24 października 2015
Za sprawą wiersza Tadeusza Różewicza „Prawa i obowiązki”, opisywany już przeze mnie obraz „Upadek Ikara” powrócił jak bumerang, raz jeszcze.
Dawniej kiedy nie wiem
dawniej myślałem że mam prawo obowiązek
krzyczeć na oracza
patrz patrz słuchaj przecie
Ikar spada
Ikar tonie syn marzenia
porzuć pług
porzuć ziemię
otwórz oczy
tam Ikar
tonie
albo ten pastuch
tyłem odwrócony do dramatu
skrzydeł słońca lotu
upadku
mówiłem ślepy
Lecz teraz kiedy teraz nie wiem
wiem że oracz winien orać ziemię
pasterz pilnować trzody
przygoda Ikara nie jest ich przygodą
musi się tak skończyć
I nie ma w tym nic
wstrząsającego
że piękny statek płynie dalej
do portu przeznaczenia.
Ja też byłam oburzona. Umiera najbliższa mi osoba, a świat nie zatrzyma się choćby na chwilę. Nikt, oprócz najbliższych nawet tego nie zauważa, nie wstrzyma się - choćby na ułamek sekundy - w biegu codziennych spraw, by pochylić głowę, pomyśleć.
A może prawda jest brutalna i oczywista? Każdy z nas ma swoją przygodę, swój bieg życia, przydział praw i obowiązków, jak pisze Różewicz. Jednemu pisane jest być oraczem, drugiemu Ikarem - nie ma nic wstrząsającego i szokującego w tym spokoju namalowanego przez Petera Bruegla świata. Przecież w czasie gdy piszę te słowa, też ktoś umarł, a świat biegnie dalej. Czy po tylu latach życia, stać mnie tylko na takie spostrzeżenie? No cóż, jak otrzymam bilet na ostatni lot, to nie zapłacę za nadbagaż.
Zawsze poruszały mnie następujące sceny z filmów przyrodniczych. Lwy lub hieny pożerają antylopę gnu lub zebrę, a obok spokojnie pasie się stado. Żaden członek stada nie próbuje ratować nieszczęsne zwierzę, przegonić napastników; wstrzymać egzekucję. Czego wymagam, przecież to zwierzęta – ludzie by reagowali. Czy aby na pewno?
Spójrzmy na obraz „Upadek Ikara”, którego autorem jest wybitny malarz i grafik Marc Chagall.
To polemiczne nawiązanie do dzieła Petera Bruegla. Tematyka obrazu jest identyczna z obrazem Petera Bruegla, wymowa krańcowo różna. Tam upadku Ikara nikt nie zauważył, tutaj obserwują go tłumy. Niektórzy nawet weszli na dach, aby lepiej widzieć. Wszyscy oderwani od swoich zajęć, zadarłszy w górę głowy, obserwują upadek. Czy jest w tym jakaś empatia, ból i płacz nad człowiekiem, który zaraz uderzy w ziemię i poniesie śmierć? Nie, to zaciekawiona sensacyjnym wydarzeniem gromada. Będzie o czym opowiadać. Ale walnął o glebę, nie było co zbierać.
Przesadzam?
Częsty obrazek znany wielu. Na ulicy zdarzył się wypadek, ktoś przeżywa dramat lub tragedię. Poruszający się przeciwnym pasem kierowcy zwalniają, robią telefonami komórkowymi zdjęcia lub filmy, wietrzą sensację. Za chwilę zdjęcia i filmy będą na Fejsie. Czy jest tu jakieś współczucie, empatia? Nie! W tej chwili niczym nie różnimy się od zebr bezmyślnie żujących trawę i patrzących na kaźń innego członka stada. Może nawet czujemy pewną satysfakcję. To na szczęście mnie nie dotyczy, to jeszcze nie moja sprawa. Gdyby obserwujący upadek Ikara z obrazu Chagalla, mieli smartfony, też nagraliby filmy. Czy zastanawiam się nad zjawiskami lub zdarzeniami, nie mającymi żadnego realnego znaczenia dla innych, zwykłych ludzi? Czy oni ich nie widzą? Im jest to niepotrzebne?
Jest coraz więcej dowodów na to, że Søren Aabye Kierkegaard, prekursor filozofii egzystencjalnej, ma rację…
Autor: Halina K. HK216
Linka do mojego tematu: http://inka216.bloog.pl/id,351862711,title,Upadek-Ikara-raz-jeszcze-,index.html