcieli przekazać Brokce jako jej udział (fakt znalezienia AG przemilczeli) ale wściekła nie chciała jej przyjąć - zbyt rzuca się w oczy, nie chce zadzierać z Seraphonami. Ostatecznie zatem oręż poleciał za burtę.
Podczas wznowionej podróży Durak na powrót zajął się anty-magicznym tronem - praktycznie przywrócił mu oryginalną funkcjonalność.
Mag zaś zbadał zdobyczny w Węźle miecz - ustalił tylko, że oręż mimo doskonałego wykonania nie jest w żaden sposób magiczny.
Brokka wysadza ich kawałek za miastem, informuje, że wróci za dwa tygodnie a jakby co to 'nie widzieliśmy się.'
W mieście od razu udali się 'Pod Kaktusem' by spotkać się z Mrokiem. Spędzili cały wieczór popijając piwo, ale gromowładny się nie pojawił.
Udali się zatem do swojej rezydencji i tu niemiła niespodzianka. Cała służba dostała wypowiedzenia (tak, nawet Ernest Stein!) a oni sami mają opuścić posiadłość.
Następnego dnia z rana udali się na konfrontację z Anzelmem - i kolejna niemiła niespodzianka. Jego rezydencja była pilnowana przez Karmazynowe Słońca. Dwaj strażnicy dobitnie poinformowali Splot, że prywatnie to nic do nich nie mają, ale mają od Krótkiego wyraźny nakaz nie wpuszczać ich do środka. I zamierzają się tego trzymać. Drużyna nie chciała konfrontacji, zatem Durak ograniczył się do kilku gróźb i odeszli.
Udali się do Sagrali Rzeźbiarki Kwiatów, licząc że będzie w stanie powiedzieć coś więcej na temat o jakby nie patrzeć drewnianej masce. Niestety była ona zajęta swoimi roślinami, które rosły coraz słabiej, drużyna rozwiązała ten problem podlewając je dwoma sferami (!) Aqua Ghyranis... Wtedy Konarnica skupiła się na masce i powiedziała, że powstała ona z części Maeskira. Drzewo ciągle pamiętało, ból jego ukrzyżowania i kamienne (czyżby jaszczuroludzi?) narzędzia, które nadały mu kształt maski.
Następnie odwiedzili fortecę gromowładnych - strażnicy, na wstępie powiedzieli, że Klara na nich czeka. I faktycznie czekała, ale wyraźnie jej prorocze zdolności mieszały jej w głowie bo od razu zapytała o lekarstwo, zanim wyjaśniła, że Kitasutigar czyli jeden z trzech radnych Gromowładnych zapadł na jakąś chorobę - niby żyje, ale jest pogrążony w śpiączce. Jego ciało słabnie, a jeśli umrze nikt nie wie, czy uda się go przekuć na nowo. Wizje Klary mówią, że Splot jest w to jakoś zamieszany.
Próbowali poinformować Klarę, że odpowiedzialny może być za to ich dawny patron, ale przerwał to pojawiający się znikąd (jak zawsze) Mrok. Zabrał ich do swoich komnat i wysłuchał rewelacji o Anzelmie. Niestety jak zauważył, nie ma absolutnie żadnych dowodów.
Opowiedzieli także bez przemilczeń historię swojej pracy dla Ragshasa (Mrok sugerował, że sam już to sobie poskładał)
Od Mroka dowiedzieli się, że Anzelm ma powszechnie bardzo dobrą opinię, zaangażowany jest w wiele różnych inicjatyw, np już jutro będzie otwierał budowę noclegowni dla ubogich mieszkańców (gdzie jest też głównym donatorem) i nie za bardzo ma jak go ruszyć by nie narazić się na gniew Anhalasa.
Za to Karmazynowe Słońca zostały u nowego szefa wysłane z misją gdzieś w okolice Jodłowego Sioła a po powrocie albo pilnują Anzelma, albo piją w knajpach.
Mrok osobiście zbadał także Bazaltowy Tron - niestety nie dał rady przez niego przejść.
