Z czego żyją pisarze czyli
Pan Samochodzik spotyka Jakuba Wędrowycza
- Nazywają mnie Pan Samochodzik.
- Niezła ksywa. Znaczy samochodziki z parkingów też się podprowadza?"
Na początek odrobina historii. Po śmierci nieodżałowanej pamięci Zbigniewa Nienackiego (ostatnio ku swojemu zdumieniu dowiedziałem, że był to pseudonim), jego dotychczasowi wydawcy - dwaj redaktorzy z oficyny Warmia stanęli wobec perspektywy śmierci głodowej. Przejrzeli papiery pozostałe po Mistrzu i w trakcie bebeszenia szuflad natknęli się na dwie młodzieńcze jego powieści.
- Ruszaj się bydlaku.
- Może się chociaż ubiorę - zaskamlał.
- Obejdzie się.
Po drobnych poprawkach ukazały się jako prequele do serii o przygodach Pana Samochodzika. Po Mistrzu pozostało jednak jeszcze coś - zeszyt z niedokończoną powieścią pt. "Nieuchwytny Kolekcjoner". Redaktorzy nie mogli przegapić takiej gratki. Wygrzebali z głębin pamięci niejakiego Jerzego Szumskiego i zlecili mu dokończenie dzieła. A potem jakoś się potoczyło.
- I ty chcesz zostać detektywem? O zgrozo, ty już jesteś detektywem!
Skoro dało się dokończyć powieść doszli do wniosku, że można będzie także napisać nowe, już bez udziału zmarłego Mistrza. Szumskiemu narzucono ostre normy ilościowe: cztery książki rocznie. Niestety olsztyński wykonawca nie był w stanie utrzymać tempa. W ciągu trzech lat wyprodukował zaledwie pięć tomów...
- Jestem pracownikiem Ministerstwa Kultury i Sztuki!
- Bzdura. Pracownicy Ministerstwa Kultury i Sztuki nie paradują w kaloszach wypchanych szmatami!
Klimat wcześniejszych tomów serii został całkowicie pogrzebany. Nowy autor z wdziękiem słonia w składzie porcelany wpakował legendarny wehikuł pod pociąg (Pan Samochodzik szczęśliwie uniknął tym razem śmierci). Niebawem (kilka stron dalej) objawił się były komandos po historii sztuki, wykreowany przez p. Szumskiego na pomocnika a w najbliższym czasie zapewne następcę Pana Samochodzika. Na zakończenie strzałem w plecy został pozbawiony życia główny schwardzcharakter - Waldemar Batura. (za to z krzaków na cmentarzu wyłonił się ponury gangster o białych oczach, podający się za jego syna).
- Z tego co usłyszałem, nasze poszukiwania zazębiają się jak u dentysty.
Wiosną bieżącego roku wydawcy którym znowu w oczy zajrzała śmierć głodowa zdecydowali się poszerzyć nieco grono epigonów kontynuujących serię. Zwietrzyłem w tym swoją szansę. Mglista perspektywa odległych zysków dodała mi skrzydeł. W ciągu raptem trzech tygodni wyprodukowałem dwustustronicowe dzieło które latem trafiło do księgarń pod tytułem "Pan Samochodzik i... Arka Noego". Co więcej zamówiono u mnie natychmiast kolejny tom. W chwili gdy będziecie czytali te słowa przypuszczalnie będzie już leżał na półkach księgarni pod tytułem "Rubinowa Tiara". Trzeci jest w trakcie opracowania redakcyjnego, a nad czwartym i piątym dopiero pracuję, będą gotowe na grudzień...
- Przepraszam, nie rozumiem - wzruszyłem bezradnie związanymi rękami.
- Nikt jeszcze nie przysłał do ZSSR szpiegów tak durnych jak wy!
Cóż mogę powiedzieć o tych dwu dziełach, opublikowanych na wszelki wypadek pod pseudonimem Tomasz Olszakowski? Nie zawiodłem oczekiwań wydawców. Napisanie czterech powieści rocznie nie stanowi dla mnie wyzwania. Umysł mam szczęśliwie lotny, talent literacki i dociekliwość w pogłębianiu tematów, odziedziczone po przodkach - agentach Ochrany, także jak dotąd mnie nie zawodzą.
- Zrobiłem to tak, żeby wyglądało na robotę psychopaty.
Szczegóły świata przedstawionego czerpię z literatury historycznej i wiedzy nabytej podczas długiego, burzliwego życia.. Czytelnikom też się podoba, czego dowodem jest list od jednego z nich w którym zasugerował wydawcom, żeby dawali więcej Olszakowskiego a mniej Szumskiego.
- Ministerstwo kultury i sztuki? Mówi kapitan Porożnicki. Przychwyciliśmy właśnie prawie nagiego szaleńca który w biały dzień pali swoje ubranie i polewa się wódką prosto z butelki. Twierdzi, że jest waszym pracownikiem... Dać do telefonu?
Cóż, przyznam się od razu, nasączyłem pisane dzieła odrobiną humoru. Musiałem jakoś zdobywać tanią popularność wśród gawiedzi, przepraszam, wśród czytelników. Niektóre pomysły może faktycznie trochę przefajnowałem. Chyba nie należało pakować Pana Samochodzika i jego pomocnika w łapy terrorystów w Partii Pracujących Kurdystanu. (wycenili okup za nich raptem na 20 tysięcy dolarów). Wizja historyków sztuki włamujących się do archiwum KGB w Tobolsku, także w pewien sposób złamała konwencje przyjęte przez moich Poprzedników. (z drugiej strony jestem z siebie dumny. Pan Samochodzik w łapach KGB, tego jeszcze nie było!).
- Po pierwsze złapani szpiedzy zawsze żądają zagranicznego konsula, dzięki czemu wiemy od razu jaki wywiad ich nasłał...
W trzecim tomie największym wrogiem poszukiwaczy skarbów okaże się biurokracja i brak umiejętności obsługi specjalistycznej aparatury do poszukiwań geologicznych. A byłbym zapomniał. I jeden szalony schwardzcharakter uzbrojony w betoniarkę. W kolejnych tomach pojawią się zarazki dżumy, hitlerowcy strzegący swoich brudnych sztab złota, obłąkany neoalchemik, rosyjska mafia, kto wie, może nawet wojownicy Ninja?
- Ministerstwo kultury i sztuki wiele mogłoby się od KGB nauczyć - westchnął Pan Samochodzik.
Bohaterowie przeżyją szalone przygody, zdobędą bogactwa i będą je tracić... A wszystko w oparach absurdalnego humoru. Obawiam się tylko, że za którymś razem przeholuję w jego dawkowaniu i Wydawcy poszukają sobie kolejnego wykonawcy...
- Rekord świata w skoku w dal to dziewięć metrów z ogonkiem.
- Ale oni muszą skakać przepisowo. Może nieprzepisowo da się dalej?
Na zakończenie napiszę to co zawsze w takim momencie piszą epigoni, karierowicze i zdrajcy ojczyzny. Gdybym ja tego nie pisał znalazłby się ktoś inny, zapewne dużo gorszy. Piszę po to żeby przynieść radość dzieciakom i uchronić moich wydawców, oraz siebie od śmierci głodowej. Czytając książki o przygodach Pana Samochodzika które wyszły spod mojego pióra wspomagacie finansowo swojego ulubionego autora. Poza tym podobno żadna praca nie hańbi...
- Jego nie uda wam się tak łatwo złapać. Pan Samochodzik to wyjątkowo sprytny facet.
(fragmenty pochodzą z powieści Pan Samochodzik i: "Arka Noego", "Rubinowa Tiara", Tajemnice Warszawskich Fortów" kolejność przypadkowa).
Andrzej Pilipiuk