Za to dobrych informacji, udało się odbić obie twierdze. Siły nurglitów, były liczne, ale to byłą praktycznie sama piechota, bez wsparcia potężnych demonów czy magów. Panowała opinia, że ten atak nie wyszedł Chaosowi, był marnie przygotowany i gdyby nie prawdopodobna zdrada kogoś z załogi nigdy nie poczynił by żadnych postępów. Mrok podejrzewa, że to nie była robota Czestmira, tylko jakiegoś watażki, który rwał się do walki.
A o samym, Czestmirze od dłuższego czasu jest cicho - Havard zasugerował, że może to Anzelm jest Czestmirem, ale Mrok się z tym nie zgodził. Widział go kiedyś, chaośnik jest aelfem, ale nawet gdyby to jakoś zamaskował, to jego moc jest zbyt wielka by ją ukryć. Jakakolwiek istota o takiej potędze, niezależnie od wyglądu od razu wzbudziła by podejrzenia Klary, Vandalusa czy Kitasutigara. I Czestmir doskonale sobie z tego zdawał sprawę.
Poprosili jeszcze by skontaktować ich z radną Hertą Witke - Mrok obiecał, że coś zorganizuje i przekaże jakoś informacje o porze spotkania.
Drużyna pożegnała się i... postanowiła, że idzie szukać Trybofortu. Opróżnili większość spiżarni (już nie uzupełnianej), zabrali swój dobytek, pożegnali się z Ernestem i ruszyli na poszukiwania.
Wcześniej jednak odwiedzili raz jeszcze Sargalę (zapłacili jej za wyhodowanie pokrzywy ognistej, a nawet oddali kawałek żarnitu, który ma wspomóc wzrost rośliny. Planują z niej przygotować niezwykle mocny stymulant którym chcą ratować Kitasutigara) oraz kwatermistrza Sigmarytów Curta, który jako dobry znajomy Sola, zgodził się przechować cały dobytek, którego nie zabierają ze sobą)
Droga na północ był dosyć bezpieczna, ale w okolicach Czarnolasu ich uwagę wzbudziły dwa splecione drzewa i coś błyszczącego pomiędzy nimi. Postanowili to zbadać i... dosłownie wdepnęli w Siewcę Zarazy, demona Nurgla!
Na ich widok, stwór padł na kolana i powiedział, że czeka tu by zaprowadzić ich "tam gdzie się zaczęło." Dowiedzieli się także, że demon w poprzednim życiu był człowiekiem, to Oswald Reder naukowiec, który naprowadził ich na trop wrót w Okrutnej twierdzy, teraz straszliwie przemieniony.
Demon był wobec drużyny bardzo służalczy, twierdził że sam Praojciec Nurgle kazał mu tu czekać by stał się kluczem. (nie potrafił wyjaśnić jednak dlaczego) Zaprowadził ich pomiędzy drzewa, i położył się na kamieniu twierdząc, że jego krew otworzy wrota. Nie musiał długo czekać Durak zatłukł go młotem i faktycznie w powietrzu otworzyło się przejście prowadzące do skalnego tunelu.
Już pobieżne badanie wykazało, że w tunelu toczyła się swego czasu bitwa. Wiele było śladów po użyciu potężnych czarów, porzuconą broń itp.
Po chwili pojawił się niosący świece nurgling... Demon nie był agresywny i wyraźnie czekał aż za nim ruszą. Gdy do zrobili doprowadził ich do jaskini, z wizji Duraka. Na wszystkich półkach skalnych przewalało się setki nurglingów, zaś po środku stały drewniane krzyże. Ale było ich aż sześć o jeden więcej niż Splecionych.
Czy to tu narodził się Splot?
(Wygenerowane przez Midjournei AI)
Po dokładniejszym zbadaniu okazało się, że z czterech krzyży wycięto kawałki drewna (podejrzewali, że wyrzeźbiono z nich maski) nie zrobiono tak tylko z jednym wyraźnie większym od innych (zapewne Maeskira) oraz tajemniczym szóstym.
Postanowili stanąć przy swoich krzyżach licząc na kolejny okruch wspomnień. Dzięki wcześniejszej wizji Durak potrafił wskazać gdzie ukrzyżowano jego i Gloriana, Maeskir z racji rozmiarów też znalazł swoje miejsce, Zaś Havard i Sol po prostu sprawdzali po kolei, aż trafili - i faktycznie wszyscy doświadczyli wizji. Z lotu ptaka widzieli siebie ukrzyżowanych, zaś na ostatnim krzyżu nieprzytomnego, nieznanego im aelfa. Jaskinia była atakowana przez jaszczuroludzi wybijających ostatnie siły Chaosu.
Przeszukanie jaskini pozwoliła znaleźć jeszcze kilka kłębów ubrań (kiedyś dobrej jakości teraz już tylko szmaty) i trochę kamiennych broni używanej przez seraphonów. Havard zabrał jednak jeden kamienny miecz - może Vandalus kupi go do kolekcji?
Odcięli jeszcze po kawałku z każdego krzyża i odeszli odprowadzani do wyjścia przez tego samego nurglinga ze świecą. Demon opuścił jaskinie przechodząc przez portal, Splot zrobił to samo. Gdy wejście się zamknęło Durak zabił nurglinga z dala od kamienia, licząc, że to utrudni ponowne otwarcie portalu.
Ruszyli w dalszą podróż. Po kolejnym dniu dotarli do Czerwonych Stepów, trybofort podobno był gdzieś w łańcuchu górskim które one otaczały. Niestety zgodnie z relacją Brokki ta okolica była areną wal między khornitami a orrukami - i owszem znaleźli sporo śladów, które zdawały się potwierdzać liczne starcia pośród czerwonych traw.
Czerwone Stepy - ciekawe skąd nazwa?
(Wygenerowane przez Midjournei AI)
Udało się przemknąć niepostrzeżenie do łańcucha górskiego i rozpoczęli poszukiwania. Było bardzo owocne, to znaczy nie tylko odkryli świetne miejsce na obóz, ale też sam Trybofort odszukali już po dwóch dniach - był zaklinowany w dolinie po tym jak unieruchomiła go lawina, ale był! Odszukali nawet wejście, ale enderinżynier stwierdził, że nie da rady go otworzyć, nie niszcząc zamka.
Z minusów to wpadli na grupę paszczaków, która jak zwykle to bywa kosztowała ich nie jedną fiolkę...
Ruszyli w drogę powrotną. Niestety nie bez problemów a problemem tym był pożar traw... było by bardzo ciężko zwiać ale na szczęście Havard przyzwał ognistego feniksa i na jego grzbiecie ominęli największe zagrożenie. Zeszli przez to z trasy, ale też trafili na przedziwne znalezisko - pięciokątny obszar, który zdawał się być całkowicie odcięty od magii. Zbadawszy go odkryli kamienie runiczne na boku każdego z wierzchołków.
Wróciwszy na właściwą drogę postanowi zahaczyć jeszcze o Kurhan pyłu, bo to prawie po drodze do Miasta. Badając okolicę trafili na starą brukowaną drogę, która zaczynała się w pustym stepie i prowadziła aż do Kurhanu, bez żadnego widocznego powodu.
Havard przywalił w Kurhan Kulą Ognia - niestety Kurhan mu ta kulę odrzucił i to mocniejszą... To niestety byłą jedyna forma 'kontaktu' jaką udało się nawiązać.
Uradzili, że wracają do Studni Niebios. Po dotarciu na miejsce, zgłosili Brokce o powodzeniu swojego zwiadu i potencjalnych niebezpieczeństwach. Kapitan była zachwycona meldunkiem, teraz musi zorganizować całą ekspedycję, ale gra jest warta świeczki - z Trybofortem weszła by do admiralicji jak nic! Opchnęli jej jeszcze dwie kartaczownice (przetrzymywane póki co u Curta) - kropelki się przydadzą.
Tymczasem w mieście pojawiły się plotki o niedyspozycji radnej Mabonartis Aridshore. Nie były znane szczegóły ale podobno nie pojawiła się na nabożeństwach w swojej świątyni. Oczywiście Splot, w ciemno łączy to jakoś z Anzelmem.
Udali się ponownie do Sargali, by zbadała odcięte z krzyży kawałki drewna. W większości wyczuwała ona to samo to znaczy wielką ambicje, dume, zazdrość. Oj do nieciekawych wnioskach doszli Spleceni na temat swoich przeszłych wcieleń...
Gdy Konarnica dostała do zbadania ostatni fragment, z krzyża tajemniczego aelfa, wydała tylko okrzyk bólu i padła na ziemie by po chwili zapuścić korzenie. Wg Maeskira to mechanizm obronny sylvaneth - tak szybciej wróci do zdrowia, ale nie ma z nią kontaktu. Ponieważ dookoła całego ogródka, zaczęły wyrastać cierniowe bariery, zmyli się czym prędzej (zabrawszy uprzednio sadzonkę ognistej pokrzywy oraz swój żarnit)
Tu skończyliśmy czas na pytania.
Czy dowiedzieliśmy się czegoś nowego i ważnego na temat świata?
Położenie trybofortu. Miejsce bez magii.
Czy pokonaliśmy istotnego wroga lub potwora?
Same leszcze.
Czy zdobyliśmy wartościowy skarb?
I same drobniaki jeśli chodzi o skarby.
Czy dowiedzieliśmy się czegoś istotnego o przeszłości postaci z przed Splecenia
Naprawdę sporo, Wizje przeszłości, tajemnicza grota z krzyżami,
Czy dokonaliśmy czegoś co podniesie dobrobyt Studni Niebios?
Póki co nic.
Czy w jakiś sposób osłabiliśmy Czestmira z Czarnolasu?
I tu też.
Podsumowując: 2/6 +2/6 = 4/6 PD
Ze strony MG:
W sandboxie nadchodzi (niestety!) taki czas, że trzeba skończyć wrzucanie nowych wątków i jakoś łączyć istniejące w spójną całość...
Na pierwsze spotkanie, rzuciłem przed sesją to mogłem trochę pokombinować na spokojnie. Ucieczka-Rodzina-Świt-Poszlaka oznaczały wplątanie Thezala w przeszłość Splotu.
Także przed sesją rzuciłem sobie, czy Anzelm jakoś się przygotuje do spotkania ze Splotem? 'Tak, i...' czyli zakontraktował Karmazynowe Słońca (do czego w sumie drużyna go namawiała : )
Sargala Rzeźbiarka Kwiatów, to znajoma Maeskira, leżała jakoś odłogiem na szczęście drużyna fajnie wymyśliła, by podpytać ją o drewnianą maskę.
Gdy ruszyli na poszukiwania Trybofortu wypadło Odkrycie (Naturalne zjawisko→ Punkt orientacyjny→ Roślinny (starożytne drzewo, olbrzymie kwiaty itp.) Kolejne Wiecznodrzewo było by nudne, bliskość Czarnolasu dołożyła swoje. Wplotłem tu jeszcze stary wątek zaginionego Oswalda no i wizje Duraka. Wyszło chyba nieźle.
Poszukiwanie Trybortu to był test wydłużony na Czujność - rewelacyjne rzuty sprawiły, że namierzyli go już w dwa dni, i mieli świetne miejsce na obóz i tyko jedno starcie z Paszczakami.
Ale w drodze powrotnej wypadło Niebezpieczeństwo(Ryzyko → Naturalne→ Powódź, pożar, tornado) nie przyszło mi do głowy nic poza właśnie pożarem.
Rzut na nawigację po ucieczce przed ogniem i znowu Odkrycie! (Nienaturalne odkrycie →Magiczne→Pozostałość.) Tak pojawił się pięciokąt, gdzie magia nie działała.
A przy Kurhanie pyłu (kolejne miejsce, którego jakoś nigdy nie odwiedzili) Ostatnie już na tej sesji Odkrycie. Konstrukcja →Infrastruktura→Droga.